O tym jak w dzisiejszych czasach każdy może być ekspertem ds. energetyki

Ponieważ niektórych rzeczy już obecnie nie da się pojąć samym rozumem i sztywnymi ścieżkami dedukcji, trzeba zwrócić się albo do obrzędów magicznych … albo wrócić do korzeni i jeszcze raz szukać rozwiązania w dziełach starożytnych filozofów. Platon (427-347) w dużej części swoich dialogów, centralną postacią uczynił swojego nauczyciela Sokratesa i przez jego usta, przekazywał założenia swojej filozofii. Platon to oczywiście przydomek (od gr, πλατύς – szerokość, co według większości wskazuje na dość atletyczną budowę lub choćby barczyste plecy filozofa). Tak naprawdę miał na imię Arystokles i oczywiście mamy duże problemy z określeniem roku jego urodzin i dokładnej ich daty, ale według większości interpretacji był to dzień, w którym jak wierzyli niektórzy Grecy, urodził się także (oczywiście wcześniej) Apollo. Dokładając jak u każdej ze sławnych osób cały zestaw wróżb, snów i proroczych znaków, oraz pochodzenie z dość oligarchicznego i arystokratycznego rodu, Platon musiał więc wybrać drogę poświecenia dla tworzenia jednego z najbardziej znanych systemów filozoficznych i na dodatek  (w zakresie poglądów na państwo, sposób zarządzania i ustrój) – nie do końca popierającego coś co znamy pod nazwą demokracji ateńskiej. Ateńczycy opierając się w dużej mierze na głosowaniach powszechnych (oczywiście tylko obywatele, a nie niewolnicy), stworzyli podstawę działania państwa opierającego się na wypadkowej poglądów „szerokich rzesz” co oczywiście czasami prowadziło do dość kontrowersyjnych decyzji, jak np. skazanie na śmierć Sokratesa (w 399 p.n.e). Koncepcje Platońskie stają się więc często krytykowane jako częściowo antydemokratyczne (choć moim zdaniem niesłusznie) i tu najlepszym krytykiem był chyba Karl Popper (który w młodości bardzo mi się podobał) w „Społeczeństwie otwartym i jego granice”, w którym ciągnie cienką nić od Platona do Hegla po Marksa i potem aż do ustawienia Platona jako prekursora społeczeństw totalitarnych (ale dokładne wczytanie się w platońskie Dialogi chyba pokazuje coś zupełnie odwrotnego – choćby w „Kritonie” i koncepcji podporządkowania się wyrokom demokracji nawet jeśli są jawnie niesprawiedliwe i szkodliwe).

Energetyka dziś ma pewne analogie do starożytnych głosowań na agorze, bo w nagły sposób znalazła swoje miejsce w publicznej dyskusji. O energetyce mówią więc wszyscy, odmieniając na różne sposoby kwestie zmiany klimatu, emisji CO2, elektrowni jądrowej, zasilania w gaz, elektrowni węglowych i kopalni, blackoutu, smogu (tu niezbyt celnie), donbaskiego antracytu (tu zupełnie niecelnie) jak i najciekawsze, z punku widzenia portfela, problemu cen energii na domowych rachunkach. Schemat dyskusji i jej wyniku jest też podobny do niektórych chaotycznych głosowań w czasach antycznych – bo nic z tego nie wynika – eksperci zwykle jednoznacznie wypowiadają się na panelach, ale większość tego nie rozumie albo nie chce przyjąć do wiadomości. Eksperci jak to eksperci, muszą objąć całość tematu, więc w wypowiedziach używają myślowych skrótów i nie tłumaczą tego co oczywiste, bo myślą że jak ktoś chce słuchać albo zadawać pytania to przynajmniej wie rzeczy podstawowe. Na dodatek ich głos zawsze brzmi pesymistycznie, bo nie umieją znaleźć szybkich i łatwych rozwiązań, a więc zostawia się im panele z kilkoma zestawionymi fotelami i potem dwa zdania w prasowych podsumowaniach, ale to dla mediów często jest nudne i więc nie ma szansy się przebić. Na kolejnym poziomie są dziennikarze i komentatorzy różnych mediów, coraz częściej podejmujący tematy energetyczne, bo i publiczność pyta i jest polecenie od redaktora naczelnego. Mamy więc zalew artykułów energetycznych, w których pilnie wyjaśnia się różne sprawy, ale też z tego jakoś ciężko coś wyczytać, bo nie ma rozwiązania tylko jakieś dywagacje i te artykuły zawsze takie długie. Dyskusja dlatego często przenosi się na Twittera, gdzie w 280 znaków każdy ma demokratyczne prawo nie tylko do napisania co chce, ale do komentowania przede wszystkim. Za pomocą 280 znaków można dać komuś nieźle popalić, szybko rozwiązać cały problem (jak niektórzy myślą), albo też dopiec komuś ironicznym i kąśliwym komentarzem.

Krótka forma daje szansę na wypowiedzenie się w temacie każdemu, jednak nie każdy komentarz jest  treściwy… Energetyka jest już wywarem jakiejś mętnej zupy, w której te wszystkie wypowiedzi się gotują, a może nawet i kiszą i wtedy z chochlą przychodzą politycy. Tu celem jest wybranie sobie jakiś „mięsnych” i najlepszych kawałków, które akurat pasują do profilu wyborców w okręgu lub targecie partyjnym. Na sam koniec trzeba podjąć decyzję nie tyle „energetyczną”, a taką bardziej dla ukojenia „szerokich mas”. Cały proces decyzyjny staje się w energetyce, więc całkowicie „demokratyczny” – każda z opinii eksperckich lub kasandrycznych przepowiedzi, że coś należy zrobić zaraz może mieć dużą przykrywkę w Twitterowych komentarzach lub jakiś innych artykułach, więc podejmuje się decyzję taką, która na krótko jest korzystna i ma te „szerokie masy” demokratyczne zadowolić (przykład znanej „ustawy prądowej”, która ma oficjalnie ograniczać wysokość rachunków za energię, jest tego najlepszym przykładem).

W 399 p.n.e. po burzliwych wypowiedziach wielu retorów, ateński sąd ludowy podejmuje decyzję o skazaniu Sokratesa. Zarzuty jakie są mu stawiane obejmują niewyznawanie bogów, których uznaje państwo, i wyznawanie innych bogów (oficjalnie nieuznawanych) oraz psucie młodzieży, których na manowce miały sprowadzać jego nauki. W pierwszym głosowaniu zapada jedynie wyrok o winie oskarżonego, w kolejnym o wysokości kary – tu nieprzejednana postawa Sokratesa (który proponował jedynie zapłacenie symbolicznej grzywny i wciąż nie uznawał wyroku skazującego) przynosi zaostrzenie procedury i finalnie wyrok śmierci (oczywiście sprawa ma drugie dno i cały proces jest rodzajem sporu stronnictw ateńskich). Sokrates może jeszcze uciec z więzienia, to właśnie proponuje mu jeden z jego przyjaciół i uczniów – Kriton i o tym opowiada jeden z dialogów Platona, przy okazji podejmując też problem demokracji, podejmowania demokratycznych decyzji, a finalnie podporządkowania się rządom i państwu. Tu Sokrates (a więc i Platon) doskonale pokazują te dylematy (polecam oryginał w doskonałym przekładzie prof. Legutko)

„..trzeba koniecznie brać pod uwagę także opinię szerokich rzesz. Obecna sytuacja pokazuje, że szerokie rzesze …- zdolne są wyrządzać zło i to całkiem nie najmniejsze, lecz zgoła całkiem wielkie” – Kriton

Gdyby tylko, szerokie rzesze potrafiły popełniać największe zło!. Wówczas potrafiłyby również czynić największe dobro, a to by było znakomicie. Lecz one nie potrafią ani jednego ani drugiego. ..Czynią to co akurat się trafi” – Sokrates

Tą filozoficzną prawdę (szczególnie w zakresie długoterminowych oczekiwań co do preferencji wyborców) na pewno można polecić politykom. A następnie dalej rozszerzając w typowym platońskim stylu Sokratesowych pytań – czy należy postępować zawsze zgodnie z popularnymi opiniami większości, szczególnie jeśli decyzje i konsekwencje nie są popularne i wymagają wyrzeczeń :

Sokrates: „Czy nie wydaje się odpowiednim stwierdzenie, że nie wszystkie opinie ludzkie należy szanować, lecz niektóre tak, innych zaś nie? ….Wartościowe zatem należy szanować, a lichych nie ? …. A czy wartościowych nie wypowiadają ludzie rozumni a lichych – nierozumni? …”Czy musimy iść za opinią szerokich rzesz i jej się obawiać, czy za opinią tego jednego, o ile się jest znawcą, przed którym należy się wstydzić i którego należy się obawiać bardziej niż wszystkich innych? …. Zatem jeśli z tego powodu, że idziemy za opiniami ludzi niebędących znawcami, niszczymy tę rzecz, która dzięki zdrowiu staje się lepsza .. to ..nasze życie jest jeszcze cokolwiek warte ? A zatem ..nie powinniśmy tak bardzo zważać na to, co szerokie rzesze o nas powiedzą, lecz na to, co powie znawca rzeczy sprawiedliwych i niesprawiedliwych, on jeden i sama prawda

Kriton: „Istotnie powiedziałbym tak, Sokratesie. Prawdę mówisz

Jeśli na koniec komuś Platon wydaje się niedemokratyczny, to jednak należy doczytać „Kritona” do końca i poznać, że Sokrates odrzuci propozycję ucieczki, miedzy innymi uznając nadrzędną konieczność podporządkowania się nadrzędnym prawom państwa (nawet jeśli uznaje się je za niesprawiedliwe i szkodliwe („ .. prawdą czy nieprawdą jest to, że zgodziłeś się – ..- być obywatelem na naszych warunkach ?. Czy się z tym zgodzimy ? ..Koniecznie”). Sokrates wypija więc cykutę (według niektórych badań był to nie szalej jadowity, a szczwół plamisty) a „opinia szerokich rzesz” zwycięża. Jedyne co można stwierdzić po latach to, że o Sokratesie i Platonie słyszał każdy (choćby jako odnośniki w komediowych filmach) a Meletosie, Anytosie czy Lykonie tylko pilni uczniowie filologii klasycznej…

3 komentarze do “Czy Platon umiałby rozwiązać problemy polskiej energetyki używając Twittera?”

  1. Filozofia energii :)kopalne czy odnawialne? Stać czt leżeć? Skad sie bierze narzucanie zielonego klona ? A klonow jes wysyp jak to w przyrodzie karzeł też chce korone i gniazdo w koronie .malo wiem o dendrologi by dalej pisac o klonach .lobby jest na zielen za wszelka cenę:) jesiene wybory i otoczenie dadzą wskazowki na 4 a gdzie 10 i łuk .balistyka lotu strzały. Na szescie mozemy poprawiac ograniczenie strat energetycznych .czasem ekstaza.

  2. Niestety każdą najdrobniejsza sprawę można upolitycznić i sprawić iż będzie przedmiotem zażartej dyskusji publicznej, i nawet jedną można „przykryć” drugą – gdzie ? oczywiście w mediach …gdzie – w gazetach ,prasie ,radiu ? – też ,ale mało skuteczne w kwestii polaryzacji „suwerena”….no to w….. internecie ……..na facebokach, instagramach, twiterach tudzież innych forach- to są takie współczesne agory tyle, że bez możliwości skutecznego prawnie głosowania ale łapki,lajki,plusiki,cyferki,buźki, polubienia i co tam jeszcze- można dać.
    Upubliczniono tym sposobem wiele tematów tego zupełnie nie wartych, wykreowano „debatę publiczną” w sprawach całkowicie osobistych i wręcz intymnych żądając „równouprawnienia” tam gdzie tego nawet matka natura nie daje. Mozna próbować i nawet wykreować opinię iż czarne jest białe i białe będzie odtąd czarne ale to nie znaczy że będzie faktycznie czarne. Podobnie dzieje sie z energetyką – szeroka dyskusja prowadzona od wielu lat nie przyczyniła się do znaczącego postępu. Cały świat nadal spala paliwa kopalne (bo czemu by nie) i to coraz więcej -a tylko nieliczni jak UE „ratują klimat” niszcząc przy tym swoją własną gospodarkę. To tak jakby ślusarz piłując pilnikiem jakiś detal raz dziennie walił się w łeb 300g młotkiem bo mu powiedzieli ,że od tego po latach będzie mądrzejszy…. niestety z całą pewnością mądrzejszy nie będzie, a jeszcze uszkodzi sobie mózg wiec skutek dokładnie odwrotny od zamierzonego tyle że po latach…… Problem polega na tym że za głupią politykę trzeba kiedyś w ten czy inny sposób zapłacić a płatnikiem są zawsze zwykli ludzie. Dlatego też dałem sobie spokój z dyskusjami i przekonywaniem w naszym przedmiocie ,bo szkoda mi na to osobistego czasu, który wole poświecić dla rodziny. Generalnie jestem zdania iż w biznesie należy unikać działów gospodarki tzw. „regulowanych” bo w Polsce jak coś „wyregulują” to można pójść w skarpetkach . Dlaczego tak jest ? – bo regulacją zajmują się osoby bez wykształcenia w przedmiocie , wiedzy ogólnej i doświadczenia i wizji skutecznego działania długofalowego – za to z nadania politycznego bo noszenie ulotek partyjnych jest najlepszym sposobem na rozpoczęcie kariery. Nieliczni specjaliści są zakrzykiwani bądź w rozmaity sposób przekupywani a prym wiedzie ogromne lobby cwaniacze kombinujące bez przerwy jak tutaj wykroić największy kawałek z budżetowego tortu. Energetyka tak czy inaczej da sobie radę bo prąd , ciepło i paliwo takie czy inne zawsze będzie potrzebne.

  3. Nie wymyślono lepszego ustroju od demokracji i niestety mamy tu do czynienia z jego wadami. Swoją drogą – mam wrażenie, że komuś wręcz na tym zależy aby nasz kraj uzależnić energetycznie. Czy kryją się za tym tajne ruchy społeczne takie które zlikwidowały patenty na lepsze silniki do aut niż paliwa pochodzenia naftowego?

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *