W nocy z soboty na niedzielę dostaliśmy do spania godzinę dłużej, która niebawem (za pół roku) oddamy z powrotem. Jak zwykle …zmieniamy czas na zimowy. Cel ? zmniejszenie zużycia energii elektrycznej i paliw.
Zmienianie czasu chyba podobne jest do starego kawału o starym pracowniku kolei pracowicie obstukującego koła pociągu na stacji. Kiedy ktoś go wreszcie zapytał „Dziadku po co tak stukasz ?” ten stropiony odpowiedział :”Robię to codziennie od 50-sięciu lat i zupełnie zapomniałem.” Pierwsze zmiany czasu zastosowali Niemcy nawet dawniej niż 50 lat temu bo w czasie I wojny światowej i zaraz do gry włączyli się Brytyjczycy a potem reszta świata. Pomysł jest jednak znacznie starszy, wcześniej sygnalizował go nawet Beniamin Franklin (około 1784 – sugerował że ludzie powinni wstawać wcześniej J) . Idea jest światła i prosta – należy dostosować rytm życia człowieka do osiągalnych promieni słonecznych i jak najlepiej wykorzystać świecące słońce. Według entuzjastów – przynosi to zmniejszenie zużycia energii elektrycznej – mniejsze zapotrzebowanie na oświetlenie ulic, domów i energie dla codziennego życia. Według badań niemieckich i brytyjskich w latach pierwszej połowy XX wieku , zmiana czasu prowadziła do znacznego (zauważalnego – powyżej 1 %) obniżenia zużycia energii , ale należy pamiętać jak wyglądał ówczesny przemysł i sposób życia. Większość energii (zwłaszcza w czasach wojny) konsumował przemysł i transport, znaczna rolę konsumenta (po wojnie) pełniło tez oświetlenie ulic.
Prawdziwa odpowiedź chyba nie jest dziś tak jednoznaczna, i to zarówno biorąc pod uwagę samo zużycie energii elektrycznej jak i całe koszty związane ze zmianą czasu. Przede wszystkim brak jest kompleksowych i wiarygodnych badań jak zmiana czasu wpływa na rzeczywista konsumpcję energii elektrycznej. Nie jest to zadanie banalne jakby się wydawało. Najprościej można porównać zużycie w analogicznych dniach tygodnia – dobowy profil zużycia jest bardzo podobny – ale nakładają się na to zjawiska pogodowe (temperatura, zachmurzenie, wiatr) które łatwo mogą zakłócić wyniki o więcej niż kilka procent – co już psuje całe obliczenia. Sensowne byłoby porównanie np. zużycia rocznego ze zmianą czasu i bez zmiany (usuwając także wpływ sezonowości – rocznego trendu zwiększania lun zmniejszania zużycia) ale problem jest w danych – w Polsce od 1977 roku nieprzerwanie zawsze zmieniamy czas. Na świecie było prowadzonych kilka bardziej zaawansowanych pomiarów …i dostaliśmy zupełnie odmienne rezultaty – każdy może wybrać cos dla siebie. Ja mogę zawsze cytować badania w stanie Indiana w latach późno 70-tych gdzie udowodniono że zmiana czasu ….zwiększa zdecydowanie zużycie energii w gospodarstwach domowych (ale z kolei nie badano ogółem z przemysłem). Jak jest finalnie – nikt nie wie. Tak więc jedziemy dalej , obstukując bezmyślnie koła parowozu , zgodnie jak owce we wszystkich krajach zmieniając czas w stałym rytmie.
Koszty dodatkowe są zupełnie nieoszacowane. Niektóre działania zupełnie absurdalne – na przykład pociągi w sobotę w nocy stoją w szczerym polu równą dodatkową godzinę żeby dostosować się do rozkładu. Programiści usilnie programują 25-tą godzinę w raportach dziennych dla uwzględnienia czasu zimowego i czasami skracają raport do 23 na tej jedyny dzień na wiosnę. Zespoły serwisowe są w pogotowiu, bo zawsze może się okazać że oprogramowanie nie jest na tyle inteligentne żeby zmianę czasu wyczaić (choć prawie wszyscy już się nauczyli). Przestawianie urządzeń elektrycznych sterowanych czasem – zajmuje …. czas i pieniądze. Pisałem już to na wiosnę – u mnie w domu zrobiłem to tylko 14 razy – zegary w kuchenkach mikrofalowych i piekarnikach, analogowe zegary, wyświetlacze CD i radia oraz samochód. Komputery i iPhone na szczęście radzą sobie z tym już same, ale zegary biologiczne wszystkich ludzi i zwierząt – nieco gorzej. Globalny rachunek – chyba jednak na nie – i będę prekursorem rozpoczęcia uniwersyteckich badań żeby wreszcie to dokładnie udowodnić. Mam nadzieje ze będzie można skorzystać z doświadczeń … Rosji – która już kolejny rok z rzędu zrezygnowała ze zmiany czasu. Uzasadnienie może wydawać się nieco dziwne … Prezydent Rosji udowadnia ze nie ma potrzeby męczyć zwierząt (np. dojone krowy czekające dodatkową godzinę) które też jak wiadomo nie noszą zegarków, ale jest chyba dobre jak każde inne. Dzięki temu – powstanie unikatowa baza danych empirycznych – w Rosji można porównać dane z przed kilku lat ze zmiana czasu i teraz bez – stosując kilka statystycznych trików dla wyeliminowania sezonowości – wynik będziemy mieli jak na dłoni. Mam nadzieje że wynik będzie korzystny … dla stałego czasu. Po co męczyć krowy, przesuwać dobranockę dzieciom i kazać mężom szybko zmieniać czas na wszystkich zegarkach w domu. Zostawmy już czas jak jest – na pewno się opłaci …
dokładnie – a jakie problemy z nominowaniem gazu na granicy z powodu tej dodatkowej godziny 🙂 lepiej nie mówić:)