Są tygodnie, w których nic się nie dzieje, a dziennikarze telewizyjni desperacko muszą poszukiwać elektryzujących wiadomości. Są też takie, gdzie zdarzają się rzeczy, które zmienią świat, a przechodzą powoli niezauważone, jakby jeszcze nie nabrały rozpędu. W tym tygodniu zdarzyły się aż trzy takie zdarzenia, których konsekwencje będą jeszcze długo powodować wielkie światowe turbulencje…
Śmierć Abdullaha… a właściwie Abd Allah ibn Abd al-Aziz as-Saud – króla Arabii Saudyjskiej. W naszych wiadomościach jest to news prawie niezauważalny, no może mogący spowodować zatrzymanie mistrzostw świata w piłce ręcznej. Natomiast dla wszystkich światowych służb wywiadowczych i politycznych zapaliło się czerwone światło. System sprawowania władzy w Arabii Saudyjskiej jest wyjątkowo szczególny, tak jak szczególna jest rządząca dynastia Saudów, jej historia i jak szczególny był 90 lub 91-letni Abdullah. Kontynuujący linie swojego ojca Fahda oficjalnie od 2005 (a nieoficjalnie od dekady wcześniej), uważany był za spoiwo całej przewidywalnej i sojuszniczej, w stosunku do USA, polityki Arabii Saudyjskiej. W rzeczywistości był znacznie bardziej prozachodni i liberalny niż wypadało to władcy takiego kraju jak Arabia, był też gwarantem spokoju, zwalczania terroryzmu, przewidywalności politycznej i w miarę potrzeb spójnej z Zachodem polityki gospodarczej (jak obecny kurs na spadki cen ropy). Dopóki żył Abdullah oceniano także, w zgodnej opinii analityków, że istnieje kontrola nad tym zapalnym rejonem, który zwykle porównywany jest do beczki prochu. Bez niego… możliwe są dwie opcje – albo nowo wybrany król (brat) Salman (o znacznie młodszym wieku – 79 lat ) opanuje szybko sytuację i wszystko zostanie po staremu, albo też Arabia Saudyjska wejdzie na drogę politycznych perturbacji i napięć wewnętrznych, co w kontekście tego kraju może przypominać beczkę prochu, ale już postawioną na rozżarzonych węglach.
Na korzyść złego scenariusza przemawia podobno zły stan zdrowia nowego króla i jego słabo oceniane zdolności polityczne, na korzyść dobrego – szybkie opanowanie sytuacji i jak do tej pory stabilność i kontynuacja. Wyznaczono nawet na wszelki wypadek zastępcę nowego króla, ale ten z kolei ma 71 lat (system dziedziczenia rodziny Saudów jest intrygujący: dziedziczy najstarszy brat, a poprzednio – poprzedni król miał ich ponad 40-tu). Każdy inny scenariusz niż kontynuacja jest właściwie koszmarem – od rewolty w samej Arabii aż do powstania wojowniczego państwa będącego właścicielem światowych rezerw ropy, nieograniczonej gotówki i… gigantycznych zapasów broni. Mamy więc w perspektywie coś w rodzaju scenariusza islamskiego przewrotu w Iranie z roku 1978, ale tak pięcio-, może dziesięciokrotnie gorszy. W najbliższych dniach jedno jest pewne… wszystkie oczy analityków i służb wywiadowczych USA zwrócone są na Bliski Wschód. Co będzie dalej – nieprzewidywalne…
Bliski Grexit ze strefy euro. Niedzielna wygrana SYRIZ-y w greckich wyborach parlamentarnych to nowy impuls w Europie. Grecja przechodzi w sferę eksperymentalnych rządów skrajnej lewicy, która w pierwszym ruchu zażąda renegocjacji umów o spłacie greckich długów, a w konsekwencji z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi do płacenia drachmą na greckich wakacjach i do pierwszego w historii UE wyjścia państwa-członka ze swoich struktur. Co prawda pierwsze wypowiedzi po wygraniu wyborów łagodzą wcześniejszy ton lewicowej retoryki, ale rozbudzonych oczekiwań nie da się spełnić kontynuacją dzisiejszej polityki. Grecja staje się nieprzewidywalna, a za nią zmienna też przyszłość samej UE i możliwa eksplozja populistycznych partii (a tu mamy wielu kandydatów)…
Nowa, stara wojna na Ukrainie… Kolejne starcia i masakry cywilów (niestety po obu stronach) i coraz bardziej prawdopodobny, najgorszy scenariusz. Realny konflikt zbrojny i rosyjskie wojska zamaskowane separastycznymi barwami, szturmujące przejście lądowe do Krymu. Z tej sytuacji już właściwie nie ma dobrego wyjścia, bo niezależnie kto wygra, a kto się obroni, wielka ilość osób straci życie, podczas gdy światowa gospodarka i polityka będzie przypominać huśtawkę albo jazdę na kolejce górskiej bez pasów i trzymanki…
Na koniec dodam nasz lokalny komponent do światowej polityki w postaci nieprzewidywanej sytuacji – kto właściwie rządzi, a właściwie kto będzie rządził po kolejnej serii wyborów? Polityków kuszą opcje pójścia w populizm i obietnice dla wszystkich, albo gaszenie (zasypywanie) publicznymi pieniędzmi protestów coraz bardziej agresywnych liderów związkowych, którzy już na wyścigi ustawiają się w kolejkach do strajków (rolnicy do końca tygodnia, potem kolejarze, energetycy, przemysł zbrojeniowy i ciężki oraz same związki o umowach śmieciowych i właściwie już nie wiadomo o czym ale żeby coś dostać)…
Na dziś trudno pisać o technice, energetyce lub samej gospodarce. Rządzi polityka i… nieprzewidywalność.