Ostatnie dni to dwie decyzje ważne dla wszystkich, którzy maja kaloryfery i mieszkają w Warszawie. Dwa duże procesy (jeden prywatyzacyjny, drugi kupna aktywów) nabierają rozpędu – wybrano firmę dla prywatyzacji SPEC (warszawskiego dystrybutora ciepła – właściciela sieci ciepłowniczej) oraz ujawniono oferentów (i oferty) na kupno warszawskich elektrociepłowni (od koncernu Vatenfall).

Duże elektrociepłownie, sieci miejskie doprowadzające ciepłą wodę do naszych wanien i ciepło do kaloryferów, to jeden z nielicznych dobrodziejstw gospodarki socjalistycznej. Wytwarzanie energii elektrycznej i ciepła w skojarzeniu i budowa dużych sieci dystrybucyjnych ciepła w miastach, to specjalność krajów dawnego bloku wschodniego i Rosji. Paradoksalnie, to jest właśnie optymalne z punktu widzenia zużycia paliw (jest znacznie bardziej ekonomiczne zbudować elektrociepłownię niż oddzielnie produkować prąd i samo ciepło) nie mówiąc już o samym komforcie użytkownika. Dla wszystkich którzy bywali w Europie Zachodniej i USA na pewno zmorą są lokalne podgrzewacze ciepła (i zawsze trudności w regulacji temperatury ciepłej wody – albo lodowata albo ukrop i co najgorsze jeszcze zmienia swoją temperaturę w czasie kąpieli – więc wchodzimy pod ciepłą wodę po czym zaczyna być lodowata, a jak odkręcimy kurek to za chwilę wyskakujemy z poparzeniami).  W Polsce i krajach bloku wschodniego – teoretyczne obliczenia wskazały, że lepiej budować elektrociepłownie i dostarczać ciepłą wodę centralnym systemem – Europa zachodnia w tej chwili zaczyna promować takie rozwiązania (zachęty do kogeneracji).  W USA z uwagi na małe zagęszczenie mieszkańców i dominujący udział domów (rozproszenie i odległości) – sieci ciepłownicze w ogóle są rzadkością, a typowym rozwiązaniem dla ogrzania domu są lokalne piece, a  pokoju w hotelu często grzejniki – elektryczne. Dla mnie koszmar – zwłaszcza w zimie. Optymalizacja amerykańska w budownictwie powoduje, że okna i izolacja dosyć skąpa więc grzejnik musi działać na okrągło – za chwilę w pokoju jest duszno i gorąco – wiec budzę się żeby go wyłączyć, a po pół godzinie zamarzam, więc znowu proces od początku. Tak wiec w tym jednym rozwiązaniu – socjalizm zwyciężył …

Teraz mamy proces sprzedaży państwowego przedsiębiorstwa – Warszawski SPEC – właściciela rurociągów ciepłowniczych i dystrybutora ciepła do naszych mieszkań. Wybrano Dalkię – znana i duża firma zagraniczna, która z powodzeniem już od wielu lat, jest właścicielem sieci ciepłowniczej w Łodzi. Wydawałoby się że proste – zobowiązania inwestycyjne, unowocześnienie firmy,  zdjęcie ciężaru ze spółki komunalnej, ale oczywiste że jest też i druga strona – protesty społeczne i prawdopodobne – referendum (!!!) chyba na skalę ogólnokrajową. Przy okazji wyborów lub bez okazji będziemy głosowali czy pozwolić kupić inwestorom naszą miejską sieć czy nie. Przeciwnicy na pewno roztoczą katastroficzną wizję podwyżek cen i zamarzających emerytów w niedogrzanych mieszkaniach. Interesujące jest, że Dalkia jest już od połowy lat 90-tych właścicielem nie tylko sieci dystrybucyjnej w Łodzi ale i elektrociepłowni łódzkich (unikatowa struktura nawet na skalę europejską – koncern jest właściwie monopolistą w produkcji i dostarczaniu ciepła) – i jakoś nie powoduje to katastroficznych efektów dla mieszkańców. Wręcz przeciwnie – firma jest dobrze i efektywnie zarządzana, a miasto dostaje ciepło po rozsądnej cenie.

Po drugiej stronie w Warszawie (produkcja ciepła – elektrociepłownie) mamy teą proces zmian właścicielskich. Szwedzki koncern Vatenfall który w latach 90-tych zainwestował w polski sektor energetyczny – wycofuje się strategicznie (oficjalnie – ich strategia to produkować czystą energie – wiec sprzedają bloki energetyczne na węgiel, pod spodem na pewno też konieczność znalezienia gotówki na inne inwestycje czy operacje – wiec po prostu sprzedaż za pieniądze). Dwaj oferenci – też Dalkia oraz PGNIG – polski koncern gazowy – budujący swój kawałek energetyczny. Dalkia jest naturalnym partnerem z doświadczeniem w branży, ale już widzę wielkie protesty społeczne jeśli zostanie (po łodzi) też i warszawskim monopolistą na rynku ciepła (elektrociepłownie i SPEC).  Kolejne referenda i protesty na pewno w drodze. PGNIG z kolei zaczyna rozwijać swoją strategię budowy kawałka energetycznego koncernu – z jednej strony kupno tego co jest na rynku, z drugiej zaawansowane projekty budowy elektrowni na gaz. Jest to jednak wielka firma gazowa, a nie energetyczna – wiec proces na pewno potrwa.

Patrząc na procesy – technika właściwie schodzi na drugi plan. Jakby nie dotykać energetyki – największym problemem teraz to polityka i strategia – zmiany właścicielskie, przetasowania kupna i sprzedaży, regulacje prawne – lokalne i paneuropejskie oraz opinia społeczna (też częściowo polityka). Sektor energetyczny, bynajmniej nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie jest w okresie turbulencji, koncerny wymieniają się aktywami i rynkami, a polityka może zmienić ich strategie właściwie w jeden dzień. To akurat nie jest dobre dla energetyki gdzie 15 lat to krótka perspektywa a dzisiejsza decyzja będzie jeszcze widoczna przez pół wieku. Jeśli więc  denerwujemy się na coraz wyższe rachunki – nie obwiniajmy inżynierów – oni robią co mogą. Jak zawsze bądźmy optymistami i cieszmy się rownież z małych rzeczy – w końcu w Warszawie jak odkręcimy kurek  mamy stabilny strumień komfortowej ciepłej wody

Jeden komentarz do “Prywatyzacja ciepłownicza w Warszawie – łatwiej technicznie niż politycznie.”

  1. Dziwne, że tylko dwaj oferenci się znaleźli hmm…..a co z reszta ? Brak funduszy na kupno ??

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *