Absolutne apogeum wakacji i brak nowości. Myśli wszystkich związane z wypoczynkiem w kurortach i nawet największe światowe wydarzenia, po chwili przestają być istotne wobec alternatywy – na basen lub na plażę. Politycy nie pracują, inżynierowie jadą z rodzinami na wakacje , dziennikarze i mas ziewają w sezonie ogórkowym a niegrzeczne dziewczyny pędzą dla rozrywki na Ibizę.
Nic się nie dzieje w energetyce. Mamy za to Dzień Energetyka – nie wszyscy wiedzą, ale jest oficjalne święto branżowe (obchodzone poza Polską także w Rosji, Kirgistanie, Białorusi i na Ukrainie). W Polsce teraz to 14 sierpnia – co daje niezłą kombinację branżową z religijnym i historycznym 15-tym dając możliwości nie tyle długiego weekendu (Dzień Energetyka nie jest wolny od pracy …ale ma dużo w sobie z atrakcji, nagród i imprezowania). Oczywiście jeśli 14-ty wypada w niedzielę przenosi się event na piątek J ….
Nic nie dzieje się w polityce. Wielcy Prezydenci i Premierzy największych krajów, nawet słabo reagują na niespodziewane kryzysy ekonomiczne i nic ich nie skłoni do powrotu z wakacji – no może jak w Anglii trzeba spalić pół miasta. Inaczej – w żadnym wypadku nie zrezygnują z plaży.
Nic nie ma w telewizji. W ramówce już takie powtórki i stare filmy, jakich nie widziałem od kilkunastu lat. Rano – „Czterech Pancernych i Pies” – zawsze było w wakacje w tym czasie, ale w okolicach lat 80-tych – okazuje się, że teraz jak znalazł – ale chyba teraz tylko nostalgicznie dla dorosłych, bo dzieci już nie potrafią się wczuć w atmosferę albo dla nich za mało akcji (moja córka przełącza bo ją nudzi – mimo psa) . Potem – koszmary czasów obecnych (stare odcinaki X-Faktor, You Can Dance i Wojewódzkiego) a na innych programach koszmary przeszłości – wczoraj „Nad Niemnem” – dzieło którego ani nie dało się przeczytać ani tym bardziej obejrzeć (jako film) wobec czego jest skutecznym narzędziem torturowania licealistów jako lektura szkolna. Nic dziwnego, że systematycznie czytelnictwo spada.
Nic nie dzieje się w gospodarce. Nagłe wstrząśniecie na giełdach i historyczne loty franka – jakoś zostały przyjęte bez większego zaangażowania przez najważniejsze osoby tego świata – na wakacjach wszyscy czekają że pewnie jakoś się ułoży. Tylko inwestorzy chyba przestaną wyjeżdżać na wakacje za granice do miejsc bez komunikacji – bo jak się wraca to można nie zobaczyć dużej części majątku. Znak czasów, że coś co kiedyś nazywano czarnym wtorkiem, czwartkiem , itp. – teraz traktuje się jako chwilowe korekty niewarte zakłócenia wypoczynku. W takim tempie – nowy kryzys (korekta) czai się już we wrześniu razem z benzyną po 6 złotych – co zaczęło być nowym tematem polityczno –ekonomicznym – przy okazji dowiedziałem się że firmy paliwowe mają prawie zerowe marże i zaraz zbankrutują – wobec takiej propagandy płacąc 3 stówy za pełen bak prawidłowo bardziej mi żal ich niż mnie.
Energetycznie – też wakacyjnie patrząc na ceny pozwoleń na emisje. Na razie nie spełniają się kasandryczne przepowiednie dotyczące wysokich cen pozwoleń emisyjnych (CO2) – przeciwnie – cena spada. Poniżej wykres z ostatniego roku z giełdy w Lipsku – notowania tony CO2 (tzw. certyfikaty EUA) – teraz warte około 10-11 Euro / tonę a tendencja raczej spadkowa.
Trochę przypomina to historycznie zachowanie rynków w pierwszej fazie wprowadzania handlu emisjami w Europie. Notowania które w szczytowym okresie dotykały około 30 Euro/tonę na koniec okresu rozliczeniowego handlowane były za darmo (potem jeszcze poziom zupełnych eurocentów – za tonę) – okazało się ze zbiorcze limity w okresie do 2008 jakim dysponowali wytwórcy były większe niż przypuszczano i koncerny energetyczne pozbywały się ich dosłownie za grosze.
Czy obecny spadek jest efektem wakacyjnym czy tym, że zbliżamy się (powoli ) do końca okresu rozliczeniowego (2012) i pozwolenia będą tanieć ? Trudno powiedzieć – to wróżenie z fusów. Na pewno w momencie turbulencji gospodarczych i spowolnienia rozwoju przemysłowego – natychmiast zmniejsza się zapotrzebowanie (i produkcja energii eklektycznej) – co pozwala na „większa swobodę” w operowaniu pozwoleniami – i natychmiastowy spadek ich ceny. Patrząc na aktualna cenę (ok 10 euro /tonę) jest to znacznie mniej niż prognozowano w pesymistycznych ścieżkach wzrostu cen energii (tam zakładano 30 a nawet 40-70 Euro / tonę). Na poziomie obecnym – te opłaty zostały już prawdopodobnie włączone w trend wzrostowy cen z ostatnich lat wobec czego nie ma potrzeby znacznego zwiększania cen (energii) w przyszłości. Ale jak naprawdę zachowają się ceny certyfikatów – nikt do końca nie wie – jeśli z gospodarką będzie dobrze – będą rosły mocno (coś w rodzaju podatku ekologicznego) – jeśli będzie źle – spadną pewnie do zera. Jest więc w tym zachowaniu szczypta optymizmu – a wobec tego możemy wypoczywać jeszcze przynajmmniej dwa tygodnie. Do września – raczej nic się nie zdarzy – poza jednym pewnikiem – w Polsce na pewno nie będzie dobrej pogody ……