Wychowani na wojennych filmach o II Wojnie Światowej mam w głowie obraz wojny totalnej sprzed 80 lat. Widzimy wielkie bitwy i szybkie przesuwanie się frontów z milionami żołnierzy zajmujących kolejne wielkie połacie ziemi, forujących góry i rzeki. Jak też przede wszystkim mieszkańców terytoriów okupowanych lub dotkniętych działaniami wojennymi – schowanych w schronach, pod ciągłym bombardowaniem lub schowanych w domach, spragnionych i głodujących, poszukujących odrobiny pożywienia. Sparaliżowane życie, brak jakichkolwiek spotkań i rozrywek, kartki na wszystko, czarny rynek, niewiarygodne ceny za jakikolwiek produkt, zamknięte szkoły, szpitale, teatry, kawiarnie, biura, urzędy czy banki. Szare ulice po których czasami maszerują tylko zwarte kolumny żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Totalne zaciemnienie w nocy i brak możliwości poruszania się po mieście. Brak komunikacji pomiędzy ludźmi, cenzura, tylko rządowe informacje, propaganda i koniec jakiejkolwiek wymiany swobodnej myśli.
Tymczasem – dziś wojna w Ukrainie… jest jakaś zupełnie inna. Wojna naszych czasów przynosi paradoksalnie niezrozumiałe połączenie koszmaru, traumy i zwykłych elementów normalnego życia.
Komunikaty o alarmie powietrznym i możliwości uderzenia pocisków pojawiają się prawie codziennie (Kijów, Odessa), ale teraz jest tylko kilka minut przed potencjalnym uderzeniem pocisku. Nikt prawie nie dobiega do schronów, w parkach spacerują matki z dziećmi w wózkach, a inne dzieci bawią się wesoło na placach zabaw i wszyscy tylko pokazują sobie małe pociski na niebie – to lecące rakiety i drony irańskie Szahedy. Także uderzenia obrony przeciwlotniczej niszczące pociski, a czasami tylko głuchy stukot i wybuch w samym mieście. Samo życie… toczy się jakby normalnie. W Kijowie sznur samochodów jak zwykle powoduje ogromne korki. Ludzie wysiadają z metra lub autobusów i idą codziennie do pracy jakby nic się nie stało. Godzina policyjna (komandorska) obowiązuje od 12 w nocy do 5 rano, ale w Kijowie nikt tego nie przestrzega. Pozory normalnego życia kwitną, odbywają się koncerty muzyczne i przedstawienia (nawet po kilka tysięcy osób publiczności), tylko na początek jest informacja o najbliższych miejscach, gdzie są schrony (zwykłe stacje metra). Ludzie słuchają muzyki, a potem siedzą w powoli pojawiających się ogródkach kawiarni i restauracji. Jak działa energetyka – to cud, zajęto lub zniszczono połowę elektrowni (okupowana jądrowa Zaporoska, zniszczone walkami lub pociskami balistycznymi – Wughlehirska w Doniecku, Tripolska pod Kijowem, wodna zaporoska z wielką tamą na Dniestrze (tama jeszcze stoi, zniszczona jest poniżej w Nowej Kachowce). Spadło także zapotrzebowanie, bo okupowane lub zniszczone są również wielkie zakłady przemysłowe. Dokonywane są cudy pracy inżynierskiej, ale wciąż energia i ciepło jest dostępne (tylko z małymi przerwami zaraz po kolejnych atakach). Mimo to miasta są rozświetlone w nocy i dalej sprawiają pozory normalnego życia. W niewiadomy i magiczny sposób działa cała ekonomia – ukraińska hrywna straciła przez wojnę tylko około 30% w stosunku do dolara i Euro. Wciąż możliwa jest swobodna wymiana pieniędzy w kantorach (nie ma tylko już wystawionych wielkich szyldów z kursem – trzeba negocjować wewnątrz w zależności od tego ile banknotów chcemy dostać. Największy szok można przeżyć w supermarketach – w naszym rozumieniu wojny, oczekujemy pustych półek i wszystkiego na kartki. Tymczasem – wygląda to jak na zdjęciach poniżej:
Fotografia źródło własne
Nie ma żadnych problemów z produktami. Półki są pełne a wręcz zawalone nie tylko żywnością o długim terminie ważności, ale i można dostać wszelkiego rodzaju świeże warzywa i owoce.
Fotografia źródło własne
Nie ma też problemów dla koneserów. Produkty bezglutenowe i wegańskie (np. mleko) w dużym wyborze, nie mówiąc już o alkoholach – wybór ze wszystkich stron świata.
W zamrażarkach dostępne w szerokim wyborze mięso i ryby w dobrym gatunku.
Fotografia źródło własne
Szok nowej wojny dotyka też komunikacji i informacji. W telewizji dostępne są dziesiątki kanałów (teraz tylko ukraińskojęzyczne przez ukraińskie stacje nadawcze co raczej zrozumiałe) i o dość swobodnej wypowiedzi politycznej (także krytyka władz). Od wielu lat dziennikarstwo polityczne w Ukrainie było chyba ciekawsze niż w Polsce i dalej takie pozostaje. Nie ma też problemów z komunikacją – powszechnie dostępny internet i dobrze rozwinięta komunikacja cyfrowa – właściwie łaczy Ukrainę z całym światem. Szokująca jest też możliwość wymiany międzynarodowej. W kraju gdzie od ponad 700 dni nie funkcjonuje komunikacja lotnicza, z jednej strony prowadzone są działania wojenne na całym froncie a z drugiej są ograniczenia w podróży (mężczyżni w wieku poborowym). Całkowicie możliwe jest robienie zakupów w zagranicznych sklepach internetowych (dowolny produkt) i mało tego – dostawa kurierska „pod drzwi” po stosunkowo krótkim okresie (kilka dni – tu doskonale działa tzw. Nowa Poczta). Tu właściwie cały czas nieprzerwane są możliwości cyfrowych społeczeństw…
Pod płaszczem „właściwie normalnego życia” nowoczesna wojna toczy się dalej. Codziennie giną dziesiątki jak nie setki ukraińskich mężczyzn i kobiet. Na ulicach pośród normalnie spacerujących ludzi widać żołnierzy w mundurach, ale też i wielu inwalidów, a także ofiar wojny. Na murach i ulicach – dużo patriotycznych informacji i znaków niezłomnego oporu.
Fotografia źródło własne
W Kijowie z jednej strony kawiarnie, sklepy, koncerty i korki na ulicach, ale też i wystawy zniszczonego rosyjskiego sprzętu wojskowego oraz dowody rosyjskich zbrodni wojennych.
Fotografia źródło własne
Wojna wdziera się coraz silniej w pozory normalnego życia, w małych autobusikach używanych do komunikacji w mieście pojawiają się kontrole wręczające wszystkim młodym mężczyznom powołania do wojska a przynajmniej do komisji poborowych. Ukraina jest zadziwiająca mieszanką bohaterstwa i nieustępliwej walki o niepodległość (kolejne zdjęcia) a jednocześnie dziwnych biznesów i szoku – na przykład patrząc na sunące po Odessie nowe modele samochodów (w tym elektrycznych) – ktoś je kupuje, ktoś sprowadza. Wojna naszych czasów trwa i pokazuje wszystkie swoje oblicza – a czy my jesteśmy gotowi, żeby też przyszła do nas? Jeśli osłabnie nasza chęć pomocy, przyzwyczaimy się do tego i zostawimy Ukrainę samą wobec agresji – prawdopodobnie tak samo będzie wyglądać i u nas.
Najnowsze info z Ukrainy i zdjęcia przesłane przez Olga Grebieniuk – podziękowania.