Technologia zmienia nasze życie tak szybko i tak „sprytnie, że czasami nie jesteśmy w stanie tego uchwycić. Na szczęście są seriale, które pozwalają nam spojrzeć na coś z boku i dostrzec jak zmienia się nasz świat i nasze codzienne życie. Popularny ostatnio serial „Black Mirror” to przewrotna seria czegoś w rodzaju, przedstawionych w wymiarze science fiction, ostrzeżeń na temat wpływu nowych technologii na zmiany społeczne. Serial został stworzony w 2011 r., jednak za najnowsza serią stoi Netflix więc i budżet większy i fabuła lepsza. Ostatnio obejrzałem odcinek „Nosedive” i wręcz zamarłem patrząc na niepokojącą prognozę przyszłości. Teraz zupełnie inaczej oceniam wszystko i wszystkich dając odpowiednie gwiazdki w Internecie.
W „Nosedive” bohaterką jest Lacie Pound- młoda, piękna, uporządkowana do bólu i wpisana w nowoczesny świat dziewczyna. Świat korzysta w maksymalny sposób z dobrodziejstw IT, mobilności a przede wszystkim z możliwości oceniania wszystkiego. Każda międzyludzka interakcja -umieszczenie zdjęcia lub posta w necie, niewinna rozmowa w windzie, kupno kawy w nowym Starbucksie czy przejazd taksówka (Uber ?) to możliwość wrzucenia oceny (od 0 do 5 :)). W rezultacie każdy ma swój rate indeks (Lacie ma aktualnie 4,2) i według tego budowana jest specjalna hierarchia „primów” i dostępności do lepszych usług, ale przede wszystkim społecznego poważania i kariery. Kluczem jest właśnie interakcja społeczna – dając gwiazdki komuś jednocześnie możemy być oceniani zwrotnie lub przez wszystkich patrzących z boku. Samokontrola więc włączona jest na maksa, każdy ma zresztą specjalne soczewki, które pozwalają mu odczytywać indeks współobywateli. Oczywiście dobre polubienia od „lepszych primów” znaczą więcej. Lacie walczy jak może, roztacza wokół siebie urok osobisty, nadskakuje sąsiadkom, taksówkarzom oraz kolegom w pracy, z którymi dzieli dosknale futurystyczne biuro gdzie tak naprawdę nie wiadomo nad czym się pracuje i w co się stuka. W pewnym momencie Lacie chce desperacko podwyższyć swój index do 4,5, co dałoby to jej szansę zamieszkania w wymarzonym osiedlu i zgłasza się do specjalisty budującego strategię zwiększania osobistego wskaźnika polubień. To zresztą moja ulubiona scena Specjalista zupełnie jak dzisiejsi guru „social media” i internetowego PR pokazuje kolejne kręgi wewnętrzne i zewnętrzne, wskaźniki wpływu i przepływu na prezentacji będącej rozwiniętą futurystyczna wersją „Prezi”, gdzie wszystko lata, „scoruje”, „indeksuje” i „targetuje”. Wiemy już wszyscy jak to się skończy – Lacie Pound tak jak Don Kichot musi polec w swojej desperackiej walce. Pomimo tego, że jest już blisko (nawiązuje kontakt z dawną, kiedyś znienawidzoną, koleżanką ze szkoły o niebotycznym ratingu 4,8 i nawet zdobywa zaproszenie na jej ślub) to nieszczęśliwy zbieg okoliczności rujnuje jej społeczne oceny. Kiedy indeks spada do zera, wkracza policja której zadaniem jest eliminacja osób społecznie niepożądanych, odbiera Lacie ratingowe soczewki i zamyka w nowym więzieniu dla nieprzystosowanych.
Serial wart obejrzenia, a ten odcinek na pewno – jeśli wpada się w rytm dawania gwiazdek i ocen. Polecam też wszystkim zespołom projektowym nowych startupów, przed kolejnym popołudniowym (przecież trzeba trochę pospać) spotkaniem przy wielkim stole w sieciowej kawiarni, kiedy opracowuje się pomysły na nowe usługi i innowacyjne internetowe systemy o dźwięcznych nazwach. Chcemy dobrze – wychodzi jak zwykle. Wpadamy w socjotechniki i inżynierię społeczną nowego, wielkiego świata, internetowy system oceniania, który już widzimy w Uberze, ebay-u i kolejnych systemach zakupowych, usługowych, czy nawet randkowych, zmienia nasze przyzwyczajenia i powoli zaczyna tworzyć świat „primów” i internetowej kastracji naszych uczuć. „Nosedive” w „Black Mirror” obowiązkowo powinien zobaczyć każdy, kto chce cokolwiek ocenić w Internecie. Paradoksalnie odcinek dostał też dobre oceny w rankingach krytyków filmowych, ale była tez prośba żeby samemu potem nie wrzucać już gwiazdek, bo nie o to scenarzystom chodziło. Raczej o chwilę refleksji, czy naprawdę tworzymy „lepszy wspaniały świat” i czy jak owce klikając tam gdzie trzeba, nie zabieramy sobie części uczuć i prawdziwych osądów. Mam nadzieję, że mimo wszystko nasze człowieczeństwo to nie tylko rankingi i social media i czasami można sobie pozwolić na chwilę wykrzyczenia własnego zdania albo nawet utraty panowania nad sobą… tak jak robi to na koniec Lacie Pound krzycząc „f….ck” – może bez gwiazdek 4,2 ale za to paradoksalnie wolna w więzieniu i szczęśliwsza, bo bez kajdan internetowej samokontroli.
Co do tej wizji świata, to…,spokojni, normalni i świadomi ludzie nigdy nie będą się starać o jakieś lajki…mądrzy ludzie będą żyć i robić swoje…a nawet Ci, którzy ulegają presji oceny też w końcu dojdą do takiego momentu w życiu, że spuntują ten cały system lajkowania, w ten sam sposób jak tytułowa bohaterka.
R.M. całkowicie się z Tobą zgadzam, chęć zaspokojenia ciekawości świata nie polega na dawaniu lajków, to zbyt płytka potrzeba wręcz prymitywna, osobiście żyję poza tym próżnym wyobrażeniem starając się zagospodarowywać swój czas odkrywając zasady tego świata.
@Krzysztof: rozumiem, że zamiast lajków odkrył Pan „kliki” jako walutę rządząca światem? Cytując Pana notkę o porozumieniu paryskim i odchyleniu średnim temperatury: _”To dla mnie znak, że ktoś jednak czyta posty na blogu, a w obecnych czasach przecież nie liczy się kontekst, ale „klik” więc jakiekolwiek głosowanie, zestawienie, a nawet nominacja zwiększa rozpoznawanie w sieci. W dzisiejszych czasach wystarczy zaśpiewać bożonarodzeniową kolędę, żeby stać się gwiazdą show biznesu, wiec każde podlinkowanie i „wyszerowanie” treści zwiększają siłę w social mediach.”_
Tego typu systemy ratingowe istnieją od dawna… Formalne to kasta, klasa, stan itp. cenzusy, a nieoficjne to stare plotkary.
Podobne działania dziejace się w Chinach https://www.tvn24.pl/magazyn-tvn24/scs-staje-sie-faktem-ten-system-zmieni-wszystko,128,2284