Tegoroczne EXPO 2017 odbywa się w Astanie – nowej stolicy Kazachstanu. Jeszcze w 1997 roku było to prowincjonalne miasto (o różnych nazwach: do 1961 r. Akmolińsk, do 1992 r. Celinograd, do 1998 r. Akmoła) liczące 150 tys. mieszkańców. Teraz już ponad milionowe, bo decyzją kazachstańskiego prezydenta (taka odmiana jest w tej chwili obowiązująca w protokole dyplomatycznym) w grudniu 1997 roku, Astana stała się nową stolicą państwa. To dziwne miasto będące czymś w rodzaju skrzyżowania filmów science-fiction z obrazkami jak z Disneya. Decyzje niektórych Prezydentów, jak wiadomo przenoszą góry lub tworzą miasta i Astana będąca tego przykładem, na pierwszy rzut oka robi szokujące wrażenie.

Wszystko wygląda super, a jeśli wokół nowoczesnych budynków jest jakaś niezagospodarowana przestrzeń lub stary bałagan, to jest też i duży kolorowy płot z obrazkami tak aby nic brzydkiego nie było widoczne. Obrazki generalnie są kosmiczne, ale jak to bywa w życiu, jeśli chce się zrobić film to starcza tylko na kilka godzin seansu i potem wraca się do rzeczywistości. W Astanie jak dobrze popatrzeć wychodzi też i kawałek dawnych przyzwyczajeń rodem z nieśmiertelnego ZSRR. Z kolorowych fasad i błyszczących obrazków czasami coś odpada, a spod spodu wychodzi prozaiczny szary beton. Przy bliższym poznaniu w Astanie można bez trudu znaleźć obrazki z dobrze nam znanego komunizmu: w moim pokoju hotelowym jest prysznic, ale rura do niego jest już za krótka, na machnięcie ręką na ulicy zatrzymują się prywatne samochody otwarte na przewiezienie pasażerów oraz wiele innych. Jak ktoś pamięta dawne czasy sprzed 1990 roku to nawet ogarnia go nostalgia i potrafi się odnaleźć w takim świecie, dla pokolenia millenialsów jednak cześć rzeczy jest szokująca. Nie mówiąc już o samym poziomie demokracji, który znaczy w Kazachstanie coś zupełnie innego niż my pojmujemy. Taki stan rzeczy jest jednak standardem w tej części świata, powszechnie akceptowanym i autentycznie popieranym przez większość społeczeństwa. Prezydent, którego imieniem nazwane są wszystkie najważniejsze obiekty w Astanie, m.in. uniwersytet, lotnisko, pokazuje, że Kazachstan rośnie i nowocześnie się zmienia. Jednym z przejawów pokazującym te zmiany jest decyzja o tym, aby EXPO odbyło się właśnie w Astanie.

Wejście na Expo – z daleka góruje kula pawilonu narodowego Kazachstanu. Jak dobrze się przypatrzyć to jest ona pokryta z jednej strony brudnawą osłonką. Jest to ochrona przed słońcem – okazuje się, że zainstalowana w kuli klimatyzacja nie daje rady i trzeba ją wspomagać.

Astański teren EXPO zbudowany został w imponującym tempie i jest składową, jak to zwykle bywa w przypadku takich imprez, rzutów na taśmę goniących terminów i uruchomieniami poszczególnych obszarów pokazowych, ale przy tym niewyobrażalną na warunki polskie czy nawet ogólnoeuropejskie inwestycją w szkle, betonie, stali, z niezliczoną liczbą kolorowych monitorów i pokazów. Ogromny teren zabudowany jest architektonicznymi wizjami rodem z filmów science-fiction. Wewnątrz pawilonów pokazywane są zaś rzeczy teoretycznie najlepsze z najlepszych.

W kuli centralnej można poznać interaktywna historię Kazachstanu. Tematem głównym są jednak przede wszystkim różne formy wykorzystania energii i nowa wizja nowoczesnego miasta przyszłości (czyli Astany za kilka lub kilkanaście lat).

Próżno na EXPO szukać może głębokiej wiedzy technicznej, szczególnych maszyn lub zaawansowanych produktów, ale nie o to chodzi w EXPO. To raczej rodzaj wielkiego światowego „Centrum Nauki Kopernika” gdzie można obejrzeć wielkie ekrany, grać w interaktywne gry, obserwować spektakularne pokazy komputerowe czy filmowe albo po prostu chodzić bez celu i oszałamiać zmysły kolorami i efektami wizyjnymi.

Na EXPO znajdziemy architektoniczne cuda – na zdjęciu testuję szklany most znajdujący się u szczytu kuli, zbudowany przez inżynierów z Kazachstanu. Nie każdy był taki odważny, spora część widzów cofa się przed wejściem na most.
Ciężko wytłumaczyć co pokazuje to zdjęcie – niestety nie da się pokazać działania wiatru, który spycha widzów do tyłu, mogących w ten sposób dowiedzieć i poczuć na własnej skórze siłę tego żywiołu. Musicie uwierzyć mi na słowo 

Pawilonowi kazachstańskiemu, stawiającemu na historię swego państwa przedstawioną szokującymi efektami, próbowały dorównać inne wystawy narodowe zlokalizowane w otaczających szklanych budynkach.

Pawilon polski pokazuje co mamy najcenniejszego i najlepszego – a więc węgiel, lasy i przyrodę.

Polska postawiła na kombinację pozytywnego podejścia do węgla z pokazaniem cudów polskiej przyrody. Efektowna wizualnie wystawa na pewno nie była gorsza niż prezentacje innych krajów. Rozwiązanie Politechniki Warszawskiej zostało wybrane jako jedno z 30 światowych rozwiązań, dzięki czemu dostaliśmy się do specjalnego pawilonu Energy Best Practices.

Niżej trochę kryptoreklamy – na pierwszym zdjęciu, rozwiązanie Politechniki Wrszawskiej w pawilonie Best Energy Practices – gdzie pokazano wybrane światowe rozwiązania z zakresu nowych technologii energetyki konwencjonalnej i odnawialnej.

Na koniec kilka słów zastanowienia i odpowiedzi na pytanie: po co to wszystko? Dla Kazachstanu EXPO to potwierdzenie słusznej linii silnej władzy prezydenckiej i namacalny dowód wręcz „kosmicznych” postępów w transformacji kraju znanego dotąd głównie z koni i kumysu. EXPO 2017 zwiedzane jest w 99 % przez Kazachów i dla nich zostało stworzone (widać to nawet we wszechobecnym dominującym języku rosyjskim i cyrylicy). Ma być to obowiązkowa wycieczka dla wszystkich obywateli. Przez wystawę przewija się niekończący się sznur wycieczek oficjalnych, szkolnych i prywatnych. Widać, że EXPO spełnia swoją rolę – obywatele są zszokowani nowoczesnością i niewątpliwie wystawa napełnia ich dumą. Kazachowie (a może powinienem powiedzieć Kazachstańczycy?) w dość szybki sposób transformują się w świat nowoczesnych technologii i autentycznie je lubią – widać nawet starszych ludzi którzy zanurzają się w świat facebooka i umieją streamować w sieci. EXPO 2017 pokazuje właśnie transformację i siłę, ma wzbudzić zachwyt i zaszokować, pokazać, że nie ma żadnego innego kierunku rozwoju, bo obecny jest słuszny i jedyny. Na dodatek EXPO 2017 ma zniwelować problem spadku cen z eksportu ropy i gazu (większość przychodów kraju) oraz równie niskich cen rudy uranowej (drugi kawałek przychodów) – a więc współczesna wersja „chleba i igrzysk”, gdzie kromka chleba trochę mniejsza, ale igrzyska na światowym poziomie. Pomimo silnego zmniejszenia budżetu i zaciskania pasa przez zwykłych ludzi to pieniądze włożone w infrastrukturę i pokazy są niewyobrażalne. Tak więc może żyje nam się trudniej, ale za to EXPO jest najlepsze na świecie. Na tym tle można tylko pomyśleć o polskim pomyśle zgłoszenia Łodzi jako kandydata do EXPO 2022 (a o to właśnie się ścigamy). Jeśli naprawdę chcemy to co i komu chcemy pokazać ? Czy na pewno będziemy mieli wystarczającą liczbę gości z zagranicy czy też będziemy organizować wycieczki szkolne? Do kogo powinien być skierowany przekaz – chyba w Polsce nie musimy spektakularnie przekonywać obywateli o właściwym kierunku rozwoju, bo w naszej mentalności raczej działa to na odwrót. I wreszcie czy zdajemy sobie sprawę jak wielkie środki – finansowe i techniczne są zaangażowane w takie przedsięwzięcie. Rozmachu i bogactwa Astany nie da się przeskoczyć. Co z tworzonymi na EXPO budynkami można zrobić – u nas nie wiadomo a do Astany na pewno pasują (bo najwyżej przeniesie się do nich jedną decyzja firmy, ludzi i materiały). Decyzją prezydenta Kazachstanu na miejscu EXPO ma powstać specjalnie wydzielona strefa z osobną dzielnicą finansową a dla firm nawet mają tu obowiązywać regulacje prawa angielskiego – wygląda to na pomysł przeniesienia do Astany kopii londyńskiego City. Czy ten pomysł się powiedzie czy też to EXPO zardzewieje jak wszystkie inne podobne inwestycje w historii – nie wiadomo. Jak widać w przypadku Astany, takie pomysły wymagają specyficznego procesu decyzyjnego na poziomie jednoosobowym. Patrząc z kolei od strony zwiedzających – widzowie oczekują coraz więcej szkła i kolorowych prezentacji a my możemy chyba zaproponować zupełnie inna formułę – trudno powiedzieć czy lepszą czy gorszą, na pewno nie przeskoczymy konkurencji w wodotryskach, nie mamy także takiego procesu inwestycji i regulacji rządowych ( i niekoniecznie chcemy je mieć). Pamiętajmy że my nie za bardzo umiemy robić filmy science-fiction czy spektakularne bajki jak z Disneya , u nas specjalnością jest siermiężny, kameralny dramat czy też pokazanie bólu ludzi w ruinach i w jakiejś niedokończonej budowie. EXPO to trochę inny gatunek filmowy i coś w czym mamy małe doświadczenie. Jedynym z rozwiązań podpatrzonych w Astanie jest przykrycie połowy miasta kolorowym płotem, w Łodzi mogłoby się sprawdzić…

3 komentarze do “O tym jak wygląda wystawa EXPO 2017 w Astanie i czy my naprawdę chcemy czegoś takiego w Polsce? A przede wszystkim czy potrafimy to zrobić i nas na to stać.”

  1. Super,fajnie zabrane i bez słowa „satrapia”, a coś więcej o cudownej technologii czystego węglą?

  2. W Łodzi ma być tzw. „małe expo”, tematyczne. O rewitalizacji miast. Akurat rewitalizacja w Polsce, również w Łodzi, robiona jest na opak, ale tu chodzi o promocję. I wydaje się, że to dobry pomysł. Wszak Polska, jeszcze!, jest w Europie, blisko do nas zewsząd (znaczy, z Niemiec, Czech, Holandii, Skandynawii czy Włoch). Małe expo jest mniej nadęte, tańsze. Na początek może być. Zwłaszcza, że Polska jest odbierana niejednoznacznie…

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *