Spadają ceny certyfikatów CO2 – Minister Finansów przerażony!
Rok 2024 w nagły sposób i w zasadzie niespodziewanie przynosi obniżkę cen certyfikatów CO2 – opłat emisyjnych. To co najpierw zostało niebotycznie wywindowane w górę (nawet chwilowe ceny ponad 100 Eur/tonę) teraz zniżkuje o prawie 50% (ostatnie kursy EUA – certyfikatu to 50-55 Eur). Jak zawsze jest to kombinacja wielu czynników, ale przede wszystkim mniejsza produkcja przemysłowa (więc niższe zapotrzebowanie na energię i mniejsza emisja z energetyki) oraz szybsza dekarbonizacja niż przewidywano daje silny impuls przeceny. Poprzednio chyba spekulacyjnie wywindowanych certyfikatów emisyjnych. Tu trzeba dodać, że z przewidywaniem ich ceny jest gorzej niż z pogodą w Zakopanem – jeszcze niedawno miała być ścieżka cenowa z 20-30 Eur/tonę i właśnie 100 Euro, ale gdzieś w okolicach 2040 lub nawet 2050 roku. Rynek ETS jest ewidentnie źle uwarunkowany i spekulacyjny – wahania większe niż na Bitcoinie (ale w Komisji Europejskiej twardo wzbraniają się od ograniczeń w zakupie certyfikatów przez rynek finansowy – bo realnie po co im to – tłumacząc się płynnością). Mechanizm unijny o dźwięcznej nazwie Market Stability Reserve nic nie stabilizuje (zresztą był stworzony wyłącznie, aby podnosić ceny) i uruchamiany jest w jakiś dziwacznych momentach (np. właśnie w ostatnim miesiącu, żeby zebrać trochę pieniędzy na REpowerEurope – zachodzi pytanie dlaczego nie rok czy dwa wcześniej dla stabilizacji rynku). W rezultacie mamy najbardziej agresywny mechanizm spekulacyjny na świecie – jeśli naprawdę lubicie ryzyko (i wahania cen) to powinniście inwestować (w kolejności od najbardziej konserwatywnych wyborów) – mieszkania dla flipperów, fundusze egzotycznych win i cygar, turecka lira, krwawe diamenty z Afryki, krypto-waluty (szczególnie te nowe) i na koniec właśnie fundusze grający na certyfikatach CO2. O ile każdy może robić ze swoimi pieniędzmi co chce to spadek cen CO2 staje się też problemem ogólnopolskim, bo powoduje ból głowy Ministra Finansów. Do tej pory (wszystkie rządy) uznawały, że spływające do budżetów krajowych opłaty za CO2 należy krytykować za wpływ na wysokie ceny energii, ale jednocześnie fajnie skonsumować na dowolne zasypywanie dziur budżetowych (nie mających nic wspólnego z energetyką) najwyżej sypiąc jakimś groszem na dobre PR-owo programy jam „Mój Prąd”. Wraz z nagłym wzrostem cen, CO2 zasiliło w ostatnich latach budżet sumami 20-25 mld zł rocznie (co nieźle pomaga rozwijać troskę o potrzebujących obywateli) a tu ostatnio na aukcjach Polska sprzedaje swoje pozwolenia (potem odkupywane przez elektrownie) tylko po 54 Eur/t. Istnieje zagrożenie, że budżet dostanie kilkanaście miliardów mniej. To co można zrobić w takiej sytuacji? Może trzeba podnieść akcyzę na energię?
Polska szkoła matematyki w zastosowaniach dla taryfy gazowej – tanieje, właściwie jest stała, ale w praktyce drożeje.
Coś dla tych co uważają, że matematyka nie ma sensu i dowód na to, że nie ma to jak dobra regulacja. Właśnie Prezes URE zatwierdził zmianę taryfy (cennika) za gaz dla klientów indywidualnych – ceny spadają o ok. 8% z 318 do 291 złotych (za MWh). Co ciekawe klient wcale tyle nie płaci, bo cena jest „zamrożona” specjalnymi regulacjami i wynosi 200 zł. Niby fajnie, że taniej, ale jak kliknąć na strony Towarowej Giełdy Energii i zobaczyć cenę gazu w hurcie to mamy dziś 127 zł/MWh więc nawet przy 30 % marżach (niezłych) cena powinna być ok 165 zł/MWh. Jakby nie patrzeć dzięki regulacjom mamy taniej a nawet drożej. Wszystko oczywiście z uwagi, że obecnie nie istnieje realny wolny rynek w dostawach gazu (i energii). Paliwo gazowe sprzedaje głównie PGNiG (mający ponad 80% rynku detalicznego), który zakontraktował pewnie sobie wcześniej gaz (w kontraktach długoterminowych) po cenach wysokich (stąd ta taryfa URE) i chciałby sprzedawać drożej, ale ma zamrożoną cenę (dostanie więc rekompensatę) pomimo, że teraz gaz można kupić znacznie taniej (nawet niż ta zamrożona cena), ale nie ma konkurencyjnych firm, które mogłyby to zrobić na rynku. W ten sposób po raz kolejny udowodniliśmy wyższość Świąt Wielkanocnych nad Bożego Narodzenia, czyli że jeśli nam się wydaje, że da się umiejętnie regulować ceny nakazowo to będzie lepiej (próbował to już rzymski cesarz Wespazjan). Po zamordowaniu konkurencyjnego rynku i przy dużej dominacji kluczowego dostawcy, możliwość rynkowego kształtowania cen jest analogiczna do próby przejazdu TIR-em przez uliczki Starego Miasta – zawsze będzie zaklinowanie. Tym niemniej należy właśnie teraz docenić, że według informacji odpowiednie Ministerstwa usilnie pracują nad kolejnymi regulacjami cen i nowa koncepcją „zamrażania” w drugiej połowie roku. Sam wolny rynek… może pojawi się w regulacjach około 2025 roku.
Reaktory jądrowe w Polsce – duży na TAK, mały na NIE WIEM i jak zawsze problem z modelem finansowym.
Nie ma oficjalnych dokumentów i strategii energetycznej (na razie zmieniają się Ministerstwa), ale ze wstępnych wywiadów i publikacji można zobaczyć już pewne kierunkowe rozwiązania. Pełnomocnik ds. infrastruktury (sensownie) pokazuje przybliżoną strategię na przyszłość. Duży atom – pierwsza elektrownia – inwestycja będzie kontynuowana (więc niech się buduje i opóźnia jak najmniej). Mały atom (SMR) – zgodnie z aktualnym stanem rynku – należy przyglądać się komercyjnym wdrożeniom i kupować w momencie, kiedy działa i będzie dostępny na rynku (w przeciwieństwie do planów 7, 21, 70 – nikt już nie nadążał, ile miało być tych małych reaktorów, ale na pewno wiadomo, że płacimy). Techniczne i racjonalne podejście niestety zderza się z jednym – problemem z finansowaniem. Ta pięta Achillesowa polskiego programu jądrowego, boli szczególnie w ostatnich czasach, bo światowe, europejskie i polskie hurtowe ceny energii – niskie jak dawno nie było. Przy poziomach na spot prawie już 300 zł/MWh i kontraktach rocznych na 2025 450 zł/MWh (ciągle spadają), przy rekordowo niskich cenach gazu i taniejących kosztach uprawnień CO2 – bardzo trudno jest pokazać optymistyczną (i tanią) cenę kontraktu różnicowego dla energetyki jądrowej (Hinkley Point C w Wlk. Brytanii przy ok. 550 zł/MWh i tak raportuje brak pieniędzy i konieczność dodatkowych dopłat). Zapowiada się więc trochę jak do tej pory – model finansowy dla reaktora… będzie dostępny… już w najbliższym kwartale.