Poniedziałek nie jest dobrym dniem – o tym wiedzą wszyscy. Pierwszą informację, jaką dostałem z rana jest miły list z Zarządu Dróg w Warszawie z informacją o moich wykroczeniach w dziedzinie parkowania. Profesjonalnie, solidnie, z wymienieniem numeru samochodu, numeru sprawy, paragrafów i wyceny. Daty – uwaga (!!!) nawet z lutego 2008 roku. Nic się nie przedawni. Nie wystarczyło nawet jednej strony bo i na drugiej są kolejne pouczenia i ostrzeżenia, co się stanie jak nie zapłacę. Poczułem się z jednej strony przestępcą …ale z drugiej strony trochę dumny jak profesjonalnie rozwijają się nasze państwowe firmy administracyjnie. Do niczego nie można się przyczepić. Papierowo i prawnie …absolutnie w porządku. Na pewno się nie wywinę i słuszne kary zapłacę.
Potem wsiadłem w samochód i przejechałem kilka kilometrów na uczelnię … i trochę mi duma odeszła. Im dalej odejść od papierków i cytowanych regulacji prawnych …coraz trudniej i gorzej. Na początek wpadłem w kilka dziur, pierwsze trochę słabiej na ostatnią mocniej. Jest co prawda dopiero koniec jesieni – wiec na wiosnę na pewno będzie więcej i bardziej głęboko. Niezależnie od ulicy – standardem polskim są porozstawiane biało-czerwone barierki na stalowych nóżkach, a w niektórych innowacyjnych wersjach z plastikowym spodem. Po to żeby nie latały elegancko obłożone kamieniem lub kawałkiem połamanej płyty chodnikowej. Warto się rozejrzeć – stoją zawsze , na poboczu, na środku drogi, nieśmiałe po boku , a czasami nawet przewrócone i zepchnięte do kąta. Ostatnio jak jechałem do domu to nagle zmieniły miejsce (stały na środkowym pasie dwa miesiące i wszyscy się przyzwyczaili) i przycupnęły sobie na lewym co powodowało że każdy hamował z piskiem a co dziesiąty nawet na nie wjechał. Warto też śledzić zakończone (na papierze budowy nowych węzłów komunikacyjnych) , zawsze u nas miesiącami (lub latami) straszą biało czerwone plastiki lub drewniane deski – bo akurat czegoś nie zrobili lub nie dokończyli. Mój (zupełnie niesłuszny) żal za mandaty za złe parkowanie pokrywany jest (słuszną) złością – jakby Zarząd Dróg tak sprawnie i profesjonalnie rozwiązywał rzeczywiste kłopoty w mieście jak pisze wezwania do zapłaty – byłoby jak w niebie.
Tak samo jak nie dotknąć trochę energetyki informatyki. Powoli formalnie, administracyjnie i prawnie – zaczyna działać perfekcyjnie. Pojawiają się regulacje, zarządzenia i numery decyzji. Znowu – do papierów nie da się właściwie przyczepić. Tym czasem … problemy wolno ruszają z miejsca. Ostatnie, codzienne newsy w cire i portalu nowego przemysłu (energetyczne) – to cały czas ta sama litania – praktycznie nierozwiązanych problemów. Problem z inwestycjami, co robić z energetyką węglową , emisją CO2, rynek energii który działa, ale nic nie przynosi końcowemu odbiorcy (indywidualnemu). Dalej okazuje się, że nie możemy wybudować linii przesyłowych bo jest problem z właścicielami gruntu (każdy ma perfekcyjne papiery). To pamiętam było zaznaczane ponad 4 lata temu jako jeden z priorytetów nowych w energetyce i koniecznych do załatwienia. Obawiam się, że coraz bardziej jesteśmy europejscy, ale przyjmujemy te niezbyt optymistyczne wzorce – rozbudowaną papirologię i prymat regulacji prawnych (formalizm) nad zdrowym rozsądkiem. Podstawowym pomysłem (jak w przypadku Zarządu Dróg Miejskich) nie jest rozwiązanie problemu (brakuje miejsc do parkowania, przebudujmy ulice i budujmy parkingi) ale jak mieć papiery w porządku.
Ostatnie nowe pomysły nie napawają optymizmem . Polaczenie energetyki z ochroną środowiska – w jedno ministerstwo (nowe ? lub rozbudowane) chyba nie pomoże ani energetyce ani środowisku. Na pewno natomiast przyniesie sporo nowych papierowych rewolucji. Drugi informatyczny pomysł – Ministerstwo Cyfryzacji – też jest dość kontrowersyjny. Obawiam się że taki twór produkowałby mniej elektronicznych niż „realnych” papierowych dokumentów. Jaki problem miałby rozwiązać – tu już gorzej, ale na pewno coś dałoby się wymyśleć.
Płacę więc mandat za (kilka) złych parowań … i czekam na moje nowe dowody zbrodni z ostatnich lat. Gorzej trochę z parkingami …ale też i z elektrowniami i darmowym, szybkim internetem w mieście. No cóż … to znak czasów …. najważniejsi są w końcu prawnicy i ich paragrafy ….
Panie Konradzie,
Jeżeli to się przyda to mogę dostarczyć zdjęcia zaparkowanego samochodu straży miejskiej z dnia wczorajszego (czyli 25.10.2011) na „kopercie”. Może to się przyda jako karta przetargowa 😉
A ja pojechałem na lotnisko Fryderyka Chopina
Nie lubię tam czekać gdyż policja tego strasznie nie lubi więc podjechałem po telefonie, że pasażer już wylądował.
Ale okazało się że zginęły schody i pasażerowie nie mogli przez 15 minut wysiąść. A ja w tym czasie zarobiłem mandat. A innym razem czekałem ponad godzinę a samolot wylądował, ale… w Katowicach. I to uratowało mnie przed mandatem. To tak na osłodę- mandat władzy rekompensuje wszystko.