We wszystkich publikacjach, opracowaniach i wywiadach o energetyce i handlu energią pojawia się zawsze uwaga, że musi zostać zniesione taryfowanie (zatwierdzanie cen przez URE) cen dla gospodarstw domowych (tzw. taryfa G) bo inaczej nie będzie możliwa żadna konkurencja. Święta to prawda , że bez wolnych rynkowych cen nie ma wolnego rynku, ale czy w naszym kraju same uwolnienie taryfy G rozwiąże wszystkie problemy ? … mimo wszystko mam duże wątpliwości …

Zapłaciłem właśnie rachunek za elektryczność – dla Warszawy i RWE struktura cen wygląda mniej więcej tak : (zużywam ok 400 kWh miesięcznie):

Za energię stawka typowej taryfy w Warszawie to 0,2555 zł/KWh (czyli energia sprzedawana jest za ok 255 zł/MWh – a na rynku hurtowym kosztuje dystrybutora ok 200 PLN), dystrybucja to ok 0,13 zł/kWh , do tego różne składniki stałe i podatki – od akcyzy (wliczona w cenę energii) poprzez tzw. opłatę przejściową (nasza kontrybucja na rozwiązane Kontrakty Długoterminowe – dziś ok 2 % rachunku) i oczywiście nieśmiertelny VAT. Jakbym nie obracał rachunku – przez podzielenie dwóch liczb na końcu wychodzi mi, że płace 524 zł/ MWh. To nie jest już na pewno mało – a na pewno znacznie więcej niż przeglądając jakiekolwiek historyczne prognozy ile energia miała kosztować (wg niektórych 450 – a wiec już znacznie przekroczyliśmy plan).  Z drugiej strony właściwie na pewno mogłoby być więcej – właśnie przez taryfowanie i sztuczne „trzymanie w ryzach” cen dla gospodarstw domowych – mamy w Polsce nielogiczną strukturę cen – energia dla przedsiębiorstw (więcej , duże porcje) kosztuje więcej niż dla małych odbiorców (stawka ze strony 0,31 wobec 0,255 mojego rachunku domowego).  Nigdzie na świecie (racjonalnym) – tak nie ma. Taryfy przemysłowe powinny być zdecydowanie tańsze niż dla gospodarstw indywidualnych.

Może więc należałoby natychmiast znieść taryfowanie G i wszystko oddać w ręce wolnego rynku i konkurencji ? Na rynku dla przedsiębiorstw wszystko działa bez zarzutu – spółki handlowe prześcigają się w podawaniu najlepszych ofert, a wynikiem tego jest m.in. lawinowy wzrost zmian sprzedawców – już ok 10 tys. łącznie. To prawda – ale należy pamiętać, że są to odbiorcy o których warto walczyć (duże rachunki) i ceny tu są na dziś znacznie wyższe. Dla odbiorców domowych – nie spodziewam się za wiele. Zniesienie taryfowania – nieuniknione – w pierwszej fazie spowoduje jedno – uracjonalnienie stosunku cen odbiorcy domowi – przemysł – a wiec gwałtowny wyskok cen na naszych rachunkach. Z dzisiejszego poziomu 520 w szybkim tempie osiągniemy wiec docelowy 600 – 650 zł/MWh (uznawany w większości prognoz za wystarczający dla koncernów) a następnie …. (w teorii) powinien rozpocząć się okres walki o klienta i być może stopniowego obniżania cen. Nowe taryfy, nowe kombinacje, wszystko jak na rynku telekomunikacyjnym – darmowe megawaty i łączone promocje. To wariant optymistyczny. W pesymistycznym – rynek zatrzyma się tylko na podwyżkach. Na razie zmiany globalne raczej ograniczają konkurencje niż ją łatwo rozszerzają. Po wycofaniu Vatenfalla z Polski mamy jedynie 4 koncerny z dystrybucją plus RWE w obszarze Warszawy – i kolejne kroki w kierunku konsolidacji (łączenie PGE i Energi) a może nawet pogłoski o pójściu RWE w ślady Vatenfalla i odsprzedaży sieci dla polskich korporacji.  Jestem wiec minimalnie sceptyczny czy w sposób naturalny użytkownik otrzyma te nowe oferty, kiedy jest tak mało graczy, a zmiana dostawcy energii nie jest tak łatwa jak zmiana telefonu, poza tym (choć niektórym osobom trudno) bez telefonu w ostateczności można wytrzymać kilka dni, a bez elektryczności chyba już nie. Tak wiec prognozy są jasne krótkoterminowo, i zaciemnione na długim horyzoncie. Wcześniej czy później regulacja cen dla klientów domowych zostanie zniesiona … i na pewno ceny pójdą w górę. A czy potem pojawi się konkurencja …. To już pewnie zupełnie inna historia ….

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *