Jedną z nielicznych interesujących rzeczy w czasach komunistycznych były … polskie seriale. Nie wiadomo do dziś, czy rzeczywiście byli lepsi scenarzyści i reżyserzy, czy też był to wpływ totalnej bryndzy w ówczesnym kinie i telewizji, dlatego seriale z tamtych lat się pamięta , a tych obecnych, kręconych pewnie z większym nakładem środków – w ogóle już nie. Jedną z takich produkcji, którą pamięta każdy, to „Czarne Chmury” – widziałem je zresztą migawką powtarzane na jakiejś kilkudziesięcio- numerowej telewizji, na mojej cyfrowej platformie. Jest rok gdzieś chyba 1672, Prusy Książęce ówczesnej Rzeczpospolitej i zdradzieckie knowania elektora brandenburskiego , odrywającego ten kawałek ziem polskich i brutalnie duszący wolność ostatnich polskich patriotów. Walczy jeszcze pułkownik Krzysztof Dowgird (historia jest zresztą wzorowana na oryginale historycznym i rzeczywistym pułkowniku o dźwięcznym imieniu Krystian Ludwik Kalkstein- Stoliński ). Dowgird walczy, goni i ucieka, posługując się głownie szablą przeciwko szpadom i rapierom elektorskich rajtarów, a w beznadziejnych sytuacjach (co najmniej kilkanaście w 10-cio odcinkowym serialu) zawsze może liczyć na pomoc wiernego wachmistrza Kacpra i co kilka odcinków odwiedza zjawiskowo piękną narzeczoną (grała ją Starostecka). Serial dość sceptycznie oceniany przez ówczesna małoletnią widownię do której należałem – gonili cały czas z lewej na prawą i z powrotem, głównie konno, ale i wodą i pieszo, schematyczne śmiertelnie poważne dialogi i niezbyt porywające walki i zabójstwa, a na dodatek całkowity brak tzw. „rozbieranych scen” – brak wszystkiego na co czeka wyrafinowana nieletnia publiczność , nadrobiony został jednym szczególnym elementem. „Czarne chmury” były bowiem serialem szczególnym , innym niż wszystkie typowo spotykane, otóż każdy odcinek kończył się w najbardziej dramatycznym momencie. Zdradzieckie pchnięcie szpadą, rzut gorącym kawałkiem metalu przez złego elektorskiego kowala w kierunku dzielnego Kacpra, porwanie pułkownika itd. – kadr się zatrzymywał i na dynamicznej scenie pokazywały się napisy końcowe. Rozwiązanie …za tydzień (ówczesny). Może i niezłe, bo zachęcało do kontynuacji, choć potem cały czas jako widz byliśmy poddenerwowani , że kiedykolwiek akcja przyspieszała, to zaraz można było się spodziewać końca odcinka ….
Teraz „czarne chmury” …meteorologicznie i filmowo zbierają się nad polską energetyką jądrową. Ambitny program budowy (właściwie powrotu po zatrzymaniu w 1989) atomowych elektrowni, zakładał uruchomienie w tym roku przetargu na wybór technologii. Tymczasem ostatni rok, to ciągły efekt działania złych sił i niekorzystnego zachmurzenia. Post Fukushimowy odwrót od energetyki jądrowej w Europie i kompletne zatrzymanie tych bloków w Niemczech. Na dodatek nacisk polityczny naszych sąsiadów na zatrzymanie polskiego programu. Dziś kolejny land (Meklemburgia, pierwsza była Saksonia) oficjalnie protestuje i wyraża swoje obawy. Nie są to tak złowieszcze knowania jak brandenburskiego elektora, ale dyskretny nacisk polityczny , który będzie się pojawiał przy każdych negocjacjach. Problem z finansowaniem to kolejna chmura. Energetyka jądrowa to technologia kosztowna, podatna na zawirowania prawne i polityczne, długotrwała w budowie i skomplikowana technologicznie – wszystko czego nie lubią rządzący obecnie wszechwładnie księgowi. Finansowanie będzie się ślimaczyć, kredytowanie takich inwestycji (na całym świecie) wymaga bardziej lub mniej zawoalowanych gwarancji lub dotacji rządowych. Wszystko w cieniu próbnych odwiertów pokładów gazu łupkowego, który gdyby pojawił się w Polsce, dość istotnie może zmienić warianty i ekonomiczność nowych inwestycji w energetyce. Na dodatek … w momencie kiedy według harmonogramu powinien być uruchomiony przetarg (bo pierwsze 3 lokalizacje już wybrane, za 2 lata mają być gotowe studia dokładne) , tuż przed końcem kalendarza z cyfrą 2011 … Prezes koncernu który miał budować elektrownię (PGE) składa rezygnację. I już nie mówi się o kupnie przez PGE Energii – a cała ta operacja miała na celu również zwiększenie wartości księgowych, EBIDTA i innych cyferek, które dają możliwość zaciągnięcia kredytu na budowę. Przetarg na wybór technologii raczej się opóźni. Do chwili wyboru nowego Prezesa i rewitalizacji strategii działania grupy …. zostaniemy jak na koniec starego serialowego odcinka z dramatyczna szpadą mierząca w pierś naszego bohatera. Co stanie się dalej …. nie wiadomo – trzeba poczekać , w energetycznych realiach co najmniej kwartał a może i pół roku. Niepokój rośnie, chmury gęstnieją …. Jedyna nadzieja – Dowgird z pomocą Kacpra wychodził nie z takich opresji, a na końcu , wiadomo i tak wszystko zmierza w kierunku ślubu i szczęśliwego zakończenia.
Gratuluje bardzo interesujacego bloga, ale czy mogloby mi Pana popiersie przestac latac po ekranie? Znakomicie utrudnia to ogladanie strony na telefonach komorkowych.
Z gory dziekuje i przepraszam za zamieszanie:)
PS Jakie realne instrumenty maja landy niemieckie do dyspozycji w celu zniweczenia naszego programu jadrowego? Mozliwe, ze oni te protesty skladaja tak tylko pod publiczke, zeby udobruchac wlasnych obywateli?
co do protestów niemieckich landów – teoretycznie w EC mozna składac zażalenia na budowę istalacji które moga wpływac na srodowisko (i ew zagrozić) innym krajom – przykładem było działanie Austrii w celu zablokowania uruchomienia drugiego reaktora w Temelinie (czesta elektrownia jądrowa). Austriacy byli nieksuteczni , Temelin działa bez problemów. Tu raczej wazniejsze jest działanie posrednie przez nacisk na niemiecki rząd federalny a nastepnie ten na Polske w ramach typowych europejskichj negocjacji – cos w globalnej strategii ale my tez musimy np. zweryfikowac program jadrowy. Nalezy byc świadomy ze opinia publiczna w Niemczech jest zdecydownaie anty-jądrowa i zupełnie inaczej nastawiona niż w Polsce. Tam akceptuje się wyzsze ceny energii jesli jej produkcja jest ekologiczna i generalnie to nie jest tylko opinia obywateli a cała polityka państwa (wg mnie watpliwa strategicznie bo prowadzi do budowy na koncu elektrowni gazowych i wiekszego uzaleznienia od gazu z Rosji) – ale tak jest i nie nalezy tego lekcewazyć bo waga nacisku z Niemiec na Polske pewnie wieksza niż dawniej Austrii na Czech w sprawie czeskich jadrówek
„Tam akceptuje się wyzsze ceny energii jesli jej produkcja jest ekologiczna i generalnie to nie jest tylko opinia obywateli a cała polityka państwa”
Ok, oni mogą to sobie i akceptować, ale jak będzie z odbiorcami niemieckich towarów przemysłowych? Oni przecież nie będą z uśmiechem przepłacali za produkty tylko dlatego, żeby niemiecki prąd był ekologiczny.
W zasadzie to z powodów geopolitycznych chyba warto by postawić elektrownie jak najbliżej granicy z Niemcami, co mogłoby ich skłonić do rezygnacji z co bardziej szaleńczych planów zamykania wszystkich atomówek w obliczu tego, że i tak będą nimi otoczeni przez wstrętnych Polaków, Czechów i Francuzów:)