Wystartował nowy Sejm – co widać w wiadomościach. Tym razem wystarczyło 30 minut żeby się pokłócić , co jest chyba dobrym wynikiem i pomyślnie rokuje na przyszłość. Nowy Sejm – stare problemy, za chwile czekają nas wystąpienia (ekspose) Premiera i najważniejszych ministrów. Jeśli chodzi o energetykę (i częściowo informatykę) – już z góry wiadomo co będzie powiedziane …. Problemy są znane – rozwiązanie troszkę mniej.

  1. Nowe inwestycje w moce wytwórcze (energetyka) – powtarzane jest jak mantra, że nie da się produkować wystarczającej ilości energii z elektrowni wybudowanych 40 lat temu. Powoli i z mozołem proces rusza do przodu – flagowy 853 MW w Bełchatowie pracuje, a ostatni dzień przyniósł informacje o zatwierdzeniu rozbudowy Elektrowni Opole (900 MW) przez PGE. Pierwszy sygnał, że rusza rzeczywisty proces inwestycyjny, a nie tylko przygotowanie papierowe. Tu sam rząd ma może pośrednie możliwości działania ( poprzez spółki z udziałem Skarbu Państwa), ale kluczem są negocjacje (i podziału uprawnień) dotyczące opłat emisyjnych CO2, co daje możliwość choćby przybliżonego obliczenia rentowności inwestycji. Z tym problemem związany jest też program rozwoju energetyki jądrowej – który należy potwierdzić lub nie. Potwierdzenie oznacza nie tylko papierowe i ustawowe przygotowania, a realną konieczność wydania dużych pieniędzy przez inwestora.
  2. Problemy z emisją CO2 – temat poruszany co chwile. Na dzień obecny najważniejsze to podział derogacji i …. cały czas nacisk na unię Europejska o zwolnienie kagańca opłat emisyjnych. W momencie krawędzi kryzysu finansowego upieranie się o tak silnych redukcjach CO2 i obecnym systemie handlowym, który nie daje jasnego obrazu ile emisje będą kosztować przypomina surrealistyczne dokładanie kolejnych ciężarów dla akrobaty tańczącego na linie nad przepaścią. Jestem pewien że Greków, Portugalczyków lub innych ofiar kryzysu nikt nie będzie tak mocno z emisji rozliczać.
  3. Ustawa o korytarzach przesyłowych – to jest temat rzeka – i zawsze pojawia się na początku kadencji. Poprzednio prawie o włos zostało przegłosowane. Problem jest kluczowy – jeśli chcemy budować sieci przesyłowe – a musimy z uwagi na nowe elektrownie , połączenia z innymi krajami i energetykę odnawialną – musimy mieć jasne prawo pozwalające stawiać  te słupy i druty. Stan obecny jest zły i brak nowego prostego prawa blokuje rozwój sieci – co za chwile zablokuje cała energetykę. Problem ze do tematu podchodzono już kilkakrotnie – jak widać z kiepskim skutkiem.
  4. Nowe źródła odnawialne – głownie energetyka wiatrowa – kolejny temat rzeka związany z CO2 i Pakietem Klimatycznym. Wymagania stawiane Polsce – ciężkie i kosztowne. Metody finansowania i regulacje prawne – zmieniające się od jednej strony do drugiej – tu materia bardzo delikatna – bez dofinansowania (certyfikaty , ulgi inwestycyjne) nic się nie wybuduje, z drugiej strony łatwo pójść z torbami. To też temat do rozważenia w epokach kryzysu finansowego – myślę że w Europie jeśli będą padać banki – nikt już nie będzie myślał o wiatrakach i panelach słonecznych (ich dofinansowaniu).
  5. Liberalizacja rynku energii , koniec taryfowania w grupie G – kolejny temat który występuje zawsze. Bez zdjęcia taryfy URE – zatwierdzania cen dla użytkowników końcowych (gospodarstw domowych) nie ma w pełni wolnego rynku energii. Z kolei zdjęcie taryfy to obawa (jak najbardziej słuszna) ze nie będzie konkurencji a znaczne podwyżki cen. Uwolnienie grupy G spod taryfowania jest nieuchronne – literalnie według zapisów Prawa Energetycznego nadzór URE przy wolnym rynku (a wszystkie jego znamiona są wypełnione) jest niekonieczny. Efekt nawet widoczny w działaniu RWE które nie zamierza zwracać uwagi na URE przy nowych cenach w naszych rachunkach za 2012. Problem jest jednak większy nie tylko w podwyżkach (które są nieuchronne), ale braku dodatkowych ustaw które mogłyby złagodzić taryfowanie – chodzi o tzw. sprzedawcę z urzędu i konsumentów wrażliwych. W tych eufemistycznych nazwach chodzi o rozwiązanie prawdziwych problemów – jak zapewnić ciągła dostawę energii jeśli nasz dostawca zbankrutuje (ciężkie dla dużych graczy, ale całkiem możliwe jeśli będzie wysyp małych firm handlowych) oraz subsydiowanie dostaw dla rodzin z niskimi dochodami. Nie ma się co oszukiwać – wysokich podwyżek (chyba nieuchronne) nie wytrzyma pewna część najbardziej ubogich rodzin. Przy obecnym, prawie przestaną płacić rachunki i cofną się w rozwoju cywilizacyjnym o 200 lat. Konieczność wprowadzenia tych ustaw i szybkiego uregulowania innych zasad na rynku detalicznym – powtarzana jest jako kolejna mantra – a mantra ma to do siebie ze powtarza się ją ciągle …

Na początek wystarczy – myślę że do krótkiego ekspose wystarczy. Czas pokaże czy w nowym rozdaniu pojawi się zapowiadane nowe Ministerstwo Energetyki i Ochrony Środowiska – wtedy do tego wyżej trzeba dodać tylko trochę o środowisku i już gotowe.  Mam nadzieje,że to będzie ostatnie takie łatwe ekspose bo wszystkie problemy zostaną (gładko lub po grudzie) jednak teraz rozwiązane …..

Jeden komentarz do “Ekspose … energetyczne”

  1. „nadzór URE przy wolnym rynku (a wszystkie jego znamiona są wypełnione) jest niekonieczny.” – „wolny”?! Z tego co wiem nie mogę np. tak po prostu w wyciszonej piwnicy mojego domu włączyć sobie diesla i wytwarzać dla siebie i sąsiadów prąd, bo >>muszę<< na chwilkę przekazać go jedynej-słusznej-instytucji dystrybutora i odkupić, oczywiście z podatkiem…
    Póki nie będzie swobody, PEŁNEJ swobody wejścia na rynek to mówienie o "wolnym rynku" (z URE czy bez) jest fantastyką.
    Bez swobody nie będzie także tych wielkich mocy wytwórczych, które miałyby uratować nasz system energetyczny, bo kto je zbuduje – ZUS? 😀
    UE tylko przeszkadza swoimi wymysłami, więc aby poważnie myśleć o uratowaniu energetyki w Polsce trzeba rozważyć jeśli nie wyjście (ew. poczekanie aż się sama rozleci, co nie zajmie aż tak wiele czasu zapewne), to przynajmniej mistrzowskie opanowanie pokazywania środkowego palca mądralom z Brukseli.
    Pozdrawiam

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *