Pomiędzy informacjami ze świata mody, celebrytami i wywiadami z korytarzy sejmowych, co chwilę dochodzą pomruki narastającego konfliktu na Bliskim Wschodzie. Może się on wydawać daleki i nieistotny, ale we współczesnym świecie naczyń połączonych, może decydować o rozwoju gospodarczym, a przede wszystkim o cenie benzyny i rozwoju sektora energetycznego.
Iran rozwija swój program atomowy rozpoczęty przez szacha w latach 70-tych. Wtedy powstały pierwsze elementy elektrowni jądrowej, która nie została ukończona, ale tak naprawdę pokrywała mocarstwowe zapędy dołączenia do klubu atomowego. Reaktywowany przez rząd Islamskiej Republiki Iranu, w chwili obecnej zaawansowany – przynajmniej jeśli chodzi o cywilną energetykę jądrową. Pierwsza elektrownia jądrowa w Buszarze została oddana do eksploatacji (finalnie przez Rosjan), a Irańczycy pochwalili się wyprodukowaniem u siebie własnego pręta paliwowego. To znak o pewnym zaawansowaniu technologicznym. Uran naturalny zawiera do ok 0,7 % U235 (paliwo do reaktora, reszta to U238), którego zawartość w prętach paliwowych (typowe konstrukcje) jest wzbogacana do 2-3,5 %. To już pierwszy krok na drodze do materiału do broni jądrowej , aczkolwiek do finału jeszcze daleko – bo tam potrzeba ok 90 %. Tym niemniej osiągnięcia konstrukcyjne (sam element paliwowy jest też czymś w rodzaju „state of art” technologii inżynierskich) budzi niepokój wszystkich na świecie. Niepokój państw na świecie, przejmuje na siebie USA, forsując program sankcji gospodarczych (przyjętych pewnie też przez Europę na koniec stycznia) dla nacisku na zatrzymanie projektu. Obok dyskusji, negocjacji, itp. – całą mocą nabiera rozpędu konflikt w komunikacji międzykulturowej (pisałem już o tym poprzednio) który właśnie osiągnął kolejny stopień.
Jest taka klasyfikacja dotycząca komunikacji kultur zaproponowana przez duńskiego socjologa Geerta Hofstede – który (słusznie lub nie) wymienia 4 obszary w świadomości każdego narodu istotne dla pojmowania przekazu informacji. W uproszczeniu są nimi: struktura społeczeństwa – indywidualistyczna lub klanowa (rodzinna), typ – męski lub kobiecy, możliwość działania w obszarze niepewności oraz dystans do władzy.
Nawet najbardziej pobieżnie patrząc na USA i Iran widać, że oba kraje są po dwóch odmiennych stronach barykady. USA z jedną chyba najbardziej na świecie rozwiniętą tendencją do indywidualizmu w stosunku do silnie rodzinnego (a właściwie wciąż jeszcze opartego o strukturę klanową) Iranu. Zupełnie odmienna rola mężczyzny i podział obowiązków mężczyzna – kobieta w obu tych krajach (w Iranie – oczywista, nie znaczy to że kobiety nie są szanowane, są bardzo dobrze wykształcone, ale w kulturze Republiki Islamskiej nie mogą reprezentować spraw politycznych i ekonomicznych). Też i działanie w sferze niepewności – prostolinijność, duża rola procedur i dążenie do szybkich jasnych rozwiązań u Anglosasów w stosunku do zawoalowanych, niejasnych i dwuznacznych sygnałów, z których zawsze historycznie znani byli Persowie i w których czują się najlepiej. O dystansie do władzy nawet nie ma co wspominać – wystarczy pomyśleć o różnicy demokracji z pierwszą w świecie konstytucją i wyrafinowanych ceremoniałach na dworze szacha.
Teraz patrząc przez pryzmat tych uwarunkowań kulturowych, trudno nie niepokoić się sygnałami wysyłanymi przez obie strony. Kilka ostatnich dni przyniosło zaostrzenie konfliktu. To już nie typowe manewry wojskowe, próby rakietowe i pogróżki jak poprzednio, ale kolejnych kilka faktów, wzajemnie niezrozumiałych posunięć na drodze do eskalacji. Jak zawsze zaczyna się od drobiazgów – widziałem wystąpienie rzecznika USA z deklaracją że mocarstwo utrzyma (nawet militarnie) wolny transport ropy z cienienie Ormuz (Iran grozi zablokowaniem w razie konfliktu) – niby standardowa procedura, ale oświadczenie wygłoszone przez … kobietę – rzeczniczkę prasową. Dla nas niby nic i standard – prawdopodobnie nikt nie zwrócił uwagi, dla „męskiego” Iranu – zawoalowany sygnał, że całkowicie lekceważy się drugą stronę. Odpowiedź brodatych ajatollahów – duchowych przywódców – czyli przeniesienie informacji na wyższy poziom, dla USA kojarzy się z kolei tylko z zamachami i terrorystami. Poszło już dalej i jeszcze groźniej – teraz Iran skazał na śmierć obywatela USA za rzekome szpiegostwo. Kilka dni później – jeden z czołowych irańskich naukowców pracujących dla programu nuklearnego zginął w zamachu – bomba pułapka w samochodzie. Władze Iranu raczej nie dadzą się przekonać, że był to przypadek, aczkolwiek nikt na świecie bezpośrednio nie wskazuje na Stany Zjednoczone. Irański program atomowy był już atakowany poprzednio bardziej wyrafinowanie, za pomocą wirusa informatycznego o dźwięcznej nazwie Stunx. Perfekcyjnie zaprogramowany, atakował systemy sterownia wybranego producenta (były to niemieckie sterowniki Siemensa), które akurat były używane do kontroli wirówek (skomplikowanych maszyn) dla wzbogacania uranu. Stunx na pewno zniszczył dużo infrastruktury, przy okazji też wymknął się spod kontroli i dołożył systemom sterowania na całym świecie. Teraz to już nie wyrafinowany kawałek kodu a prozaiczna bomba. Niestety, ten sygnał nie napawa optymizmem, bo o ile na rewanż Iranu w postaci złośliwych kodów informatycznych bym nie liczył, to akurat w zamachach i bombach trudno im dorównać. Konflikt eskaluje … jak na razie nic nie przełamuje problemów międzykulturowych. Jeśli to się nie zatrzyma to coraz trudniej będzie znaleźć rozwiązanie , które pozwoli i nam żyć w spokoju ….
Niedocenienie irańskich programistów / informatyków może się zemścić – radzę poszukać informacji o Iranian Cyber Army – wyłożyć Twittera to nie taka prosta sztuka 😉 – http://technologie.gazeta.pl/technologie/1,82008,7379182,Iranska_Cyber_Armia__czyli_szturm_na_Twittera.html
Ale co oni, u diabla, chca!? Po co im ten program atomowy?
Amerykanie sa zmeczeni wojnami i po kilku gestach rekoncyliacyjnych i zarzuceniu staran o pozyskanie bomby pewnie daliby im spokoj, a tak Ahmadinezad sciaga sobie na glowe los Saddama i Kadaffiego. Gdzie sens, gdzie logika?
Spoleczenstwo tez nie bardzo wiadomo co zyskuje: przeciez z taka historia, kultura i zasobami Iran moglby byc jednym z najbardziej licxacych sie panstw na swiecie – a tak, co maja? Bide z nedza pod embargiem, a niedlugo byc moze dojda eksplozje nad glowami. Przeciez to jest jakies szalenstwo! W czyim to jest interesie?
Nawet gdyby udalo im sie przestraszyc Zachod i zdobyc bombe, to chyba zdaja sobie sprawe z tego, ze kazdy wybuch w Izraelu bedzie oznaczal domniemana wine Iranu i duza szanse na rozblysniecie nieba takze nad Teheranem. Czemu nikt nie powstrzyma tego szalenstwa?
Zabijanie fizykow czy inzynierow trudno uznac za cos innego, jak po prostu zlo, ale z drugiej strony chyba jest to mniejsze zlo, bo lepiej, zeby zginal jeden czlowiek, nizby mialy splonac miliony. Inna sprawa, ze jesli ran zmierza do esalacji, to jest to dla nich swietna podkladka, a skoro szafuja zyciem milionow swoich obywateli, to jeden w ta czy w tamta nie ma znaczenia.
Tendencji autodestrukcyjnych zakorzenionych w tej kulturze byc nie moze skoro przetrwala tyle wiekow, ale nijak nie moge zrozumiec w imie czego popychaja siebie i swiat na skraj przepasci.
Aby uzupełnić melowy program studiów musiałem sobie dopchnąć jakieś przedmioty obieralne. Wybrałem: Marketing.
Oto co się dziś dowiedziałem z konspektu do kolokwium: na wyższych szczeblach biznesu wskazane jest rozeznanie w sportach
towarzyskich (np. golf, tenis). Idealny komentarz do powyższego artykułu. pozdrawiam