Nie da się pisać o niczym innym w obliczu katastrofy w Japonii. Kilkadziesiąt sekund pokazujące, że wszelkie osiągnięcia cywilizacji (i całe nasze życie) są bardzo kruche i nietrwałe w obliczu potęgi przyrody.
I oczywiście awaria w elektrowni jądrowej – sprawa (jak dotąd) poważna ,ale nie krytyczna . Informacji jest bardzo mało i dopóki nie pojawią się poważniejsze opracowania niż headliny w CNN trudno naprawdę powiedzieć dokładnie coś więcej, ale ze strzępków informacji wygląda że:
– awaria energetyczna spowodowana wybuchem wodoru z rozszczelnionego generatora (a wiec nie awaria reaktora lub wybuch jądrowy, jak pokazują na ekranach TV, ale „standardowa” , jeśli tak można mówić awaria. Nawet w Polsce dochodziło do zapalenia wodoru używanego do chłodzenia uzwojenia generatora). Awaria powtórzyła się na kolejnym reaktorze wiec wciąż trudno też powiedzieć ze sytuacja w pełni opanowana.
– awaria na razie – ma poziom 4 w 7-mio stopniowej klasyfikacji awarii jądrowych, a wiec jest z jednej strony poważna (we Francji na przykład co roku dochodzi do wielu 1-nek i kilku 2-jek, awarii poziom 3 nie było już dawno), z drugiej strony Czarnobyl to była 7-ka (rozszczelnienie i wybuch w reaktorze w bezpośrednim wydostaniem się materiałów z reaktora na zewnątrz).
– tak naprawdę problemem jest, że wybuch wodoru uszkodził układy chłodnia reaktora (i to jest problem). Informacje (nie wiadomo na ile prawdziwe) że obsługa zaczyna używać do schłodzenia wody morskiej pokazują pewne zagrożenie – awaria utraty chłodziwa (tzw. LOCA) to jedno z najbardziej poważnych zagrożeń na które są projektowane reaktory ( a wiec takie awarie symuluje się komputerowo) i są opracowane procedury działania. Oczywiście użycie wody morskiej to całkowita ostateczność – wyposażenie reaktora po czymś takim będzie przeznaczone już tylko na złom.
– przekroczenia poziomu radiacji jak na razie są punktowe i nieznaczne, wiem że tu można narazić się grupom ekologicznym ,ale dokładnie czytając wartości techniczne – na dzień dzisiejszy (poniedziałek rano) skażenia promieniotwórcze są minimalne (!!!0 i w żadnym wypadku nie można ich porównać z awarią w Czarnobylu).
Nadzieja ze sytuacja będzie opanowana i nie rozwinie się w większy problem.
Elektrownie jądrowe w Japonii to pewnie fajny temat na migawki prasowe. Alarm atomowy , stopienie reaktora – brzmi bardzo groźnie i przyciąga uwagę, ale jak na razie nie w pełni oddaje rzeczywistość. Alarm atomowy to standardowa procedura, a stopienie reaktora to raczej częściowe uszkodzenia poszczególnych kaset paliwowych – oczywiście kosztowne i niosące problemy , ale nie katastrofa atomowa).
I przy tej okazji (jeśli w ogóle można tak na to patrzeć) jednak optymistycznie – o osiągnięciach projektowych i inżynierskich. Należy zdać sobie sprawę, że było to jedne z najpotężniejszych trzęsień ziemi w historii – 9 w skali Richtera, a ostatnie na Haitii które zrównało ten kraj z ziemią i zostawiło ok 250 tys. ofiar to 7 w skali Richtera, więc 100 (!!) razy słabsze. Przy takiej skali katastrofy ( chyba największe w Japonii od 150 lat) – zniszczenia i straty (i tak wielkie) jednak wydają się w miarę kontrolowane. Piszę o awarii w elektrowni jądrowej, ale z informacji okazało się ze większość elektrowni przeszła kataklizm bez szwanku. Podawano że ok 6 mln gospodarstw domowych było bez prądu, ale na wyspach żyje tam ponad 120 mln (!!!) . Widzieliśmy zdjęcia z katastrofy, ale też i wiadukty i pociągi, które jeździły bez przeszkód (a podobno wyspa została przesunięta o ponad 2 metry). To mimo wszystko wielkie osiągniecie inżynieryjne Japończyków i ich perfekcyjne przygotowanie do życia w tak trudnych warunkach i zagrożeniu.
Przecież przy takiej skali katastrofy – tam nie powinien zostać kamień na kamieniu !!!! Piszemy o awarii w elektrowni jądrowej – to że ona stoi i ze można opanowywać problemy graniczy z cudem. (jakikolwiek polski zakład przemysłowy przy trzęsieniu ziemi 100 razy słabszym wyglądałby jak sterta gruzów i nie działałoby literalnie nic).
Na razie nie mogę się wiec zgodzić z niektórymi głosami, które można usłyszeć w pierwszych komentarzach, że energetyka jądrowa jest niebezpieczna, niedopracowana i może stanowić wielkie zagrożenie. Raczej odwrotnie – te trudne dni pokazują ,że jeśli naprawdę umiemy przewidywać (a Japończycy żyją z zagrożeniem codziennie), jeśli dobrze projektujemy instalacje, jeśli mamy dobrze opracowane i przetrenowane procedury bezpieczeństwa – możemy stawiać czoło zagrożeniom. Nie możemy oczywiście uniknąć wszystkich ofiar – powinniśmy nauczyć się pokory wobec sił przyrody, ale i wzorować się na Japończykach, którzy umieją stawiać czoło problemom i próbują przewidywać zagrożenia.
Trzymam za nich kciuki, szczególnie za operatorów w zagrożonych obiektach. Mam nadzieje, że wszystko będzie jednak dobrze.
Nareszcie głos rozsądku pośród medialnej sieczki. Miejmy nadzieję, że opinie taka jak ta i podobne przeważą nad graniem na emocjach nieświadomych ludzi. Patrząc po dzisiejszych tytułach prasy wysokonakładowej, zaczynam się zastanawiać, czy na pierwszą polską elektrownię jądrową (w końcu!) nie przyjdzie nam czekać jeszcze kilkadziesiąt lat. Oby nie! Pozdrawiam
Całkowicie zgadzam się z Twoim poglądem co do awarii w Japonii.