Mocno i szybko zmienia się nasza kolej krajowa – nawet jeśli nie widać tego na pierwszy rzut oka. Zazwyczaj krytyczne komentarze muszą wcześniej czy później ustąpić miejsca pochwałom, aprobacie zmian i wielkiej radości z niektórych udogodnień.
Na początek co naprawdę na plus. Teraz już w jedynce do Łodzi nie trzeba komuś siedzieć na kolanach – jak pisałem z rok temu – pomimo posiadania biletu zwykle w szczycie miejsca były zajęte przez … pracowników kolei, a pasażerowie grzecznie stali pomiędzy siedzeniami. Teraz z jednej strony gdzieś zniknęły nowoczesne wagony (pewnie nie wytrzymały dobrych polskich szyn) a wróciły stare kanciaki z przedziałami) i zawsze są dwa wagony jedynek, ale za to obowiązkowa jest na jedynkę miejscówka. Można wiec gości z zza granicy przetransportować w komfortowych warunkach. Pojawił się też nowy rozkład pociągów i o dziwo można go było sprawdzić w Internecie – nawet jeszcze przed oficjalnym wprowadzeniem to elektroniczny spis już wiedział o nowych godzinach odjazdów , a na dodatek pociągi przyjeżdżają zgodnie z tymi informacjami (!). Lubię też (co od wielu lat), ze można kupić bilet w pociągu, może czasami hi-tech elektroniczne rzeczy co maja konduktorzy maja problem z połączeniem bezprzewodowym, ale można uciąć sobie miła pogawędkę i w końcu bilet się dostanie. Jak nie ma możliwości płacenia karta (nie we wszystkich pociągach , w niektórych jest) to ostatnio widziałem jak konduktor przyjął euro od pasażera zamiast mu sprezentować kredytowy bilet za dwa razy więcej. W niektórych wagonach sa nawet działające gniazdka dla laptopów a chodzą nawet słuchy o sieciach WiFi z pociągach (choć jeszcze nie złapałem). Obsługa w pociągu coraz milsza a w Warszawie, remont Dworca Centralnego przeszedł już punkt krytyczny i teraz daje się dojść na peron już tylko obchodząc pół dworca (a nie cały jak poprzednio) a wygląda to coraz czyściej i ładniej.
Idzie lepsze. Na dodatek są miejsca magiczne – jednym z nich dworzec Łódź Widzew. Zwyczajowo podróżnych na trasie z Warszawy do Łodzi przyjmował dworzec Fabryczna – ale poszedł do wielkiego remontu i jest zamknięty na kilka lat. W ten sposób zniknie jeden z ostatnich reliktów dworców komunistycznych, Fabryczna była tak ekstremalnie brzydka ze po wielu wizytach człowiek zaczynał ją po prostu kochać. Teraz role punku wysiadania gości w Łodzi przejęła stacja Widzew – na co dzień bardzo mała i regionalna – teraz punkt centralny dojazdów. Jadąc z Warszawy wysiada się na peronie 2 i trzeba przejść do dworca. Jest cos w rodzaju kładki dla pieszych … a tam coś jak poniżej
Kładka jak widać nie da się przejść pieszo (bo zamknięta dla ruchu pieszego :-)) , kusi mnie żeby kiedyś zabrać rower i spróbować ruchem rowerowym , ale nie za bardzo się chyba jednak uda.

Zdesperowani podróżni patrzą jak wydostać się do miasta i oczywiście jest dobre oznakowanie
Jak widać jest szansa się wydostać ale na końcu peronu chyba będzie droga

To tedy – na końcu tam gdzie idą ludzie trzeba pokonać tory na wprost pieszo, ale jest tabliczka „Strzeż się pociągu” i naprawdę trzeba się strzec
Jest .. magicznie. Nasi kontrahenci, goście z Ameryki i Europy Zachodniej, byli zauroczeni koncepcja ekologicznego dworca, gdzie bagaże należy ciągnąć ze sto metrów po peronie a następnie zgrabnie przekroczyć tory, a nóż tuz przed rozpędzonym pociągiem. Takich atrakcji …nigdzie już w EC gdzie króluje Euro – raczej się nie spotka. Dla mnie niewątpliwie magicznie, bo mogę razem z gośćmi żartować, nieco mniej pewnie dla osób niepełnosprawnych bo im zostaje pewnie jechać na następna stację. Tu trochę osłabła wyobraźnia PKP-owych decydentów bo w końcu mogli zrobić mini remont na Widzewie przed zamknięciem Łodzi Fabrycznej. No ale wtedy … byłoby nudnie i po europejsku, a jak już tak się stanie na całej kolei to na pewno będziemy z rozrzewnieniem wspominać dawne czasy …..

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *