Ministerialny spór o jądra (energetyczne)
Medialne informacje delikatnie informują, że powstające dopiero Ministerstwo Przemysłu ma już spór kompetencyjny z Ministerstwem Klimatu i Środowiska. Chodzi oczywiście o energetykę jądrową, na dziś Departament nim zarządzający (oraz kilka związanych z nucler podmiotów podległych) ma w zarządzie MKiS. Teraz ma to mieć transfer do MP, ale MKiS jednak protestuje. Co ciekawe – ten największy spór dotyczy projektu o czasie realizacji 2033 r. (a według ostatnich informacji nawet 2033 +2). Dla odmiany – nie ma problemów w przejmowaniu odpowiedzialności za górnictwo (teraz nawet 10 mln ton węgla na zwałach) – będzie w MP a MKiS go nie miał i w zasadzie nikt tego nie chce, choć sam problem jest na dziś a właściwie na wczoraj.
Problem sporu kompetencyjnego można jednak łatwo rozwiązać. Gdzie dwóch się bije – niech trzeci korzysta. Z uwagi na matrixowy charakter zarządzania energetyką – aby to by to wszystko pogodzić można iść dalej i np. energetykę jądrową w części SMR przesunąć do Ministerstwa Rozwoju i Technologii (bo jest to nowa technologia), a w części projektu Westinghouse do… Ministerstwa Spraw Zagranicznych (i tak jest załatwiane w podróżach międzynarodowych). Sam węgiel mógłby wziąć wtedy Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego (właśnie jako dziedzictwo), samo Laboratorium Ochrony Radiologicznej można do Ministerstwa Zdrowia, a NCBJ… tu kilka innych możliwości. Klimat za to mógłby wziąć od Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi coś takiego jak Polski Klub Wyścigów Konnych w Warszawie (bo jest w stolicy, na świeżym powietrzu i Minister Rolnictwa ma 103 podmioty podległe), a Przemysł… (na razie nie ma nic), ale też może jakiś Instytut, Fundację lub Agencję.
Felietony są satyryczne i warto mieć dystans do sprawy, aczkolwiek to, że energetyka jest od szeregu lat poszatkowana decyzyjnie to już nawet nie śmieszne, ale raczej bardzo smutne i jest problemem całej transformacji energetycznej. Koncepcja podziału Ministerstwo Klimatu – zielone a Ministerstwo Aktywów (też Przemysłu) – czarne może i służyło dla greenwashingu i próbie jednoczesnego mrugania do Unii Europejskiej, że polityka klimatyczna jest wypełniana a do górników, że nic się nie zmieni. Niestety jak widać finalnie działa to słabo i nie posuwa sprawy do przodu. Może więc zabrać pracę standuperom i skonsolidować to wreszcie w Ministerstwie Transformacji Energetycznej, które nie musiałoby nic udawać, o nic walczyć, ale i jednocześnie byłoby w pełni odpowiedzialne za decyzje. Taki pomysł, żeby nie było „i śmiesznie i strasznie”.
Modowe trendy energetyczne… pokazują raporty PSE
Właśnie pojawiło się nowe opracowanie PSE (plan rozwoju) – marzec 2024 r., bardzo szybko w stosunku do poprzedniego (listopad 2022 r.). Niespełna 2 lata pokazują szybką zmianę trendów w energetyce i lawinowe zmiany w stosunku do poprzednich designerskich koncepcji. Co ciekawe moda zmienia się, pomimo że wciąż są te same założenia ogólne (PEP, KPEiK – innych zatwierdzonych aktualnie nie ma a końcowe wyniki (modowe trendy w szafie) – jednak już trochę inne.
Kluczowe to tabelka 4.2 poprzednio strona 56 (struktura do 2032 r.) i obecnie strona 42 (struktura wytwarzania w 2034 r. i to w dwóch wariantach). Warto zobaczyć jak szybko zmieniają się prognozowane wartości (dla uproszczenia pomijając te małe przesuniecie daty prognozy) i to w jak krótkim okresie czasu.
Modne nosić się intensywnie na zielono i żółto (bo dużo więcej) – fotowoltaika (rośnie wariantowo do 36-45 GW), wiatr lądowy (17-19) i wiatr morski (ok 12 GW), prawie trzykrotnie urósł też biogaz (2,8).
Dalej w szafie o dziwo pojawiło się coś zupełnie awangardowego – choć gdzie indziej noszone już od dawna (jest teraz w tabelce) – a więc – energetyka jądrowa duża (1,1-2,3 GW) i nowość modowa (!) SMR (0,5-0,8), ale tu wszyscy wiedza, że i tak nie założymy, bo może się spóźnić dostawa od kuriera.
Na dół lub wstydliwie w kącie upchany węgiel przechodzący szybko do roli źródeł rezerwowych (i w prognozowanych mocach nie mogący skonsumować dużego wydobycia polskich kopalni, widać, że realnie trzeba będzie znacznie mniej). Koniecznie polecam popatrzeć na tabelkę 4.4. która pokazuje czasy noszenia tych ubrań (udział produkcji). 2034 r. to kompletna minimalizacja węgla – zostaje tylko na szczególne okazje. Gaz dalej wisi na wieszakach, ale już nie dokupujemy (lekko w dół do 9 GW) i zostaje jako standard zwłaszcza w sezonie jesienno-zimowym.
Na koniec absolutny hit sezonu – magazyny energii – szczególnie w wariancie SDT – ponad 15 GW, ale jak wiadomo hity sezonu zwykle kupuje się bez umiaru wiec warto zostawić nawet więcej miejsca w szafie.
W tym tempie – za 2 lata w nowym projekcie rozwoju sieci – będzie jeszcze szybciej … Energetyka mimo wszystko jest trochę konserwatywna – więc jak się raz wymieni wszystko zgodnie z nową moda to będzie się nosić i 30 lat, a trendy jakie się pojawiają … zostają na stałe.
U nas – nie przejdą złowieszcze knowania UE dla samochodów spalinowych i kotłów gazowych.
Protesty rolników trwale wpisują się w środowe krajobrazy stolicy – na południowej drodze do Warszawy i malowniczym skrzyżowaniu Przyczółkowa/Pałacowa w postaci kilkunastu osób z flagami chodzących po pasach w otoczeniu migających świateł policyjnych. Przyniosły też silny impuls protestu przeciw wszystkim jak leci koncepcjom Unii Europejskiej – szczególnie tym skierowanym na przyspieszenie zmian technologicznych. Teraz polską racją stanu stanie się obrona pieców gazowych (przegapiliśmy wcześniej węglowe) oraz… spalinowych samochodów. Teoretycznie samochodów w Polsce jest ponad 27 milionów, realnie pewnie około 20 mln (reszta to złom pozostający w statystykach), ale daje to potem imponujące liczby (różne statystyki) pomiędzy 570 a 660 samochodów na 1000 mieszkańców (powyżej średniej UE i trzecie miejsce w Europie). Z kolei na miejsce w ogonie statystyki Polska przesuwa się patrząc na średni wiek pojazdów – oficjalnie około 14 lat (ale według innych nawet 17). Nie oddamy więc naszych ulubionych aut tak łatwo i nie zgadzamy się na koncepcję zakazu rejestracji aut spalinowych (tylko elektryczne) po 2035 r. lub jakiś specjalnych podatków na stare maszyny a zwłaszcza ukochanych Diesli. W kolejnych tygodniach, miesiącach i latach – na sztandarach antyunijność protestów – samochody na pewno będą grały pierwszoplanową rolę a samochód elektryczny będzie tam wrogiem publicznym numer jeden. Na razie jest mnóstwo argumentów – za mały zasięg (efektywnie zaledwie 400-500 km), brak ładowarek w miastach i na trasach (niewykonana ustawa o elektromobilnosci), dywagacje social mediowe, mrożące krew w żyłach historie o elektrykach i realne wyniki sprzedaży. W Polsce na razie około 50 tys. cokolwiek elektrycznego w tym 20 tys. „czystych elektryków”. Największy światowy producent (TESLA) to około 1,8 mln samochodów rocznie (goni go chiński BYD). Tesla planuje 20 mln w 2030 r., wszyscy producenci oceniają, że wtedy 1/3 rynku europejskiego to będą tylko elektryki. Protesty będą więc trzymać się mocno, a politycy będą prześcigać się w blokowaniu unijnych regulacji – nie damy wymienić Diesli. Tymczasem około 2030 r. samochody elektryczne będą tańsze niż klasyczne (te będą stanowiły pewnie zaledwie 10% produkcji nowych europejskich, amerykańskich i co najważniejsze chińskich firm). Efektywne zasięgi wzrosną do 1500 km a szybkie stacje ładowania obecne będą na każdym kroku (polecam już popatrzeć na londyńskie latarnie uliczne z ładowarkami). Samochód spalinowy w kolejnej dekadzie będzie rodzajem oldschoolowej zabawki lub hobbystycznego pojazdu dla nielicznych, szczególnie że znów podrożeje paliwo (poprzez kolejne opłaty emisyjne) i nie da się wjechać „spalinowym” do centrów większości europejskich miast. Posiadacze Passata z Dieslem (sam go miałem i wspominam z sentymentem) oczywiście nie wierzą w ten scenariusz i naciskają pedał gazu w kolejnej porcji emisji PM2,5. To na pewno się nie uda i rozmawiają przez telefon komórkowy nowej generacji, który przecież (jako pierwsze wielkie niezgrabne modele) pojawił się w latach 90-tych a w XXI wieku skasował całą technologię analogową (a przecież miało się nie udać, bo kto zbuduje sieć pokrycia całego kraju). Pierwszy IPhone to 2007 r. a 2023 r. to pełne pokrycie rynku przez smartfony. Na tym tle – pierwsza Tesla to rok 2012, czekajmy się spokojnie do 2030 r. U nas (i wszędzie) nie przejdą te złowieszcze knowania Unii, podatki i zakazy dla samochodów spalinowych. Po prostu… nikt samochodów spalinowych już nie będzie kupował.