Czeski film znał każdy. Nawet to stwierdzenie które przeszło do biegowej popkultury , dokładnie oddające klimat filmów z lat 80-tych naszych południowych sąsiadów , gdzie dokładnie nikt nie wiedział o co chodzi, akcja toczyła się  w atrakcyjnych pomieszczeniach szpitali, sklepów mięsnych lub zakładów produkcyjnych i tak wartko ze można było wyjść na spacer z psem i wrócić na końcówkę danego dialogu. Za to bonusem był ograniczony (może do 5-10 twarzy) zestaw najbardziej popularnych aktorów, co gwarantowało że zawsze zobaczy się kogoś o zabawnym nazwisku raz grającego złego  kontrolera biletów w komunikacji miejskiej a za moment   atrakcyjnego montera rur kanalizacyjnych o złotym sercu. Oczywiście  miało to i dobre strony bo otoczenie absurdu rodzi tez i arcydzieła, co spowodowało ze pojawiały się też i perełki (jak nieśmiertelna „Arabella”) i prawdziwi artyści i reżyserzy mogli pójść w swoich koncepcjach dalej niż gdziekolwiek na świecie, no bo jeśli ówczesny kinowy mainstream to czysty pure-nonsens to dzieła wybitne musiały być dopiero odjechane.

Teraz sama kinematografia , no i tez i generalnie Czechy , mniej są dla nas znane i obserwowane , a szkoda bo klimat utrzymuje się niesamowity i Czechy wcale nie są nudne, przewidywalne i pewne knedliczków i piwa jak nam się obiegowo wydaje, a wręcz przeciwnie (może to właśnie zasługa starych filmów) w dziedzinie polityki i energetyki – totalnie klimatyczno pure-nonsensowne z elementami dramatu i komedii.

 

Mało kto bowiem śledzi wydarzenia polityczne u południowych sąsiadów, a jeśli by się przyjrzał to blaknął wyczyny naszych politycznych ulubieńców. Dziś … to sprawa jasna … niczego nie powinniśmy się wstydzić a polityce znaleźć usprawiedliwienie  od sejmu na Hradczanach.  Najpierw poranne aresztowanie szefowej gabinetu premiera, która okazała się jego kochanką i dodatkowo zlecała szpiegowanie (wciąż aktualnej) żony. W tle łapówki, działania służb specjalnych, afery miłosne (były już premier zapewnia o poparciu i uczuciu do swojej szefowej), awantury sejmowe których nawet nie widziano u nas i w części republik krajów rozwijających się, potem zwolnienia z aresztu, częściowe wycofania zarzutów i stawianie nowych, oskarżenia o manipulacje i próbę wmanewrowania byłego premiera przez przeciwników politycznych i z zagranicy i wreszcie na koniec samorozwiązanie parlamentu (20 sierpnia) i nowe wybory. Całą klasa polityczna mocno zdziesiątkowana, całkowite niezrozumienie sytuacji przez wyborców, na przemian mieszanie się klimatów kryminału, afery szpiegowskiej, romansu i dramatu …a wszystko w znanym sosie czeskiej groteski.

 

Sprawy polityczne i zabawy towarzyskie w elitach władzy blakną jednak przy czeskiej polityce energetycznej – a szczególnie rozwoju sektora „słonecznego” w tym kraju. Czechy (znowu mało kto o tym wie) były przez moment słonecznym Eldorado , „wzorcem metra” systemów dofinansowania energii odnawialnej  i wręcz prymusem w dynamice wzrostu zainstalowanych paneli słonecznych. Często też przywoływany jako przykład do naśladowania (kilka lat temu), teraz wstydliwie pomijany – bo rynek słoneczny rósł niesłychanie dynamicznie  …. a potem uległ katastrofie jeszcze szybciej.  Na szczęście na dziś to Czesi (a nie Polska) są wzorcowym przykładem nieprzemyślanej (a może i lobbowanej i nawet dalej) polityki dotacyjnej, szybkich interesów, niesłychanych stóp zwrotu , a potem regulacji rządowych które odwracają poprzednie ustawy, łamią zobowiązania i są obecnie przedmiotem arbitrażu międzynarodowego i spraw sadowych.

Energetyka słoneczna w Czechach zaczyna się w roku 2006 i to czas wprowadzania pierwszych subwencji. W ciągu następnych trzech lat z uwagi na niesłychanie korzystny system wsparcia, energetyka słoneczna przezywała rozkwit osiągając z 0 do prawie 460 MW mocy zainstalowanej.  System wsparcia to feed-in-tariff (gwarantowane ceny zakupu energii i obowiązkowy) i kosmiczne na ówczesne warunki dofinansowanie – w 2010 ok 12 koron za kWh – a korona to ok 0,17 PLN czyli to 2 zł za kWh !!! (notabene wiatraki dostawały tylko 2,4 korony)i też kosmicznie długi gwarantowany okres wsparcia – całe 20 lat.  Ekstremalnie szybki rozwój i  finalnie ilość elektrowni to już ponad 2200 !!! . Gorączka udzieliła się nie tylko inwestorom w większe instalacje, za chwile każdy chciał kłaść panele na swoim dachu, stopy zwrotu przewidziane na  11 lat  z uwagi na potanienie ogniw zaraz spadły do 4-6 a więc następne lata (do 20) to już czysty zysk za siedzenie z założonymi rękami.  Jak każda gorączka, bańka czy tez sytuacja w czeskim filmie – wszystko skończyło się nagle i dziwacznie.  Patrząc na rachunki (rządowych dopłat) i kosmiczne zyski inwestorów, rozpoczęto procedurę odwracania kota ogonem. Najpierw niezależny audyt rynku i czeskiego URE wykazał wszystkie nieprawidłowości i pewnie cały zestaw lobbystyczny (duża ilość pracowników URE pożegnało się z pracą) a zaraz potem czeski parlament rozpoczął wprowadzenie serii ustaw cofających dotacje rynkowe. Najpierw pod nóż poszły same dotacje na nowe instalacje (ich cofnięcie spowodowało zjazd do 0 (zero) nowej mocy instalowanej w słońcu) a potem jeszcze dalej – bo kontrowersyjne pewnie prawnie ustawy dokładające zwrotnie (i do tyłu) specjalne podatki dla instalacji fotowoltaicznych i słonecznych innych typów. Najpierw wstecznie, podatek 26 % przychodów (!!) dla elektrowni podłączonych w 2009 i 2010 – ten podatek miał działać do 2013 ale jeszcze raz go przedłużono do końca 2014, a teraz jeszcze dodatkowo ostatnio (16 sierpnia) 10 % przychodów na cały okres obowiązywania kontraktów. Odpowiedź inwestorów była zrozumiała – słowa rabunek, republika bananowa i jeszcze gorsze popłynęły wartkim strumieniem a do tego pisma kancelarii prawnych i  międzynarodowy arbitraż przed pełnym postepowaniem sądowym. „Czeski film” w energetyce trwa – kompletna karuzela z formułami prawnymi , dotacjami i podatkami pokazuje dokładnie jak NIE należy organizować energetyki – ale nie jest pewne że zostanie to uwzględnione w innych państwach. W końcu pewne elementy czeskiej kinematografii były skrzętnie kopiowane.

Czesi zwracają się teraz na solidne fundamenty.  Została powołana specjalna grupa tzw. komisja Pačese od nazwiska jej przewodniczącego i jej raport jest oficjalna rekomendacją dla nowej czeskiej polityki energetycznej. Już mniej szaleństw i niestety mniej optymistycznie dla zwolenników nowej polityki energetycznej. Wniosek główny  „w 2030 r. połowa energii elektrycznej wyprodukowanej w Czechach powinna pochodzić z elektrowni atomowych, natomiast wsparcie dla odnawialnych źródeł energii powinno zostać ukończone w momencie, gdy ich udział w produkcji energii osiągnie 15%”  Dziś udział EJ to około 30-35 % – więc raport to rekomendacja rozbudowy istniejących elektrowni o co najmniej 2 a może i 3 bloki. Energetyka odnawialna jest redukowana do minimalnych wymagań europejskich i prowadzona w przyszłości na tory małych instalacji biogazowych a nie elektrowni przemysłowych, a cele 50 % w perspektywach europejskich zamierzeń oceniane jako całkowicie nierealne. Wg raportu podstawa to że system dotacji powinien być przejrzysty ale jednocześnie dostosowany do minimalizacji celów nowych instalacji odnawialnych.

 

Patrząc na te założenia – właściwie jastrzębie …. atomowe i ze starych czasów. „czeski film” się skończył i wróciła twarda rzeczywistość i realna ocena sytuacji. Jak zawsze – można się z tych „czeskich” doświadczeń śmiać … ale można i wiele nauczyć …..

3 komentarze do “„Czeski film” a teraz „czeska energetyka” …..”

  1. Warto dopowiedzieć, źe CEZ jako wlaściciel najwiekszych elektrowni fotowoltaicznych w Czechach oraz jak inwestor przyszlej rozbudowy elektrowni atomowych w kraju źada po rzadu gwarantowane ceny energii elektrycznej, źe by sie mu inwestycja w rozbudowe atomówek „oplacala”. W czym róźnica od gwarancji w OZE? Warto teź dopowiedzieć, źe do póki beda ceny energii elektrycznej w Niemczech wyźsze od tych w Czechach, bedzie CEZ wyprodukowana energie eksportowal a inwestycje w atomówki zaplaci zwykly podatnik czeski w wysokich rachunkach za prad. Nasuwa sie pytanie, czy by bez eskportu energii do Niemiec Czechy wogóle jakakolwiek rozbudowe atomówek potrzebowaly. Wedlug naszego „czerwonego” prezydenta Zemana preferowany jest oczywiście realizator rosyjski rozbudowy atomówek, bo co z Moskwy – to najlepsze. Koncepcja energetyczna realizowana jest sposobem „bialo-czarnym widzeniem rzeczywistości” lub „skokami z brzegu do brzegu”. No co waźne – inwestycje inwestorów prywatnych w odnawialne źródla energii w Czechach tego typu sztuczne ograniczenia juź niezatrzymaja i opór spoleczny wobec lobby weglowej i jadrowej gigantów energetycznych nie jest w stanie dlugoterminowo zatrzymać stosowanie jakościowych i efektywnych technologii biogazowych oraz fotowoltaike wraz z inteligentnym wykorzystaniem nie tyko cześciowej a calej produkcji w miejscu, gdzie zostala ona wyprodukowana. Wszystko tylko kwestja czasu. A czeski film ma caly czas fajne kawaly nawet po roku 1989, zapraszam.

  2. Nierozumiem tego zdania „No co waźne – inwestycje inwestorów prywatnych w odnawialne źródla energii ……. gdzie zostala ona wyprodukowana.” Rozwój których technologii wytwarzania energii jest nie do zatrzymania. Czy stosowania technologii bigazowych i fotowoltaniki, czy węglowych i jądrowych? I dlaczego?

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *