Stała cena gazu – a więc jest drożej! Więc może by prąd i gaz za darmo?
W mediach pojawiły się przerażające rachunki grozy firm (kilkaset) które podpisały w 2022 roku umowy na dostawy gazu „po stałej cenie”. Prawdopodobnie z uwagi na niedoczytanie zapisów małym drukiem lub pod wpływem katastroficznych prognoz podwyżek albo z uwagi na niezrozumienie mechanizmów płacenia za gaz w Polsce (zresztą nikt tego nie rozumie) – dziś płacą taką samą cenę… po jakiej dominujący dostawca sprzedawał w roku podpisania umowy (o 800 PLN/MWh) a w międzyczasie gaz staniał ponad 3 krotnie (obecnie ok. 170 PLN/MWh). Z uwagi na zawiły system rekompensat i zamrożeni, część tych firm dopiero teraz zaczęło płacić „normalną” cenę za gaz, czyli w ich przypadku 3 razy więcej. W skuteczny sposób zrujnuje to w przyszłości jakiekolwiek zaufanie do wolnego rynku energii oraz gazu i nikt w Polsce nie będzie chciał podpisywać umów według jakiś gwarantowanych taryf, natomiast powszechne jest obecnie stworzone przez polityków oczekiwanie, że prąd (i gaz) to dobra narodowe pierwszej potrzeby i muszą być tanie (więc trzeba subsydiować). Cały czas dziwię się, że żadna z partii nie wpadła na koncepcję, że można by zaproponować prąd i gaz całkowicie za darmo (to znaczy dopłacić z podatków i tzw. drukarki) i rozdawać np. darmowy gaz na kartki (a na kartce logo partii rządzącej). W ten sposób zatoczymy koło i wrócimy do sprawdzonych metod dystrybucji towarów z Polski socjalistycznej (kartki w latach osiemdziesiątych, a cukier nawet wcześniej) jak i darmowego prądu wody i czynszu jak było w Libii Kadafiego. No i komu to przeszkadzało?
Górnictwo – rząd cofnie rozporządzenia o nowych normach węgla… zła wiadomość dla astmatyków Delegacje górnicze są przeciwne zaostrzeniu norm jakościowych węgla sprzedawanego dla palenisk indywidualnych – w tej sprawie ma być nowe rozporządzenie Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Dla przypomnienia w Polsce przedwcześnie umiera ok. 50 tys. osób rocznie z uwagi na choroby związane zanieczyszczeniem powietrza, które głownie spowodowane jest niską emisją (właśnie z palenisk domowych) i zanieczyszczeniami starych samochodów. Konfliktu nie rozwiązało nawet przesunięcie terminu wprowadzenia nowych norm (i zakazania sprzedaży najgorszych paliw – nie chodzi bynajmniej o węgiel, a pewne jego rodzaje powodujące naprawdę bardzo dużą emisję) – według niektórych związków górników jest to zamach na dochody Polaków (i dochody górników). Przy okazji dowiedziano się, że to furtka do wprowadzenia na polski rynek kazachskiego i rosyjskiego węgla (który spełnia nowe standardy) co w ciekawy sposób podsumowało dyskusję sprzed czterech lat, kiedy były usilne protesty przeciw importowi węgla z Rosji, który miał być bardzo niskiej jakości). Oczywiście jestem za absolutnym zakazem importu węgla z Rosji (jak i dokładne sprawdzanie pochodzenia węgla z Kazachstanu), ale jednak wolałbym, żeby w Polsce opalano domy lepszymi paliwami a najlepiej docelowo usunięto węgiel z domowych palenisk. Oczywiście znowu część strony politycznej może traktować to jako zamach na wolność (w końcu każdy może truć się swoim piecem i spalinami z 25-cio letniego Diesla), ale zgodnie z postulatami pewnych filozofów wolałbym, że jeśli tego chcą to, aby to robili to jedynie w swoim domu a nie dla innych. Jednak wydaje się, że polityczna krucjata o tym, że Zielony Ład zabierze nam węgiel (ewidentnie słabej jakości, ale nasz) jest bardziej nośna niż, że uratujemy kilkaset tysięcy osób w ciągu dekady. W końcu „tani węgiel” to brzmi dumnie, a nieboszczyków i chorych na raka – umiemy umiejętnie wymazać z podświadomości.