Satyryczny przegląd informatyczny (żeby nie było tylko o energetyce).
O energetyce można pisać satyrycznie niemal bez końca, ale tematy zaczynają się powoli powtarzać. W końcu, ile razy można mrozić cenę energii? Dlatego dziś coś z innej beczki – informatycznej, o trendach które zmienią nasz świat.
Sztuczna inteligencja (AI) zdaje (świetnie) egzaminy maturalne…
To, że Gen AI wspomaga uczniów, wiedzą oni sami najlepiej. Teraz powoli przekonują się o tym nauczyciele i kuratorzy. Ostatnio – OpenAI poradził sobie niemal doskonale z koreańskim SAT, który uważany jest za jedną z najbardziej wymagających matur na świecie. Dzięki nowym wersjom AI – życie uczniów stanie się znacznie łatwiejsze i przyjemniejsze – jeśli AI dał rade w Seulu to i na pewno poradzi sobie w Warszawie. Zachęceni tym tegoroczni maturzyści (2025) – już dziś mogą odłożyć książki na półki i skupić się na inwestowaniu w miniaturowe gadżety elektroniczne – kamery, słuchawki, mikrokomórki – oraz na ćwiczeniu technik szybkiego skanowania arkuszy maturalnych. Następnie wystarczy przesłać dane do licencjonowanego OpenAI i odebrać gotowe odpowiedzi (bez ryzyka bycia złapanym przez nadzorujących egzamin nauczycieli). Kluczowe staje się, wobec tego zapuszczenie długich włosów i konieczne noszenie okularów z mikrokamerą lub zręczne posługiwanie się nowymi modelami miniaturowych smartwatchów. Wyniki polskich matur 2025 na pewno będą zadziwiająco wysokie, ale w dalszych latach możemy spodziewać się prawdziwego „wyścigu zbrojeń” między uczniami a kuratoriami. Na przykład szkoły mogą wprowadzić zagłuszanie sygnałów GSM i blokowanie Wi-Fi w salach egzaminacyjnych. Uczniowie odpowiedzą, przynosząc własne serwery AI wyposażone w najnowsze karty graficzne NVIDIA, sprytnie ukryte w wewnętrznych kieszeniach garniturów lub pod granatowymi spódnicami. W odpowiedzi na takie innowacje szkoły mogą nakazać obowiązkowe strzyżenie na „jeża” (zarówno dla chłopców, jak i dziewcząt), by wyeliminować słuchawki i ukryte chipy. Mogą też wprowadzić wymóg przechodzenia przez kontrolę w przezroczystej bieliźnie przed wejściem do Sali – ale wtedy chipy wszczepiane pod skórę będą już standardem – technologicznym, kulturowym i modowym. W tym wyścigu zawsze stawiam na młodość, która nie da szans tradycjom, wobec czego nieaktualna staje się piosenka „Już za rok matura” … No, chyba że ktoś da się złapać na korzystaniu z OpenAI.
Opinie i followersi na sprzedaż …
Na początku istnienia internetu wszystko wydawało się proste i idealistyczne. Sieć miała dać nieskrepowany dostęp do informacji, swobodnego poznawania świata, zdobywania wiedzy, wymiany doświadczeń i szybkiego rozwoju osobistego. Wyszło jak zawsze, mamy marnowanie godzin na oglądanie kotków i influencerek w social mediach oraz wysyp teorii spiskowych i wtórny analfabetyzm. Ludzie mając w zasięgu ręki dostęp do wiedzy całego świata, wybierają schowanie się w rogu chałupy i marnowanie czasu na pierdoły. Tak samo idealistycznie myśleliśmy o możliwości obiektywnej oceny – sklepów, restauracji, produktów a także i polityków. Szybko też przekonaliśmy się jak bardzo można się mylić. Dziś wszystko jest już do kupienia – od tysięcy followersów, którzy mogą (sztucznie) podziwiać nasze wdzięki, utwory czy piosenki (a dzięki temu znajdziemy sponsorów) do tysięcy lub milionów pozytywnych opinii o produkcie lub usłudze (sztuczne boty, fałszywe oceny i komentarze). Dziesiątki nowych firm oferują cenniki „sławę na życzenie” – paczki followersów po tysiąc, dziesięć tysięcy, a nawet milion. Lajki? Możesz kupić ich miliony. Najbardziej tandetny produkt może mieć więc dostokoałe 5 gwiazdek, a osoba która ani nie śpiewa, ani nie tańczy, ani nawet sensownie nie mówi, zyskać pół miliona fanów. Potęgę kupna sztucznych ludzi, głosów poparcia a także hejtu i nienawiści wykryli oczywiście politycy. Reklama internetowa w kampaniach wyborczych to już nie tylko banery, ale usługi w mediach społecznościowych, które w wielu przypadkach balansują na granicy prawa, a często wręcz je przekraczają. Rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji (w celu osiągnięcia korzyści), podawanie nieprawdziwych statystyk i danych, tworzenie fałszywych profili i komentarzy, bezpośredni hejt w postaci obrażania ludzi a nawet gróźb karalnych – to wszystko co jest podstawą „nowoczesnego marketingu politycznego” lub „zaawansowanego pozycjonowania produktu” jest w cennikach i ofertach, a jakiekolwiek służby mające bronić społeczeństwo – w ogóle tego nie widzą. Przed nami kolejne prawybory i wybory – więc zaczyna się kolejne żniwo, nie wspominając o standardowych działaniach osób, które się promują w sieci (a potem sprzedają wizerunek w telewizyjnych turniejach). Niech żyje wolny internet z którego sami zrobiliśmy narzędzie zniewolenia.
Sztuczna inteligencja (AI) też potrafi oszukiwać… i to świetnie.
Do oszustw „na wnuczka” wszyscy się już przyzwyczaili. Teraz nachodzi wersja 2.0 – z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Wystarczy dobra próbka głosu, a czasem nawet krótki materiał wideo, by narzędzia AI stworzyły perfekcyjnego awatara – z realistycznym głosem i obrazem. Już w tej chwili (autentyczne!) – oszustwo na „wnuczka” to przeszłość. Dziś dzwoni telefon, a w słuchawce słychać autentyczny (prawie – bo autentycznie podrobiony) głos męża, który prosi żonę o natychmiastową wpłatę setek tysięcy złotych na kaucję, bo właśnie spowodował wypadek samochodowy. W tle odzywa się „posterunkowy” i „śledczy”, słychać dźwięki zamykanych krat i gwar komisariatu. Możliwości są teraz gigantyczne, podróbki niemal doskonałe, a zdenerwowanie ofiary – autentyczne. Konieczne jest zmienienie wszystkich procedur bezpieczeństwa – należy przyjąć, że proste rozpoznawanie głosu lub twarzy – już nie działa. U mnie na szczęście jak chciałem ustalić z żoną, że trzeba uważać na takie typy oszustwa, to moja żona spokojnie odpowiedziała, że nam to nie grozi – bo przecież ona nie zapłaci za mnie ani grosza, niezależnie co powiem – ale pewnie nie wszyscy są tak zabezpieczeni. Warto jednak być świadomym, że jesteśmy na krawędzi nowej fali gigantycznych prób oszustw. Część zabezpieczeń w bankach i instytucjach finansowych staje się też całkowicie bezużytecznych – co z tego, że nagrywamy głos i potwierdzamy transakcję – kiedy wszystko jest sfejkowane. Za chwilę nie wystarczy podwójna autoryzacja (zlecenie i telefon), ale będą konieczne potrójne lub poczwórne mechanizmy weryfikacji – a może nawet wrócimy do osobistych wizyt w bankach. Witamy w nowej rzeczywistości, w której sztuczna inteligencja zmienia wszystko. Problem w tym, że nie zawsze na lepsze.