Świat IT nigdy nie zasypia, najwyżej zdarza się to niektórym firmom z tego sektora. W kolejnych latach znowu możemy spodziewać się informatycznych rewolucji – tak naprawdę chyba upowszechnieniu wynalazków i trendów, które widzieliśmy już albo w pierwszych testowych rozwiązaniach albo na moim ulubionym informatycznym trendsetterze – ekranie kinowym filmów science fiction pokazujących komputerowe interfejsy z przyszłych epok.
Na początek co rozczarowuje – chyba wszystkich – jabłko z Cupertino. Wszyscy wielbicieli iSprzętów chyba coraz bardziej rozczarowani są kolejnymi wersjami odgrzewanych kotletów i brakiem pomysłu na przełomową technologię lub choćby mały technologiczny gadget. iPady i inne iGadgety zaczynają brnąc w ślepa uliczkę bo bez wizjonera, który Apple stworzył, korporacja zaczyna łapać coraz większy innowacyjny dryf. Wyniki finansowe wciąż jeszcze dobre, sprzedaż utrzymuje się na zadawalającym dyrektorów finansowych poziomie, ale już bez powalania na kolana. To wszystko ładnie wygląda na papierze i źle wróży na przyszłość. Brak pomysłu …. chyba denerwuje najbardziej. Kolejne wersje iPada , mini, midi, maxi …. I pomysły się skończyły. Oczywiście korporacja idzie dalej i zaraz pewnie zobaczymy iWatch (czyli micro iPad w zegarku) oraz maxi-maxi iPad w postaci wielkiego stołu (kopia Surface). Zgodnie z klasyką marketingu – Apple zaczyna zjadać własny ogon, sprzedaż rośnie poprzez ekspansje na nowe rynki i pozycjonowanie iPhona jako sprzęt marzeń w Azji i krajach rozwijających się. Pomysły żeby wypuścić (to chyba za chwilę) tanią wersję iPhona dla ubogich to już powolny zjazd do boksu . Za chwile będziemy widzieć reklamy jabłkowych smatfonów skierowane dla mieszkańców Sahary lub izolowanych plemion w Borneo, bo cały wysokotechniczny świat przestawi się na coś innego. Pisze to z bólem serca, wstydliwie chowając mojego iPhona kiedy oglądam nowe trendowe firmy dla młodzieży gdzie komunikacja już idzie albo przez Samsungi lub przez kaflowe, microsofckie interfejsy.
Co w takim razie idzie w górę ? Powoli przebija się Windows 8 , nawet nie przez swoją powalająca funkcjonalność (nie jest łatwo to chyba pierwsze wrażenie wszystkich którzy muszą zmienić swoje wieloletnie przyzwyczajenia) ale dlatego,…. że nie ma nic innego. Doceniam Microsoft że pod naciskiem konkurencji został zmuszony do wprowadzenia czegoś nowego, a w świecie IT nowe zawsze zwycięża, choćby niekoniecznie było lepsze. Nowo – windowsową stylistykę widać już nie tylko w firmach dla młodzieży i ich telefonach ale i na posterach i reklamach z zupełnie innych branż. Podświadomie zaczynamy przyzwyczajać się do kolorowych kafli … i dlatego nie za długo będziemy pewnie używać też i urządzeń z W8.
Warto też śledzić kino. Nowe sterownie i futurystyczni operatorzy procesów korzystają z czegoś w rodzaju przeźroczystych tableto-stołów (coraz częściej zaczynamy korzystać z nich w naszym codziennym życiu – na razie szukając zwykle sklepów w shoppping mallach) ,ale przyszłość chyba należy do dotyku i przezroczystych, quasi 3D interfejsach ( warto popatrzeć na „Igrzyska śmierci” chociażby), nawet jeśli na dziś to fajnie generuje się w filmie, a nijak nie da się oprogramować na istniejącym sprzęcie i istniejących środowiskach operacyjnych.
I wreszcie google glass. Jestem za. To oczywiście koszmar i męka dla wszystkich którzy nie są hipsterami i nie będą spędzać czasu pomiędzy fejsem, instagramem i kolejnymi blogami, ale koncepcja nowa, świeża i co ważniejsze …. generująca kolejne wymagania i popyt w świecie IT. Powszechne wifi dużej przepustowości, coraz więcej ludzi rejestrujących swoje życie na bieżąco (w miarę jak hipsterskie cyborgi z glassami wyjdą na ulicę) to nieprzerwany strumień …. nowych danych. Filmy , zdjęcia, komunikacja, wszystko oczywiście zupełnie niepotrzebne i tylko oddalające nas od sensu życia, ale modne i trendowe. Gdzieś te informacje trzeba składować – to na pewno nowe chmury z wielkimi serwerami, a właściwie gromadami serwerów w wielkich data center. Wszyscy są zadowoleni – telekomy i IT, rządowe agencje bezpieczeństwa (PRISM ma co analizować) i projektanci mody wbudowujący czujniki, okulary i inne kawałki informatyki w nasze ubrania i (na pewno też) hi-techową bieliznę.
Te trendy pokazują brutalną rzeczywistość naszego świata. Większość trendów i zmian … to mielenie w próżnie i kolejne wersje w modzie i komunikacji nastolatków i hipsterów (jak widać moje ulubione słowo ostatnio). Wszystko skierowane na sektor mediów i rozrywki (i klienci indywidualni) z małym udziałem przemysłu. Tu (energetyka, gaz , przemysł) nowe trendy będą przebijać się wolniej , nie każdy od razu musi nosić google glass, ale po kawałeczku będzie łapać nowości. Na razie przemysł musi zaadaptować szerzej tablety – a do tego potrzebne lepsze systemy augmented reality – choćby dla zespołów remontowych i diagnostycznych – już pojawiają się systemy gdzie widać które z elementów pompy lub turbiny są gorące i co tak naprawdę kryje się pod obudową. WiFi też chciałoby wejść szerzej do elektrowni, ale ta trochę się boi. Z jednej strony kuszące pozbyć się setek kilometrów tras kablowych z drugiej wciąż zakłócenia i jednak rosnący problem bezpieczeństwa i obawa przed celowym zakłóceniem pomiarów. Finalnie operatorzy procesów – wcześniej czy później dostaną wielkie stoły dotykowe i te przeźroczyste trójwymiarowe interfejsy – jednak proces będzie dłuższy niż w marketingowo-trendowym świecie aplikacji dla osób prywatnych. Przemysł i energetyka jest bowiem konserwatywny i nawet mocno „niemodny” i odporny na trendy. Choć akurat w pewnym stopniu to dobrze …. Inaczej już dawno pozabijałyby nas te wszystkie technologiczne gadgety ….