Trudno cokolwiek zobaczyć w telewizji w ostatnie dni sierpniowe, wszystkie stacje przygotowują nową ramówkę od września, puszczając same odgrzewane kotlety. Nic nie było – obejrzałem wiec „Przepraszam, to tylko awaria” – druga część kultowego „Czy leci z nami pilot..” (pisałem o tym już) – surrealistyczna komedia z lat 80-tych gdzie bohaterski pilot Ted Striker tym razem ratuje rozpadający się na skutek błędów konstrukcyjnych prom kosmiczny podczas dziewiczego lotu z Ziemi na Księżyc. Zawsze fajnie popatrzeć jak przewidywano postęp techniczny i nowe rozwiązania. Na pewno nie doceniono rozwoju ekranów komputerowych – wszędzie w tamtych filmach mnóstwo kolorowych lampek i diodek a nie ma obecnie królujących ekranów dotykowych i super wizualizacji. Za to z kolei nie udało nam się z rozpoznawaniem głosu – w starych filmach zawsze komendy do komputera przekazuje się głosowo – to (speech recognition) pomimo wielkich nakładów na badania i częściowych rozwiązań , wciąż nie jest standardem ani wysokiej jakości funkcją obecnych maszyn. Inaczej wygląda sama procedura latania w powietrzu. Nikt kiedyś nie przewidział tak drobiazgowej kontroli bezpieczeństwa. Sam lot – to nie romantyczna przygoda jak kiedyś ale skrzyżowanie przewozu skazańców z ekonomicznym upchaniem żywego towaru we wnętrzu kadłuba. No i stewardessy… Kiedyś piękne dziewczyny, o długich włosach, w maksymalnie opiętych uniformach i króciutkich spódniczkach na wysokich obcasach były podświadomym marzeniem każdego faceta. Dziś obowiązkowy uniform przypomina raczej szarobury worek a samo wrażenie to skrzyżowanie treserki psów i strażniczki nieprzystosowanej młodzieży. Pozbawiani kolejnych przyjemności (zakaz palenia alkohol pewnie za moment) musimy siedzieć opięci pasem (rekomendowane cały czas) jak trusia, najlepiej nawet bez przerwy na siusiu, za to dostajemy tylko monitor do patrzenia się bez jakiejkolwiek refleksji i słuchawki na uszy (nikt już nie rozmawia w samolocie).
Nie bardzo jest tez gdzie daleko latać – bo kiepsko jest tez z samymi podróżami w kosmos – jakby nie patrzeć ponad 42 (!!!!) lata temu pierwszy człowiek wylądował na Księżycu. Albo było to efektem wielkiej mistyfikacji jak twierdzą zwolennicy „conspiracy theory” albo gdzieś zgubiliśmy drogę w rozwoju cywilizacji. Nawet jeśli nie przynosi to szybkich efektów ekonomicznych wydaje mi się ze człowiek powinien przynajmniej marzyć o locie do innych planet i podejmować wysiłki w tym kierunku. A może właśnie ponieważ nie ma efektu ekonomicznego liczonego w szybkim ROI w ciągu kilku lat – staliśmy się zupełnie przywiązani do Ziemi wypuszczając tylko satelity komunikacyjne a cały rozwój technologii pakując w GPS-y, smartfony, trójwymiarowe filmy i portale społecznościowe. Dziś lądowanie na Księżycu (nie mówiąc o żadnych innych planetach) wydaje się całkowicie niemożliwe a ostatni nasz przyczółek w kosmosie – Międzynarodowa Stacja Kosmiczna – za chwile spadnie sobie elegancko i cicho do morza. Jak na kilkadziesiąt lat rozwoju od lotu Gagarina – bardzo słabo.
„Przepraszam, to tylko awaria …” miał być tez dla mnie odpoczynkiem w tonacji surrealistycznej komedii ale potem były tez wiadomości i newsy – i okazuje się ze tu tez trochę się zmieniło w ostatnich latach. Ponieważ coraz bliżej dnia wyborów – informacje staja się coraz bardziej jednostajne (wybory) ale wcale nie mniej surrealistyczne. Miałem nadzieje na jakąś merytoryczna debatę ale w tym roku politycy dali kilka kroków do przodu i zamiast spierać się o temat , zaczęli o miejsce i czas. Na każdym kanale – puste krzesła gdzie ktoś na kogoś czeka. Zakładając 6 (albo 4) partie, 3 miasta i 3 tematy debat – otrzymujemy dość bogata kombinację – co powoduje że spotkanie i szansa na rozsądna dyskusje jest mniejsza niż spotkanie w sierpniu Eskimosa z morsem na basenie w Koszalinie. Idąc dalej za ciosem należy oczekiwać że pierwszym zadaniem nowego Sejmu będzie jak w „Rejsie”: głosowanie nad tym jaką metodę głosowania należy wybrać dla głosowania. Wszelkie działania na razie – to twórcze odwzorowanie najlepszych (najgorszych ?) tradycji amerykańskich – konwencje, baloniki, hasła wyborcze (maksymalnie 4 słowa i równoważnik zdania), piosenka i koniecznie jakaś ładna pani na wysokich obcasach w pierwszym kadrze. Przykre to – ze ucieka nie tylko merytoryczna jakakolwiek informacja ale i możliwość współdziałania wszystkich partii nad pewnymi sprawami w których powinno być w miarę jednakowe myślenie – tu choćby polityka energetyczna. Jest tyle rzeczy do zrobienia i zwłaszcza teraz w momencie polskie prezydencji. Może i wszyscy by chcieli ale pewnie literalnie nie ma czasu – bo zaraz nagranie teledysku, sesja zdjęciowa, czekanie na debatę przy pustych krzesłach oraz spotkanie na kiełbasce i piwie. Cała nadzieja – to Ted Striker. W końcu on uratował prom kosmiczny i wszystko kończy się dobrze , choć dzisiejsze zadania – nie mniej trudne. No i spokojnie – kwestia czasu – „Przepraszam, to tylko awaria” minie i nie będzie trwać wiecznie – a będzie można pisać i komentować inne zdarzenia.