Nie od dziś wiadomo, że w Polsce wszystko zależy od szczegółu. Czasami szyk zdania, dwa dodatkowe słowa lub paragraf – zmieniają całe regulacje i powodują istotne perturbacje na rynku. Tym razem w głównej roli wystąpił … przecinek. Zmiana Prawa Energetycznego która właśnie weszła w życie (30 października) przesuwała go na odpowiednie miejsce … niby nic … a otwiera to drogę dla uczestnictwa Giełdy Papierów Wartościowych w transakcjach rynku energii … a finalnie chyba w kierunku konsolidacji sektora giełdowego w Polsce …
Zaczynając od początku … Polski Rynek Energii zaczął się stosunkowo wcześnie – już około 1999 / 2000 roku. Właśnie wtedy po odpowiednich regulacjach i zmianach Prawa Energetycznego rozpoczął się wolny handel (w segmencie hurtowym – na początek pomiędzy wytwórcami a dystrybutorami), a w czerwcu 2000 wystartowała Towarowa Giełda Energii (TGE – www.tge.pl). Za chwilę też obok niej kilka innych platform obrotu energią, z których na czoło wysunęła się poee – Platforma Obrotu Energią Elektryczną. Przez szereg lat w tym segmencie rynku panował spokój i zastój. Obroty były niskie (poniżej 1 % całej produkcji), a ceny podlegały małym wahaniom. Trudno było też je traktować jako w pełni referencyjne ceny rynkowe (choć zwykle za takie uważa się z rynku giełdowego jako najbardziej otwartego) bo i wolumen mały i wpływ dużej ilości Kontraktów Długoterminowych (KDT)- gwarantowanych przez rząd sztucznych cen rekompensujących inwestycje. Tak wiec zwykle cena giełdy wahała się w okolicach 105- 115 zł /MWh gdzie niektórzy wytwórcy w KDT otrzymywali 150, 200 a nawet więcej zł/MWh. Sytuacja zaczęła się zmieniać w okolicach końca 2007 i z początkiem 2008 kiedy KDT zostały ostatecznie rozwiązane, a cena na giełdzie gwałtownie poszybowała w górę – przyjmując w sobie zarówno gwałtownie zwiększone koszty paliw, kompensację rozwiązanych kontraktów długoterminowych jak i (wstępnie) przewidywane koszty opłat emisyjnych za CO2. Poziom cen giełdowych osiągnął ok 180 PLN/MWh (średnia cena dobowa) i zaczął mocno fluktuować. Obroty rosły jednak wciąż nieznacznie aby na koniec 2009 osiągnąć około 5 % z czego nawet większość (2,9) przejęła poee.
Wszystko zmienił rok 2010 i tzw. obligo giełdowe. Ponieważ małe obroty giełdowe czyniły rynek mało przejrzystym (prawie 95 % kontraktów dwustronnych z czego prawie 60 % dokonywanych było wewnątrz korporacji – wewnętrzne transakcje wytwórca –dystrybutor należących do jednego koncernu) nastąpiła zmiana regulacji zmuszająca wytwórców do sprzedaży pewnej ilości energii (na początek 15 %, potem rosnący udział) w otwartym sektorze giełdowym. Ustawa jak to zwykle zapisana była po długich konsultacjach z odpowiednim szykiem zdania i przecinkami. Jak się okazuje niezupełnie do końca jasno – bo doprowadziło to do konieczności kluczowej interpretacji. Otóż w 2010 nastąpiło jeszcze jedno wydarzenie. W momencie kiedy obroty na giełdzie zaczęły gwałtownie rosnąć (efekt ustawy „obligo giełdowe”), w roli gracza na rynku postanowiła wystąpić Giełda Papierów Wartościowych (GPW) kupując …. poee. W jednej chwili stała się wiec graczem z wielkim potencjałem …ale …. nie doceniając roli przecinka , za chwile została zepchnięta do narożnika. Handel wg obligo (poprzednia wersja ustawy) miał odbywać się bowiem na giełdach towarowych, a GPW nie było (finalna interpretacja URE) giełdą w takim rozumieniu. Pozostało wiec GPW czekać i pracować nad modyfikacją regulacji prawnych dającej im szansę na grę giełdowo-elektryczną. W międzyczasie – handel na TGE („starej giełdzie”) osiąga apogeum. Dziś (wg sprawozdań rynkowych TGE z września) obrót miesięczny to ok 10 TWh (!!) a więc nawet do 70-80 % całkowitego wolumenu. Ceny z kolei ustatkowały się gdzieś w okolicach 200 PLN/MWh wyczekując na dalsze zmiany na rynkach paliw i cen CO2. Sam obrót giełdowy realizowany jest w większości na rynku transakcji terminowych (długich), a rynek czysto spot (dnia następnego) to ok 1,6 TWh miesięcznie – ok 8 -10 % całego rynku – co i tak dużo patrząc w przeszłość. TGE jest więc dużą dojrzałą giełdą nawet patrząc z pejzażu europejskiego … od Kopciuszka do łakomego kąska dla inwestorów. Tak też i się dzieje … naturalnym procesem byłoby kupno TGE przez GPW (negocjacje w toku) lub przez jakąś inna giełdę europejską (wspominało się o skandynawskim Nordpool). W Europie mamy bowiem okres konsolidacji i tworzenia giełd pan-europejskich , na dłuższą metę utrzymywanie więc kilku giełd w kraju jest nieefektywne i bezcelowe. Negocjacje więc trwają .. problemem pewnie jest … cena. W tym kontekście ostatnia nowelizacja wzmacnia pozycje negocjacyjną GPW. Nie od dziś wiadomo, że liczy się nie tylko siła i pieniądze ale i tzw. wyjście zapasowe. GPW niezadowolone ze zbyt wysokiego poziomu wycen TGE może naciskać szybkim rozwojem transakcji na swoim parkiecie (teraz już spełniającym wymogi obligo), może i w przyszłości zmniejszając opłaty transakcyjne (aczkolwiek na dziś nie chce tego jeszcze robić). W krótkim czasie będziemy mieli do czynienia pewnie z konkurencją prowadzącą wcześniej czy później do … konsolidacji i jednej wspólnej giełdy. Choć … w Polsce to nigdy nic nie wiadomo. Zawsze znowu może pojawić się jakiś … przecinek lub kropka.