Rewolucja nadchodzi wielkimi krokami. Za chwilę już w pełni wejdzie w życie nowelizacja prawa energetycznego i zostanie powołany tzw. Operator Informacji Rynku Energii (zostaje nim PSE S.A.). W toku jest natomiast postępowanie na wdrożenie CSIRE – Centralnego Systemu Informacji Rynku Energii. W najprostszej postaci – chodzi o gromadzenie i udostępnianie naszych informacji o zużyciu energii. Wydawałoby się, że jest to banalne, ale spróbujmy sobie odpowiedzieć na pytanie, ile zużywamy miesięcznie energii? Za moment pojawi się kolejne pytanie – jak wygląda nasz profil zużycia? Jest to o tyle istotne, że w zależności od tego, ile i jak zużywamy energię (w szczycie czy w nocy, w dni robocze czy głównie świąteczne) powinna wyglądać nasza optymalna taryfa, czyli rachunek „za prąd”. Jest tu pewna analogia do taryf telekomunikacyjnych, ponieważ w zależności od naszych przyzwyczajeń powinniśmy skorzystać z odpowiednich dostawców, a oni będą co chwila oferować nam nowe propozycje, zachęcające na przykład do włączania większości naszych energożernych urządzeń w nocy lub w weekend. Jest to potrzebne naszemu obecnemu dostawcy energii, więc by zbierać informacje bardziej efektywnie, instalowane są tak reklamowane „inteligentne liczniki”. To także rzecz kluczowa w całym systemie zliberalizowanego rynku energii, w którym (w założeniu) mieliśmy mieć możliwość szybkiej zmiany dostawcy i wyboru optymalnej dla nas oferty. To oczywiście duży (i ogólnokrajowy) system informatyczny wymagający ujednolicenia interfejsów przesyłania informacji przez wszystkich sprzedawców energii, ale nie jest to aż tak ekstremalnie trudne zadanie, ponieważ funkcjonuje naturalnie w większości krajów UE. Jednak do tej pory Polska pozostawała białą plamą na europejskiej mapie, a sam rynek detaliczny i opcje dla klientów są co najmniej słabe, jeśli nie nawet beznadziejne.

Teoretycznie CSIRE powinno rozwiązać dzisiejsze problemy i zdynamizować konkurencję na detalicznym rynku energii. Jeśli będziemy zdegustowani zbyt wysokimi rachunkami, to wystarczy że poprosimy o nasze dane o zużyciu (a nawet tylko, że pozwolimy na udostepnienie ich wybranej, referencyjnej części firmom na rynku) i za moment będziemy mogli zmienić dostawcę i znacząco zoptymalizować nasze wydatki. Dostawcy energii powinni prześcigać się w wymyślaniu nowych, atrakcyjnych taryf dopasowanych do naszych profili i opcji systemów płatności za energię – od taryf dynamicznych po DSR (możliwość płatnego zmniejszania zużycia) dla odbiorców indywidualnych. Właściwie same zalety, o których dokładniej można przeczytać na stronach PSE.

Jednak patrząc realistycznie, nie powinniśmy być zbytnimi optymistami. Żeby naprawdę skorzystać z dobrodziejstw rynku energii, to ten rynek musi najpierw powstać. Obecnie korzystając z możliwości wyboru różnych dostawców (co jest możliwe już od 2007 roku) – jeśli jesteśmy standardowym konsumentem indywidualnym – zarobimy naprawdę niewiele. To góra kilkanaście, kilkadziesiąt złotych rocznie (!!!). Nieco więcej możemy oszczędzić, jeśli mamy odpowiedni profil zużycia i przejdziemy na taryfy dwuskładnikowe (różne ceny w różnych porach dnia), ale przecież tego nie wiemy, bo nie ma CSIRE. Konkurencja pomiędzy dostawcami jest wyjątkowo „letnia” – bo na rynku dominują główne koncerny energetyczne, skupiające się na klientach we własnych obszarach dystrybucyjnych i nie rozwijają swoich baz odbiorców. Tragiczna w skutkach okazała się „ustawa o prądzie” z grudnia 2018 r. Była zbyt pospiesznie przygotowana i wprowadzona (przed rokiem wyborczym). „Zamroziła” ona ceny energii dla klientów indywidualnych na cały rok 2019 i w zasadzie wyeliminowała dużą cześć niezależnych spółek obrotowych. Od tego czasu częstotliwość zmiany dostawców znacząco spadła (dla klientów indywidualnych w najlepszych miesiącach było to nawet 10 tys. miesięcznie, teraz 3-4 tys.).  2020 r. i pandemia skierowały uwagę wszystkich na zupełnie inne sprawy, a sam rynek energii dalej pogrążył się w stagnacji.

Nadrzędne dążenie do utrzymania jak najniższych cen energii dla ludności blokuje wolny rynek (ta „cena prądu” jest przecież sprawą polityczną podnoszoną przez wszystkie opcje w przeciwieństwie np. do ceny masła, która jakoś może się wahać i rosnąć bez hałasu). Kolejne regulacje (teraz propozycje zmniejszenia lub nawet zniesienia obliga giełdowego) faworyzują wielkich graczy (spółki skarbu państwa), a dalsze konsolidacje zmniejszają realną konkurencję (wielcy gracze nie mogą na niej zarobić). Nie pomaga też największy problem obecnych europejskich rynków energii – obciążanie użytkowników końcowych kolejnymi opłatami za nowe zmiany technologiczne. I tak komponent OZE, komponent opłaty kogeneracyjnej, opłata przejściowa (to rekompensata za rozwiązanie tzw. KDT z czasów przed wejściem do UE) czy tegoroczna opłata „mocowa”, czyli kolejne parapodatki, ściągają pieniądze od końcowych indywidualnych odbiorców i pozwalają na subsydiowanie pewnych rozwiązań technicznych. Problem w tym, że wtedy całkowity rachunek puchnie, a sam udział realnie konkurencyjnej części – płatności za energię – staje się coraz mniejszy. Tak więc ten główny sztandarowy cel całej liberalizacji rynku, czyli możliwość oszczędności dla klientów końcowych, staje się coraz bardziej iluzoryczny.

Cieszmy się więc z CSIRE (choć sam system zacznie działać dopiero za co najmniej 3 lata), ale w międzyczasie pracujmy nad realnym rynkiem energii. Rozsądne regulacje, a nie nadregulacje, i realna konkurencja umożliwiająca znalezienie optymalnej oferty, to jedyna droga. Kolejne zamrażanie cen, dotacje czy rekompensaty nie maja sensu, bo nie mają szans działać w dłuższym horyzoncie czasu, są tylko chwilowym interwencjonizmem państwowym i tak naprawdę tylko osłabiają wolny rynek (więc w długiej perspektywie uniemożliwiają uzyskanie oszczędności). Przygotujmy się raczej na nieuchronny wzrost cen energii, który wynika z naszego obecnego energy-mix i nieuchronnej konieczności zastąpienia węgla w energetyce, a także próbujmy to zrekompensować dobrą konkurencją wśród dostawców. CSIRE jest więc tylko jednym z elementów. Trochę jak kiedyś na lekcji matematyki przy badaniu ekstremum funkcji – „warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym”.

 

Jeden komentarz do “Rewolucja CSIRE (Systemu Informacji Rynku Energii), ale konieczny jest jeszcze sam rynek – komentarz dla portalu Wysokie Napięcie”

  1. Kolejna komplikacja za którą zapłacą odbiorcy……. Osobiście mam mordercze instynkty słysząc o kolejnym podmiocie zbierającym nasze dane -że niby „dla naszego dobra”. Póki co kierunek cen energii jest taki ,że będą rosły wykładniczo co wynika z głupiej polityki „ochronno-klimatycznej” i sztucznego generowania kolejnych składników rachunku. Konkurencji nie będzie i jej nie może być przy tak niskiej liczbie operatorów po pierwsze, a po drugie energia elektryczna ma tą specyfikę ,że nie bardzo daje się przesyłać „przez powietrze” z akceptowalną wydajnością więc mamy do czynienia z monopolem który zawłaszczył teren jeszcze za „babki komuny” i „trzyma się mocno” a te wszystkie wdrożenia „prorynkowe” wprowadzane „ukazem” i poganiane „bacikiem” przez URE to „kwiatek do kożucha „….. Jedynie co może wymusić prawdziwą konkurencję jest pojawienie się małej kogeneracji sprzężonej z OZE pod warunkiem że ceny urządzeń zejdą do poziomu akceptowalnego ekonomicznie. Jak na razie kogeneracja dostępna jest tylko w wielkiej bądź dużej skali. Urządzeń domowych praktycznie nie ma a jak się pojawiają no to oczywiście cena również pozbawiona sensu i nieuzasadniona technicznie. Tak czy inaczej tego typu rozwiązania znajda się powoli na rynku bo trudno będzie zdzierżyć koszty eksploatacji żarówki LED nie wspominając o innych odbiornikach. Jak staną się powszechne to może w sprzyjających warunkach pojawi się coś zbliżonego do konkurencji- polegającej na wyborze: albo sieć -albo „wyspa”. Wspominałem już iż sam jestem zainteresowany odcięciem się od OSD i w praktyce wdrażam ten plan we własnym domu – co z tego wyjdzie zobaczymy. Na ten moment chcę wykorzystać inwerter hybrydowy z baterią akumulatorów (kwasowych) o pojemności dobowej , powietrzną pompę ciepła i mały agregat kogeneracyjny 3/8 kW (Pe/Pc) zasilany LPG. Podstawą jest ekonomia a nie wypasione rozwiązania. Nie to że jestem fanem „rękodzieła” tylko wnerwia mnie ,że od 20 lat systematycznie zmniejszam zużycie energii a rachunki za nią mimo wszystko coraz wyższe…. w przeciwieństwie do np. telekomunikacji czy internetu – gdzie zaczynałem od 2000 a teraz mam do kupy ze 120 zł……

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *