Co się stało?
Wg fragmentarycznych informacji, problem spowodował tzw. czynnik ludzki , czyli błąd obsługi, a wg innych usterka zaworu. Na kotle prowadzone były prace remontowe, zwykle większość urządzeń w energetyce remontowanych jest latem bo wtedy jest niższe zapotrzebowanie na energię elektryczną. Błąd ludzki w czasie prowadzenia prac (np. omyłkowe otwarcie zaworu) lub błąd urządzenia (zawór który mógł się otworzyć np. przy braku zasilania elektrycznego) spowodował wyciek mazutu , który następnie przedostał się do Wisły. Elektrownia znajduje się nad rzeką ponieważ potrzebuje dużych ilości wody chłodzącej do skraplaczy turbin. WG uspokajających informacji z elektrowni, tylko 5 % wycieku skaziło samą rzekę (ok 250 kg bo ocenia się ze wyciekło 5 ton) , reszta została zatrzymana i zneutralizowana na terenie elektrowni. Wyciek do rzeki jest zatrzymywany przez specjalne tamy na wodzie, a następnie zbierany i neutralizowany.
Skąd mazut w elektrowni która spala węgiel ?
Duże kotły energetyczne w Kozienicach produkują parę do turbin 200 MW lub 500 MW, a paliwem jest tam węgiel kamienny. Węgiel jest mielony w młynach i podawany do kotła jako mieszanka pyłowo powietrzna. Jednak spalanie w ten sposób węgla i cała konstrukcja kotła powoduje, że stabilna praca kotła to mniej więcej zakres 50-100 % obciążenia. Poniżej połowy obciążenia , występują problemy ze stabilnością płomienia w kotle, a to groziłoby np. chwilowym brakiem spalania , wprowadzeniem do kotła zbyt dużych ilości węgla, a następnie ponownym zapłonem i prawdopodobnie wybuchem.
Z tego powodu na niższych obciążeniach proces spalania stabilizowany jest przez dodatkowe palniki mazutowe. Spalany jest mazut – ciężki olej, wtedy spalanie jest stabilne. Dodatkowo palniki mazutowe pomagają uruchomić kocioł. Kiedy go uruchamiamy, na początku pracują palniki mazutowe (gwarantowane spalanie, łatwa regulacja), a dopiero potem stopniowo zaczynami wprowadzać węgiel do kotła i uruchamiamy palniki węglowe. To trudniejszy proces spalania, ale za to oczywiście tańsze paliwo.
Dlaczego nie używamy samego mazutu zamiast węgla?
Oczywiście kwestia ceny. Paliwa ciekłe (choć mazut jest i tak najtańszy z nich) są wielokrotnie droższe od węgla. Mazutu używa się więc wyłącznie dla rozruchu kotła i wspomagania pracy na bardzo niskich obciążeniach (poniżej tzw. Minimum Technicznego pracy kotła).
Na ile sprawa jest poważna?
Każde zanieczyszczenie środowiska to oczywiście problem. Mazut sam w sobie nie jest specjalnie szkodliwy czy toksyczny, oczywiście jak każda tego typu substancja oleista pokrywa wodę cienką warstwą na powierzchni wody i stanowi zagrożenie dla fauny rzecznej. Ilość bezpośredniego zanieczyszczenia jest jednak niewielka i w skali awarii przemysłowych jest to właściwie usterka, która mimo wszystko nie powinna się zdarzyć. Sam problem powinien zwrócić uwagę na konieczność wzmocnienia procedur remontowych skontrolowania urządzeń (zaworów) na innych blokach. Większość awarii w energetyce zwykle związana jest z remontami lub nietypowym reżimem pracy.
Ja mam inny nieco pogląd na tę i jej podobne awarie…………….., a mianowicie taki, że jest to kolejny gest grożenia palcem, przez siły nadprzyrodzone współczesnej cywilizacji, aby się opamiętała, eliminując związki węgla, jako źródła energii. W ostatnich godzinach Senat australijski podjął haniebną decyzję, znosząc opłatę za emisję CO2, ku uciesze lobby sektora paliwowo – energetycznego, bo ich ptasie móżdżki dla doraźnych korzyści ekonomicznych, każą „podpalić świat”, w myśl zasady, po nas, choćby potop. Problem tkwi w sile oddziaływania globalnych grup interesów, które wpełzają do gospodarek kolejnych krajów, zdobywają dominującą pozycję i czując zewnętrzne wsparcie swej macierzy, dyktują swoje warunki aktualnie rządzącym. Mamy dobitny tego przykład w Polsce, gdzie obecnie rządzący zostali „wykastrowani” i pieją falsetem, głosząc pokrętną argumentację, w stylu „urentowniliśmy budowę bloków węglowych w Elektrowni Opole II, zatrudniając nowego Ministra Finansów, który przyszedł do pracy z nowym ołówkiem (prywatnym, bo na służbowe nie stać rządzących, z uwagi na zbyt wysokie rachunki „U Sowy”) i ów wziął się ochoczo do pracy, korzystając z tzw. kreatywnej księgowości………i problem z głowy. Robimy konferencję i wciskamy ciemnotę łyczkom, szczególnie na Śląsku, że będą mieć kilka tysięcy miejsc pracy po 5zł na godz i rodziny mieć będą bal raz w tygodniu, przy pętku pasztetowej i półmisku kartofli. I jak tu nie przyznać racji tym, którzy nazywają Donalda Tuska „Fakirem”? Na ten totalny kretynizm, to aż brakuje słów, by go do końca trafnie ocenić.