Dzisiejszy wpis w bardzo prosty sposób tłumaczy co to jest Rynek Mocy, w jakim celu się go wprowadza, jak jest zorganizowany i jakie niesie ze sobą problemy. Ta ostatnia kwestia jest szczególnie ważna w przypadku Polski, ponieważ nowe plany inwestycyjne polskiej energetyki mogą napotkać problem między innymi z pozyskaniem kredytów na inwestycje, a wobec czego będą musiały być w znacznie większym stopniu finansowane ze środków własnych koncernów.
Inwestycje w elektrownie konwencjonalne i odnawialne.
Na początek słowo wprowadzenia na temat rynku energetycznego, o którego kondycji wcale nie decyduje cena energii ani długoterminowe planowanie tylko gwarantowany zwrot z inwestycji. Dzisiejszy rynek energetyczny to kombinacja dwóch rynków – konkurencyjnego, na którym działają elektrownie konwencjonalne – węgiel, gaz, elektrownie jądrowe, oraz regulowanego (sponsorowanego) dedykowanego dla energetyki odnawialnej. Budowy dużych bloków energetycznych na rynku konwencjonalnym (szczególnie bloków gazowych lub węglowych- 500-1000MW) są ogromnymi, sięgającymi miliardów Euro inwestycjami, których zwrot nigdy nie jest pewny, bo nie ma gwarancji, że wyprodukowana przez nie energia zostanie sprzedana i po jakiej cenie. Nic więc dziwnego, że nikt dziś nie inwestuje w takie bloki. Inaczej jest na rynku energetyki odnawialnej- rynku dotowanym i gwarantowanym. Dominującym w Europie systemem wsparcia jest tzw. feed-in-tariff (FiT), polegający na zaplanowaniu ceny po jakiej energia odnawialna będzie sprzedana przez następne 15 lat. Dodatkowo elektrownie OZE mają zapewnione, że cała energia, jaka zostanie przez nie wytworzona, musi być odebrana (kupiona) do systemu. Cała inwestycja jest więc tylko prostym arkuszem kalkulacyjnym – mamy koszt inwestycji i potem gwarantowane, przewidywane w czasie, coroczne przychody. Dodatkowo, instalacje energetyki odnawialnej zwykle mają mniejszą moc a co za tym idzie ich budowa jest dużo tańsza, co daje szerokie spektrum inwestorów. Dziś buduje się więc w Europie OZE, a nie energetykę konwencjonalną i nie chodzi tu nawet o cenę energii, ale o gwarancję zyskowności inwestycji. W Polsce potencjalne, nowe inwestycje OZE będą opierały się o subsydiowanie metodą taryf gwarantowanych (FiT), a wybór projektów nastąpi w oparciu o system aukcyjny, w którym wygrywają projekty wymagające najniższej, gwarantowanej ceny odbioru energii. W takim modelu, każde państwo decyduje w łatwy sposób o ilości energii odnawialnej w swoim systemie energetycznym – poprzez przekazywanie odpowiednej ilości dotacji na systemy aukcyjne FiT.
Dlaczego Rynek Mocy?
Inwestycje jedynie w rynku subsydiowanym (OZE) niosą ze sobą jednak też i problemy. Pamiętajmy przede wszystkim o tym, że wciąż nie mamy dobrej technologii aby energię elektryczną magazynować w rezultacie czego elektrownie zawsze muszą działać w chwili kiedy energii potrzebujemy.
Elektrownie konwencjonalne, z uwagi na wypieranie ich przez elektrownie odnawialne, pracują coraz mniej godzin w roku i zaczynają przynosić straty. Cześć właścicieli właśnie je zamyka lub planuje zamknięcia w niedalekiej przyszłości. Nie buduje się też żadnych nowych bloków konwencjonalnych, bo nie ma gwarancji zwrotu z inwestycji. Teoretycznie energetyka odnawialna wypełnia zapotrzebowanie – i tak się dzieje w większość dni w roku, ale pojawiają się szczególne okoliczności (np. dni bez wiatru) kiedy OZE mogą nie produkować energii, a wtedy, nagle pojawiają się kłopoty w tzw. szczycie – godzinach w ciągu doby, kiedy jest wyjątkowo duże zapotrzebowanie na energię. Dla pełnego bezpieczeństwa zasilania w energię pomyślano o rynku mocy (capacity market). Jest to specjalny mechanizm, który powinien zachęcać właścicieli elektrowni konwencjonalnych do utrzymywania bloków „w gotowości” do produkcji, a nawet niektórych inwestorów do budowy nowych bloków. W rynku mocy – takie bloki dostawałyby pieniądze właśnie „za gotowość” – jako odpowiednią ilość PLN za każdy MW zainstalowanej mocy i przygotowanej do pracy instalacji.
Jak Rynek Mocy działa dalej?
Przecież, żeby rynek mocy mógł działać prawidłowo potrzebne są pieniądze. Oczywiście te pieniądze zapłacą finalnie odbiorcy energii czyli my. Nasz dzisiejszy rachunek składa się z trzech części. Pierwsza z nich to jak zawsze podatki, które służą budżetowi państwa. Następna część tzw. opłata „za energię” – czyli płatność za energię, którą faktycznie zużyliśmy w naszym domu oraz tzw. opłata dystrybucyjna czyli płatność za doprowadzenie tych MWh energii do naszego domu za pomocą sieci dystrybucyjnych. Rynek Mocy – to pomysł, aby do naszego rachunku dopisać jeszcze jedną pozycję– pewnie zostanie wymyślona jakaś ciekawa nazwa – np. opłata strategiczna, mocowa lub gwarancyjna, wtedy każdy z nas zapłaci kilka dodatkowych złotych miesięcznie. Ile konkretnie będzie wynosić ta opłata to zależy o tego jak duży planujemy rynek mocy czyli ile pieniędzy chcemy finalnie przekazać nowym i istniejącym elektrowniom oraz ile gwarantowanych MW w „gotowości” chcemy sobie zagwarantować. Dziś cena 1 kWh energii (opłata za energię) w naszych domach (taryfa G11) to ok. 0,27 zł/kWh, opłata dystrybucyjna to ok. 0,25 zł/kWh, a do tego podatki czyli razem ok. 0,64 zł/kWh. Finalnie dla wielkomiejskich singli (zużycie ok. 1200 kWh rocznie) rachunek miesięczny to 64 zł, duże rodziny w domach zapłacą nawet 200 i więcej. Ocenia się, że Rynek Mocy w Polsce potrzebuje pewnie od 2 do 4 mld PLN rocznie, co oznaczać będzie w ekstremalnych przypadkach nawet kilkanaście dodatkowych złotych miesięcznie (taka opłatę dopisuje się do rachunku jako stałą płatność miesięczną -a nie od każdego kWh- i to w zależności od wielkości zużycia energii – sprawiedliwie duzi konsumenci płaca więcej). Notabene ten mechanizm jest bardzo dobrze znany, bo w taki sposób finansowane jest sponsorowanie energii odnawialnej (ktoś musi przecież płacić za ten FiT) i na rachunkach pojawiają się właśnie opłaty (miesięczne) za OZE. W niektórych krajach Europy zachodniej (Niemcy, Dania) takie dodatkowe opłaty sięgają już nawet do 50 % wartości całego rachunku.
Rynek Mocy w Polsce- problem z „Pakietem zimowym”
Wszystko dobrze, ale czy to wszystko zadziała w Polsce? Rynek Mocy jest przygotowywany do wprowadzenia wkrótce w naszym kraju i był planowany jako lekarstwo na problemy z budową nowych bloków energetycznych. Większość koncernów już przygotowywała excelowe symulacje pod nowe projekty energetyczne i zastanawiała się jakie powinny być dopłaty z rynku mocy. Niestety, kilka miesięcy temu (30.11.16) pojawiała się nieoczekiwana przeszkoda- nowa propozycja tzw. pakietu zimowego UE – szeregu propozycji legislacyjnych dotyczących energii i gazu w ogólności. Istotna w tym pakiecie jest propozycja zmian europejskiego rynku energii, a w nim szczegóły dotyczące rynków mocy. Zapisy wprowadzone zostały dosłownie w ostatniej chwili (kilka dni przed ogłoszeniem) i dzisiaj europejska propozycja jest następująca: Rynki Mocy są dozwolone i taki mechanizm, po przeprowadzeniu pewnych analiz, może być wprowadzany w krajach Unii, jednak wprowadzany został dodatkowy zapis o emisyjności 550 g CO2/ kWh. Chodzi właśnie o emitowanie CO2 w czasie wytwarzania energii (a jak wiadomo na CO2 Unia jest szczególnie wyczulona). Sama wielkość 550 g CO2 nikomu poza energetykami, nic nie mówi. Jak widać z obrazka poniżej jest to granica miedzy technologiami „dozwolonymi” a „zakazanymi”. Produkując energię elektryczną z gazu (turbina gazowa lub układ gazowo parowy) zawsze lądujemy poniżej limitu, produkując energię z węgla ten limit zawsze przekraczamy. Kolejne „szczególiki” w propozycji UE niewiele zmieniają – zezwolenie na sponsorowanie rynkiem mocy, starych bloków węglowych przez 5 lat to tylko kosmetyka, wymowa całej propozycji jest jasna – można wspierać budowę nowych bloków za pomocą mechanizmu rynków mocy, ale pod warunkiem, że nie będzie to blok węglowy (dowolny węglowy, bo nawet nowe technologie ze zgazowaniem węgla, nie mieszczą się pod kreską). Nasze Ministerstwo Energii i inwestorzy węglowi mają teraz wielki problem i próbują desperacko odkręcić zapisy w propozycjach, ale finalny rezultat jest ciągle niepewny. Generalnie, jak widać w Unii Europejskiej wszystko jest dozwolone, aby tylko nie węgiel.
Co będzie dalej?
Prace nad Rynkiem Mocy w Polsce trwają. Politycy budują koalicję, która ma zmienić zapisy w proponowanych, europejskich regulacjach dlatego też co chwila pojawiają się wypowiedzi polityków o zmianie „pakietu zimowego”. Teoretycznie planuje się budowę nowych, węglowych bloków, sponsorowanych z Rynku Mocy, bo bez niego trudno liczyć na kredyty z instytucji finansowych. Możliwości finansowania nowych elektrowni z pieniędzy samych koncernów są raczej iluzoryczne, a więc na naszych rachunkach pojawi się pewnie wkrótce nowa pozycja. Ale tak naprawdę co i jak co zbudujemy? Tu trzeba wróżek, a nie ekspertów.
Ten pan mi to wyjął z ust. Dodam, że za Rynek Mocy zapłaci nie kto inny… jak podatnik!!! I spytam się, kto z nas chciałby mieć luksus z energetyki tzw. Odnawialnej (bo opora naukowca twierdzi że węgiel jak i uran to też pierwiastki ,,odnawialne”)? W Niemczech około 500 000
osób odczuwa kłopoty ze spłacaniem rachunku za energię elektryczną co powoduje wyłączanie takiego gospodarstwa domowego od sieci (Wellt Am Sonntag). Ktoś z panów co zacięcie popierają OZE chciałby dopłacać do OZE ponad 60% rachunków aby mieć satysfakcję że stoi sobie turbina wiatrowa? Ja kiedyś myślałem że OZE to ogniwa fotowoltaiczne czy ,,wiatraczek” na skalę góra kilku domostw a nie potężnych farm słonecznych czy wiatrowych równoważnych mocy z standardowej elektrowni systemowej gdzie właśnie elektrownie systemowe muszą ustępować źródłom Odnawialnym kiedy są w piku. Bądźmy realistami, nie idealistami.
Dobry Wieczór Panie Profesorze,
Z ciekawością śledzę Pańskiego Bloga i czytam artykuły. Dzięki nim znacząco poszerzam swoją wiedzę dot. współczesnych działań w obszarze energetyki, a także mam szansę zrozumieć konsekwencje wyborów i decyzji, które są podejmowane. Pozostaję wiernym obserwatorem Pańskiego Bloga.
Z wyrazami szacunku,
MB
Cieszę się 🙂
Na początku podam źródło dość ciekawej analizy „Cen energii elektrycznej dla gospodrastw domowych”.
https://www.google.de/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=3&ved=0ahUKEwjLtrq9vIDSAhWEfhoKHfGEALsQFgg3MAI&url=http%3A%2F%2Fwww.chronmyklimat.pl%2Fdownload.php%3Fid%3D182&usg=AFQjCNEMEyNGZBU3biWm0xKtz18cgYIc-g&bvm=bv.146094739,d.d2s&cad=rja
Mój ulubiony fragment:
„Dla kosztów gospodarstwa (domowego) istotne są składowe sieciowe i cena energii. Dla tych składowych
można zaobserwować trendy zmian struktury udziałów poszczególnych kosztów w łącznym
rachunku gospodarstwa domowego:
1. udział stałego składnika sieciowego nieznacznie rośnie,
2. maleje systematycznie udział kosztów energii,
3. systematycznie rośnie udział zmiennego składnika sieciowego.
Powoduje to, że w strukturze zmiennych przychodów przedsiębiorstw energetycznych,
w czterech dominujących grupach kapitałowych, zwiększa się udział przychodów
przypisywanych infrastrukturze, a maleje udział przypisywany energii. W konsekwencji
ogranicza to powoli:
skalę bieżących korzyści gospodarstw domowych z obniżania cen energii na rynku
hurtowym,
zagrożenie konkurencją ze strony kontraktów w ramach mechanizmu TPA,
ponieważ umożliwia utrzymanie poziomu przychodów w grupach związanych
z dostarczaniem energii przy niskiej (ograniczającej konkurencję w obrocie i alternatywne
inwestycje) cenie energii. ”
Moje podsumowanie jest bardziej brutalne:
Unbounding byłby dobry, gdyby nie to, że wygenerował „nowy monopol nie do obejścia”. Tym nowym monopolem jest infrastruktura sieci przesyłowych i dystrybucyjnych. Można szybko wybudować konkurencyjne źródło energii ale nie można ani szybko ani tanio, ani prosto wybudować sieci przesyłowej czy dystrybucyjnej! Niech ktoś spróbuje wybudować 10 km sieci dystrybucyjnej w Warszawie! Tego się zrobić nie da, bo:
a) trzeba nanieść do wszystkich ksiąg wieczystych służebności przesyłu, co jest drogie i mega czasochłonne!
b) uzyskanie pozwolenia na roboty drogowe też tanie, proste i szybkie nie będzie
c) kszt przekopania 10 km W-wy też ani tani ani przewidywalny nie będzie.
Nasuwają się pytania:
1) Czy opłata za przesył i dystrybucję w wysokości ok. 42% ceny netto energii elektrycznej dla gospodarstw domowych jest uczciwa? Czy nie jest tak, że marża została przesunięta do części monopolistycznej energetyki? I dokładnie tych pieniędzy brakuje w energetyce i dlatego rząd chce je od swoich obywateli po raz drugi wyłudzić! Rynek mocy bardziej mi przypomina para podatek. Skąd taka, a nie inna wysokość tej daniny?
2) Jak ma dokładnie działać ten rynek mocy? Rząd poprzez dodatkową opłatę w rachunkach za energię zbiera kapitał i komu go przekaże? PGE dostanie 6 mld zł żeby wybudawać Ostrołękę? PGE dostanie gratis elektrownię tylko po to, żeby mogła ona produkować energię po ok. 170 zł/MWh, bo tyle wynika z merit order? Koszt energii z el. węglowej wraz z kosztami finansowania wynosi od 250-300 zł/MWh. Koszt energii jak elektrownię dostaniemy w prezencie tylko 130-160 zł/MWh. Też chcę dostać elektrownię pod choinkę! Dalej nie ma ani wolnego rynku (w przypadku energetyki to chyba nie jest najlepsze wyjście) ani jasnych zasad!
A dlaczego nie można by wymagać od operatorów OZE gwarancji mocy ? Niech oni się martwią o finansowanie bloków rezerwowych. Myślę, że było by to bardziej efektywne rozwiązanie niż „opłata strategiczna” – w zamyśle zapewne przechodząca przez jakiś fundusz budżetu państwa? Po pierwsze, państwo ma wysokie koszty obsługi, po drugie, jak było (i chyba jest nadal) już z innymi opłatami celowymi… gdzieś się rozchodzą – np. opłata paliwowa.
Dziękuję za artykuł – potrzebowałem takiego właśnie tekstu i takiego wyjaśnienia istoty rynku mocy oraz generalnie mechanizmów rządzących rynkiem energetyki.
Panie profesorze analiza niezbyt dokładna, zabrakło słowa o merit order i o dużo mniejszych kosztach krańcowych z OZE co tak naprawdę jest głównym powodem wypierania energetyki konwencjonalnej. Sformułowania są niestety często dość jednostronne. Np. Słowo o tym ze w niemchech podatki to połowa rachunku za energię tuż po zdaniu o opłacie OZE w Polsce co sugeruje że połowa kwoty za rachunki w Niemczech to opłata OZE. To akurat nie jest prawda. U nas też mam akcyzę, podatek VAT, opłatę przejściową i opłatę OZE. Brakuje również słowa o tym na jakiego typu inwestycje rynek mocy zostanie przeznaczony…stare, nowe? Tego akurat jestem najbardziej ciekaw.
Witam, przegladam Pana blog o polskim rynku mocy i niestety, mocno musze sie nie zgodzic z uproszczeniami, ktore Pan wprowadzil:
1. Polskie OZE niestety sa wystawione na ryzyko rynkowe i regulacyjne, czego dowodem jest dramatyczny spadek ceny certyfikatow oraz zmiany regulacyjne mocno utrudniajace np. modernizacje istniejacych instalacji
2. W rynku mocy powinny uczestniczyc wszystkie zrodla (co Pan sugeruje na poczatku tekstu, niejako w definicji tegoz), a nie tylko zrodla konwencjonalne
3. Zapotrzebowanie dobowe mozna pokryc nie tylko za pomoca blokow konwencjonalnych, ale tez aktywnym DSM i magazynami (takze ciepla)
4. W mojej ocenie, rynek mocy pelni funkcje zabezpieczenia dostaw energii do czasu uruchomienia nowych inwestycji, glownie w OZE; oczywiscie, polityka rzadu na to nie wskazuje, ale logika juz tak; zatem rynek mocy nie sluzy budowaniu nowych emisyjnych zrodel, a gwarancji dla konsumenta, ze nie zgasnie swiatlo w okresie przejsciowym.
5. w mojej ocenie, docelowo, przyszlosc to OZE – i im wczesniej w te przyszlosc zainwestujemy, tym taniej dla nas – konsumentow.
Pozdrawiam
Iza Kielichowska
Witam
Bardzo słusznie Pani wytłumaczyła sens . Moim zdaniem nie można budować elektrowni jako zabezpieczenie w energię jednostki nie spełniających norm UE
Zapraszam do poczytania bardzo ważnych informacji z zakresu:
inzynieria.enms.pl/uslugi/niezalezna-ekspertyza-techniczna-rynek-mocy/
Międzynarodowa Agencja Energetyki Odnawialnej (International Renewable Energy Agency, IRENA) opublikowała analizę spadku kosztów technologii odnawialnych źródeł energii, zapewniając, że OZE staną się konkurencyjne cenowo w porównaniu do produkcji energii w konwencjonalnych źródłach do roku 2020.
Najtańszym źródłem energii wśród technologii OZE jest lądowa energetyka wiatrowa. IRENA wylicza, że koszt produkcji energii z lądowych farm wiatrowych spadł przeciętnie o 23 proc. w latach 2010-17, a obecnie średni koszt wytwarzania w ujęciu LCOE wynosi dla tej technologii średnio około 0,06 USD/kWh, a na przykład w USA przeciętne LCOE to ok. 0,04 USD/kWh.
Dużo większy spadek kosztów we wspomnianym okresie odnotowano w przypadku technologii przemysłowych farm fotowoltaicznych, w przypadku których koszt zmalał od roku 2017 średnio o 73 proc. do poziomu 0,1 USD/kWh.
Koszt produkcji energii w przypadku uruchamianych w 2017 r. elektrowni geotermalnych i biomasowych miał wynosić przeciętnie ok. 0,07 USD/kWh. Natomiast dla uruchamianych w ubiegłym roku elektrowni wodnych przeciętny koszt produkcji energii miał sięgać 0,05 USD/kWh.
IRENA zakłada, że przeciętna cena energii z wiatru na lądzie wyniesie dla projektów uruchamianych w 2020 r. około 0,05 USD/kWh, a dla dużych farm PV – 0,06 USD/kWh. W przypadku najlepszych projektów, LCOE dla farm fotowoltaicznych i wiatrowych na lądzie, uruchamianych już w przyszłym roku, ma spaść do poziomu 0,03 USD/kWh lub nawet niższego.
Ceny za energię z tych źródeł poniżej tego poziomu były już oferowane w przeprowadzonych w ubiegłym roku aukcjach w krajach Zatoki Perskiej czy Ameryki Południowej, gdzie zbliżyły się do poziomu ok. 0,02 USD/kWh.
Patrząc na projekcje IRENA należy zwrócić uwagę, że w elektrowniach węglowych koszty produkcji energii mieszczą się na świecie w przedziale od 0,05 dolara do 0,17 dolara za kWh. Średnio – 0,07 dolara. Jak twierdzi bank inwestycyjny Lazard, w USA w 2017 r. średni koszt LCOE dla elektrowni węglowych wynosił nieco ponad 0,1 dolara za kWh. Z kolei według szacunków ekspertów, w Polsce – przy obecnym kursie dolara na poziomie 3,4 zł – wynosi od 0,095 dolara do 0,11 dolara, zaś w 2025 r. LCOE wynosić może od 0,08 euro do 0,09 euro za kWh.
Oznacza to, że najbardziej efektywne lądowe farmy wiatrowe – za takie uważane są projekty oddawane w ub.r. m.in. w Niemczech i Kanadzie – już dziś produkują prąd taniej niż najbardziej efektywne elektrownie węglowe. Ponieważ nie jest oczekiwany spadek średniego kosztu produkcji prądu z węgla – co m.in. widać w prognozie dla Polski na 2025 r. – realizacja prognoz IRENA zapowiada, że za trzy lata energia z OZE może mieć na trwałe niższą średnią cenę niż z elektrowni węglowych.
https://irena.org/publications/2018/Jan/Renewable-power-generation-costs-in-2017