Dla osób z mojego pokolenia Funky Koval to postać mistyczna. Bohater kultowego komiksu (autorzy Parowski, Rodka, Polch), najlepiej jeszcze w pierwszych czarno-białych wersjach, przez wszystkie chłopców czytany z wypiekami w latach późno 80-tych. Naprawdę rewelacyjne – według mnie (i wielu innych) najlepszy polski komiks wszechczasów a i w kategorii światowej także wysokie miejsce. Funky Koval jest detektywem lub policjantem z rodzaju agencji „Universs” w latach chyba około 2180. W komiksie Ziemia wplątywana jest w megakosmiczne i międzyplanetarne afery, z dużym udziałem rasy droll-ów, którzy nie tylko mają po kilka rąk, ale i są szatańsko inteligentni i przebiegli oraz, jak to ludzie, czasami dobrzy, a czasami dobrzy niekoniecznie. Funky oczywiście jest skrzyżowaniem bohatera z kinematografii „noire” z dużym dodatkiem Chandlera i najlepszych elementów filmów akcji, co w polaczeniu z dobrą kreską i równie soczystymi bohaterkami płci żeńskiej, pozostawia niezapomniane wrażenia.

W jednym z kultowych odcinków, Ziemię ogarnia fala buntów, walk i demonstracji. Policja, władze i inne siły porządkowe uporczywie walczą ze społeczeństwem, ale wydaje się obie strony tak naprawdę to już tracą poczucie rzeczywistości i sens samych protestów. Świat szybko zmierza ku katastrofie i oczywiście …. tylko Funky Koval może pomóc. On jeden przeczuwa, ze pod wszystkim kryje się jeszcze jedno dno, a cały nastrój walki, buntu i społecznych sporów musi mieć jakąś inną …. megagalaktyczną przyczynę. Oczywiście to spisek „złych” drolli, którzy za pomocą specjalnych promieni z tajemniczych maszyn umieszczonych gdzieś na orbicie Saturna czy Jowisza , eskalują ludzkie emocje i prowadzą nas na manowce. W ostatnim momencie kryzysu jego interwencja pomaga, promienie zanikają a nastroje społeczne wracają do standardowego poziomu umiarkowanego niezadowolenia co pozwala na harmonijne wygaszenie sporów. Ziemia ocalona a Funky może oddać się na zasłużony wypoczynek w towarzystwie niezliczonych butelek whisky i ponętnej koleżanki Brendy.

W ostatnich dniach odniosłem dziwne wrażenie, że znalazłem się z powrotem w świecie czarno-białego komiksu. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (a może jakiegoś kosmicznego promienia) Polska Anno Domini 2015 zamieniła się z sielskiej, zielonej wyspy, zamieszkałej przez zadowolonych obywateli z małymi kredytami, w kraj rozrywany społecznymi protestami i burzami . Cztery tygodnie stycznia i jeden lutego to następujące po sobie burzliwe negocjacje prowadzące do demonstracji, strajków, podpisywanych umów które uśmierzają wzburzenie tylko na chwile, bo zaraz znowu kolejny strajk i demonstracja, i oczywiście za każdym razem już troszkę mocniej, bo zaraz pojawi się policja z tarczami, gazem i gładko lufowymi strzelbami. Górnicy w strajkach na górze i na dole kopalni, rolnicy na polach ale i na drogach ze swoimi ciągnikami i rolniczymi maszynami, które zostały nagle zbudzone z zimowego snu i wyjechały na skrzyżowania. I nieodparte odczucie, że powoli zaczynamy gubić się w tym o co naprawdę chodzi.

Na samym dnie są naprawdę krytyczne problemy wynikającymi niestety z głębokiego skrętu światowej gospodarki i gwałtownego spadku cen surowców (i brutalnej rzeczywistości, w której Polska to nie kraj hi techu i zaawansowanego przemysłu) oraz zaniedbania zmian, kiedy na nie był czas. Ale na górze i w transmisjach telewizyjnych, już teraz to dziki (jak dobrze słyszałem problem rzędu 7 mln PLN), niska opłacalność produkcji mleka, właściwie tak ogólne niezadowolenie że jest ciężko, niesłychanie ostry konflikt o sama osobę prezesa górniczej spółki i niekończące się dyskusje (wystarczy poczytać komentarze i hejty w portalu cire) o zarządowych samochodach audi i inwestycjach w modernizacje firmowego hotelu. Niestety gubią się obie strony – zarządzający i pracownicy, rząd i związki, bo z jednej strony eskalacja protestów w coraz bardziej egzotyczne strony, z drugiej coraz większe niezdecydowanie co właściwie zrobić – podpisać, nie podpisać, na miękko czy na twardo, dziś pojechać na Śląsk, jutro może za granicę i tak dalej.

Na ten tydzień przewidywane jest: dokończenie negocjacji w JSW wraz wymiana Prezesa (a jednak); kolejne podpisy nad porozumieniami, które koniec końców nie wytrzymają ekonomicznej presji rynku; rozwiązanie sprawy dzików. To tylko najbliższy tydzień, bo w następny pojawi się pewnie kolejna spółka węglowa (jest jeszcze KHW) i powtórka z widzianego już programu, blokady dróg organizowane przez hodowców trzody i dostawców mleka oraz ogólnopolski protest związków zawodowych. Trudno powiedzieć nawet kto będzie pierwszy, bo między związkami trwa wyścig na ogłaszanie końcowych terminów negocjacji z rządem. Analogicznie problem ze strony menadżerów spółek skarbu państwa – kluczowe jest, że protesty nie obejmują sfer gospodarki prywatnej, ale tej takiej trochę pół nowej pół starej – spółki o których mowa działają często w modelu giełdowym ale jednak z dominującym udziałem państwowym. Z jednej strony trzeba na gwałt zmieniać przedsiębiorstwo bo gwałtownie lecą w dół wskaźniki zyskowności, z drugiej właściwie nie bardzo można podejmować niepopularne decyzje bo eskaluje to protesty i skończy się … odwołaniem prezesa.

Jakoś nie ma charyzmatycznych liderów którzy z jednej strony ogłoszą program cięcia kosztów ale i jednocześnie obetną swoją dyrektorsko-prezesowa pensje do 1 złotówki (w USA były takie zdarzenia i przypadki udanych transformacji) oraz dramatycznie obetną stanowiska i przywileje kierownicze. Tu raczej jestem pewien prawniczych opinii, że nie da się rozwiązać podpisanych kontraktów managerskich i że raczej konieczna jest wielomiesięczna odprawa za zakaz konkurencji. Obie strony oddalają się od siebie, nie ma jakiejś globalnej wizji co z tym wszystkim zrobić, konflikt w sferze gospodarki państwowej narasta jak kula śnieżna, a obok codziennie miliony osób w sektorze prywatnym muszą budzić się do pracy, pracować cały dzień i po godzinach a w przypadku problemów ekonomicznych firm , przyjąć na siebie od razu koszt redukcji i zwolnień. A jest luty 05 !!! Polska wchodzi w spiralę protestów, strajków, demonstracji i blokad …. I przestajemy rozumieć o co właściwie chodzi.

Funky Koval! Wróć! Czasem chciałbym myśleć, że to tylko drolle stosują jakieś promienie i w ostatniej chwili interwencja detektywa przywróci spokój. Tylko gdzie jest dzisiaj Funky Koval ? Popatrzyłem na nowych kandydatów wyborczych i nikt nie przypomina tej mitycznej postaci. No może poza jedną kandydatka, której podobieństwo do Brendy ogranicza się w mojej opinii jedynie do fizycznych aspektów.

 

2 komentarze do “Gdzie jesteś Funky Koval?”

  1. Protesty górników są spowodowane spadkiem cen ropy, które zawsze ciągną w dół ceny węgla.
    Natomiast protesty rolników to inspiracja KGB – szef rolniczych protestów ma skład węgla, który sprowadza z Rosji.

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *