Patrząc na kolejne miesiące, w stosunkach Rosja – Ukraina pojawia się nowy obszar konfliktu. Tym razem nie chodzi o żadne spory terytorialne, czy też przepływanie okrętów wojennych przez Cieśninę Kerczeńska i spór na Morzu Azowskim. Nie będą to także działa i systemy rakietowe w zbuntowanych republikach Donbasu. Spór jednak jest znacznie groźniejszy i bardziej zaciekły, bo dotyczy … religii i magicznego słowa Tomos.
Żeby zrozumieć zawiłości religijne problemu należy na początek cofnąć się do roku 381, kiedy Konstantynopol (ówczesna stolica Cesarstwa Wschodniorzymskiego) staje się siedzibą patriarchy. W tym momencie dołącza do 4 poprzednich (Rzymu, Aleksandrii, Antiochii i Jerozolimy) i staje się Nowym Rzymem (tak zresztą o Konstantynopolu mówiono – jednym z głównych centrów religijnych, a siedziba patriarchy oznacza możliwość mianowania własnych duchownych na obszarze wydzielonego – kanonicznego terytorium). Ta decyzja nie tylko podniosła rangę biskupów Konstantynopola, ale i w kolejnych setkach lat doprowadziła do rodzaju współzawodnictwa pomiędzy ośrodkiem religijnym chrześcijaństwa w Rzymie i Konstantynopolu, czego finalnym ukoronowaniem staje się „wielka schizma wschodnia” – podział chrześcijaństwa na dwa odłamy – proces, który trwał długo a symbolicznie przyjmuje się datę 1054.
Poza różnicami w datach, obrzędach liturgicznych i samym rozumieniu roli kościoła, te dwa strumienie chrześcijaństwa zupełnie odmiennie podchodzą następnie do roli „głowy Kościoła” i podporzadkowania następnie kościołów narodowych odpowiednio do Rzymu lub Konstantynopola. W wersji katolickiej (żeby już nie mieszać kolejnych podziałów związanych z reformacją) – Kościół jest silnie scentralizowany, istnieją godności biskupie krajowe i tam dalej organizacja wewnętrzna, ale nad wszystkim czuwa Papież i jego decyzje (zwłaszcza w zakresie mianowania urzędników kościelnych i biskupów są decydujące). Tymczasem w prawosławiu następuje zupełnie inaczej – patriarcha Konstantynopola jest jedynie „pierwszym pośród równych”, a kolejne kościoły narodowe (tzn. obejmujące jakiś obszar terytorialny – obszar kanoniczny) uzyskują tzw. autokefalię – całkowitą niezależność. Autokefalia to połączenie dwóch greckich słów – samo-głowa i po uzyskaniu dekretu o autokefalii – dany kościół prawosławny ma pełną niezależność nie tylko w mianowaniu własnych urzędników kościelnych, ale i nawet w pewnych sprawach dogmatów wiary. Ten dekret o Autokefali to właśnie Tomos – postanowienie patriarchy Konstantynopola o udzieleniu autokefalii danemu Kościołowi prawosławnemu – jest ich teraz około 15 (w tym Polski Kościół Autokefaliczny – z uznaniem w 1924 i potwierdzeniem w 1948) i zasada dogmatyczną jest, że mieszkańcy danego obszaru, który uzyskał autokefalię i wyznają prawosławie podlegają pod ten właśnie kościół. Oczywiście tak wygląda to idealistycznie, a tak samo jak i w bratnim kościele katolickim, w samym prawosławiu pełno jest kolejnych schizm i wydzieleń i powstania kolejnych odrębnych organizacji religijnych (kościołów) niekoniecznie przez sam Tomos. W samej Ukrainie historycznie podstawę organizacji kościoła prawosławnego stanowiło pismo synodalne z 1686 r. kiedy wszystko podporządkowano patriarchowi Moskwy (i jego kościołowi autokefalicznemu) – wówczas Moskwa przekupuje sułtana tureckiego władającego Konstantynopolem (jak i potem pewnie też przekupuje samego patriarchę Konstantynopola lub nacisk na niego wywiera sułtan) i metropolia kijowska przechodzi z podległości (religijnej) patriarchatu konstantynopolskiego do patriarchatu moskiewskiego (miało być to czasowe, a okazało się na długo).
W samej religii ukraińskiej panuje więc kompletne zamieszanie, bo do tej pory na Ukrainie zwierzchność nad Kościołem miała Rosja i patriarcha Moskwy, a więc formalnie większość wierzących Ukraińców (ok. 50 %) chodziła do Moskiewskiego Kościoła Autokefalicznego, choć nie jest to takie proste, bo były jeszcze i odłamy ukraińskie – do tej pory formalnie nie-autokefalicznie (choć tak się nazywające), oraz oczywiście greko-katolicy – w uproszczeniu odłam prawosławia podporządkowany papieżowi, którego znamy. Wojna z Rosją spowodowała erozję wpływów Kościoła formalnie podporządkowanego Rosji – część parafii zmieniała przynależność, jest też wielki problem gdy rosyjscy żołnierze walczą na ukraińskich ziemiach albo anektują Krym, a w kościele czytane są obwieszczenia patriarchy Moskwy (Cyryl) i wnoszone modły za pomyślność rosyjskich wojsk w boju.
Ukraina wykonuje więc silny ruch religijny – oficjalna prośba do Konstantynopola o uznanie własnego, krajowego kościoła – czyli Tomos – nadanie autekefali. Proces rozpoczyna się w kwietniu a 11 października – patriarcha Konstantynopola (Bartłomiej I) (a właściwie Synod Patriarchatu Ekumenicznego) ogłasza, że właściwie się zgadza i rozpoczyna procedurę, a nawet już stawia na czele kościoła ukraińskiego patriarchę Kijowa (Filaret) . Tomos ma być finalnie ogłoszony 15 grudnia (już za chwilę), a podstawą ma być odwołanie tego pisma synodalnego z 1686, to kluczowe, bo inaczej literalnie według skomplikowanych procedur prawosławia autokefalię na danym terytorium może ogłosić tylko nadrzędny kocioł – w tym przypadku moskiewski – wiec decyzję musiałby ogłosić patriarcha Moskwy (Cyryl) a nie Konstantynopola (Bartłomiej).
Tu już widać jak wielki konflikt wybucha dziś, a jak jeszcze będzie większy w przyszłości. Formalny Tomos i Autokefalia Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego to diametralna zmiana całej struktury kościoła (wymiana stanowisk) i na pewno też zmiany własności cerkwi i soborów (już toczy się spór o Ławrę Peczerską – wielki klasztor w Kijowie obecną siedzibę Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego). Wojna własnościowo-stanowiskowa przemienia się w wojnę religijną (obwieszczenia poszczególnych kościołów, szczególnie Moskiewskiego o nieuznaniu żadnej autokefalii – tu też stanowisko Moskwy popiera Polski Kościół Prawosławny (autokefaliczny) obawiając się kolejnej schizmy). Poza oficjalnymi kanałami idzie także wielki spór propagandowy – wszystkich patriarchów oskarża się o wszystko co najgorsze. Moskwa – Patriarchę Konstantynopola (Bartłomiej I) o przekupstwo, a Patriarchę Kijowa (Filaret) o nieślubne dzieci i związki z KGB, Kijów – Patriarchę Moskwy (Cyryl) o nadużywanie władzy, korupcję i bycie agentem KGB i FSB. Na to nakłada się komunikacja bezpośrednio kłótnia pomiędzy samymi patriarchami. Sprawę można rozpatrywać jako religijną kłótnię czy też schizmę jakich było wiele w prawosławiu, ale patrząc w historię można widzieć też wiele wojen religijnych, które wybuchały z bardziej błahego powodu. Ten konflikt może być gorący, bo sama autokefalia już oficjalnie jest tuż tuż i na pewno będzie wykorzystana przez obecnego Prezydenta Ukrainy Petro Poroszenko jako wielkie osiągnięcie i postawienie się w roli zbawcy narodu. Wystarczy przeczytać co ostatnio na spotkaniu wszystkich kościołów ukraińskich (na całym świecie) w Kijowie, powiedział Biskup z Kanady (Hilarion) „Wasze (Poroszenko) imię będzie napisane złotymi literami z nazwiskami władców Rusi Kijowskiej, państwa kijowskiego, waszych poprzedników – Świętego Księcia Włodzimierza, Jarosława Mądrego – w historii Ukrainy, którzy wiele zrobili dla duchowego rozkwitu ich ludu” – na to Rosja odpowiada „Umowa między państwem ukraińskim a Patriarchatem Konstantynopola nie oznacza utworzenia kościoła ukraińskiego, jak dotąd nie ma co komentować„. Tomos w tym przypadku nie będzie oznaczać marki słoweńskich elektrycznych mopedów (to zobaczymy klikając w internecie), ale wielki poważny konflikt, który zantagonizuje Rosję i Ukrainę jeszcze bardziej.