Gymkhana to nazwa wyścigu. Zazwyczaj motocyklowego lub samochodowego, aczkolwiek w historii były też konne i samych ludzi na piechotę,  gdzie celem jest przedarcie się w kończonym czasie przez tor najeżony najróżniejszymi przeszkodami. Zawodnik musi pędzić cały czas do przodu , skacząc nad przepaściami , objeżdżając nagle wyskakujące przedmioty, skręcając przez ślepymi zaułkami i rowami z wodą, cały czas zachowując najwyższą koncentrację zarówno mentalną jak i fizyczną. Gymkhana to sport dla super odważnych, eliminujący chłopców od mężczyzn i pozerów od prawdziwych bohaterów. Gymkhana jest coraz popularniejsza bo publiczność może śledzić popisy prawdziwych mistrzów , wielkie zwycięstwa jak i spektakularne klęski czy skręcone karki.

Gymkhana to też sport polskiego sektora energetycznego wkraczającego na drogę modernizacji. Budowa nowych bloków, to nie spokojna igraszka i wydawanie dużych ilości pieniędzy, ale prawdziwa walka cały czas najeżona niebezpieczeństwami, którą wygrać mogą tylko mistrzowscy inwestorzy.

Przeszkoda pierwsza na początku – finansowanie. O ile w obecnym świecie finansowym znajdzie się zawsze kapitał dla podparcia inwestycji, to niestety wymaga on precyzyjnych analiz i dobrej „podkładki” do udowodnienia w celu zwrotu z inwestycji. Tu pułapki się piętrzą – należy wykazać, że w okresie 30 i więcej lat uzyska się dodatnie przepływy finansowe, a cała transakcja oparta na EBITDA – a tego przy obecnych fluktuacjach cen paliw, kosztów emisji CO2, samej inwestycji i sprzedaży energii – z racjonalną pewnością policzyć się nie da. Wciąż jesteśmy w sytuacji, że cena energii (rynek hurtowy – 200 PLN/MWh), to za mało przy realnej cenie budowy i CO2 na giełdach – choć już nieco osiągalne, naciągając niektóre parametry – na przykład ilość produkowanej energii. Wszystkie inwestycje teraz zakładają współczynnik wykorzystania mocy na poziomie 80 %, co jest technicznie bardzo ambitne. Trzeba pamiętać, że przeszkoda pierwsza zagraża przez cały czas gymkhany – konsorcjum finansowe może się rozpaść w każdej chwili (takie są klauzule prawników) jeśli nagle zmienią się uwarunkowania prawne, a tego już nawet najlepszy jasnowidz nie przewidzi.

Przeszkoda druga zaraz po starcie – przetarg publiczny.  W polskich warunkach gdzie inwestorami mają być koncerny z własnością Skarbu Państwa – przetarg musi iść według przepisów o zamówieniach publicznych. Każdy, kto prowadził coś takiego choćby w zakresie tonerów do drukarek lub dużego komputera (na uczelni poziomy finansowe są niższe) wie o co chodzi. Procedura otwarta, długotrwała, a największą przeszkodą jest nie sam wybór, a odwołania tych co nie zostali wybrani. Sposób zaskarżania do kolejnych instancji może opóźnić wybór dostawcy i podpisanie kontraktu od miesiąca, do kilku miesięcy, a nawet kilku lat – bo w końcu niektóre przetargi można unieważnić i trzeba rozpocząć od początku. Uważnie śledząc postępy w podpisaniu kontraktu PGA na nowe bloki w Opolu można zobaczyć jak Gymkhana może dać w kość.

Przeszkoda z boku i niespodziewanie – protest ekologów. Nawet jak wszystko idzie do przodu, (pieniądze ruszają z konta i  wprawiają w ruch koparki, betoniarki i pracowników technicznych) może przyjść cios z boku. Nieważne, że pozwolenia wszystkie były zatwierdzone, nagle ktoś może zaskarżyć pozwolenie środowiskowe. Budowa może naruszać ekologie – to może zawsze stwierdzić firma dbająca o środowisko , nawet jeśli taka firma nie ma siedziby w Polsce, a tylko odział i kilku ludzi, ale jak widać o czystość Europy i Polski szczególnie dba. W Polskich perfekcyjnych procedurach prawnych może to skutkować (przykład Opole cd.) zatrzymaniem pozwolenia i (przez chwilę) impasem inwestycyjnym – bo odwołanie, udowadnianie, że blok energetyczny nie jest wielbłądem, a węgiel nie jest zagrożeniem życia i zdrowia.  Kolejne miesiące i tysiące na prawników i ewentualnie można jechać dalej.

Przeszkoda typu Ślepy zaułek – problemy z dostawcą. Wszystko wydawałoby się jest porządku, kontrakt, referencje, finansowanie i gwarancje, a czasami dostawca nagle przestaje budować i montować. Raczej znamy z autostrady (A2 kawałek chiński), ale wcale niekoniecznie nieprawdopodobne w energetyce. Najwięksi gracze pewnie nie pozwolą sobie na całkowite zejście z budowy, ale mogą złapać opóźnienia. Tych mniejszych, bardziej egzotycznych cechuje większa nieprzewidywalność może być pewnie i perfekcyjnie, a może też i tragicznie.

Przeszkoda już prawie na mecie – coś się nagle urwie. Wydawałoby się, że już wszystko ominięte i w dali pokazuje się czarno-biała szachownica chorągiewki sędziego na mecie, a tu nagle klops i awaria techniczna. W naszym nowym świecie okazuje się, że nie wszystko czasami działa jak potrzeba i niektóre materiały zachowują się tak, jak pokazują komputerowe symulacje. Pisze oczywiście o T24 – nowej super stali, która miała być nadzieją na podwyższenie parametrów bloków energetycznych i jednocześnie niskie koszty. Po zmontowaniu jednak ekranów i uruchomieniu kotłów, przyszły problemy, które z różnymi skutkami (raz lepiej raz gorzej) ciągną się do dziś.  Materiał T24, który został wybrany dopiero po pewnym czasie pokazał, że nie jest aż tak idealny jak przypuszczano i opóźnił wprowadzenie bloków do eksploatacji (Europa Zachodnia). W większości inwestycji (zarówno Polska jak i cały świat praktycznie dziś) po uruchomieniu, nie wszystko działa bez zarzutu (mówiąc oględnie), a może raczej inaczej – współczesny świat prawników i księgowych zapomniał, że budujemy obiekty techniczne, które charakteryzują się awaryjnością i usterkami – szczególnie zaraz po uruchomieniu i jeśli stosujemy nowe materiały. Trzeba dodać sobie trochę czasu, ludzi i pieniędzy bo świat i technika nie jest doskonała.

Meta … i wymiana kierowcy. A kiedy już Gymkhana ukończona i publiczność wiwatuje podziwiając zręczność i wytrwałość inwestora, okazuje się,  jak to w wielkim świecie bywa, że o strategii decydują szefowie teamów, a nie kierowcy. Może okazać się  nagle, że na kolejny sezon zostanie wybrany zupełnie ktoś inny albo sam zespół połączy się z innym koncernem – tu Kubica i inni mistrzowie wiedzą najlepiej. Szybkie zmiany na rynku energetycznym to też jego specyfika, wystarczy dziś popatrzeć na wiadomości, że nasze dwa E. koncerny znowu mają być sprzedane.

Patrząc na to wszystko należy naprawdę podziwiać tych, co dalej chcą inwestować i są w tym konsekwentni …. ale i liczyć na to, że Polacy jak zawsze poradzą sobie z trudnościami.

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *