Wskaźniki rosną a kraj się rozwija. Jako państwo europejskie wciąż pracujemy nad poprawą naszej pozycji. Ale czasem są dni, kiedy codzienne informacje i własne doświadczenia sprawiają, iż zaczynam myśleć, że jeszcze długa droga przed nami.
Kradną w Wiśle… Mamy super skocznie, super skoczków i super Puchar Świata w Wiśle. Tysiące super kibiców na żywo pod skocznią i milion przed telewizorami. Świetna organizacja, świeżo wyremontowane górskie miasteczko i piękne hotele dla zagranicznych ekip. Ledwo co przyjechali (Norwegowie, a chyba i Czesi i inni) a już zdążyli ich obrobić – sprzęt elektroniczny i gotówka. „Polak potrafi” to dawne hasło z lat komunistycznych, na pewno zapamięta każdy z gości. Choć właściwie można się cieszyć że im nart nie ukradli….
Policjanci na ulicy Widok …. podjechałem żeby odebrać dziecko z francuskiego. Oczywiście nie da się zaparkować bo w centrum nie ma ani jednego wolnego miejsca. Czekam minutę z zapalonym silnikiem w drugim rzędzie samochodów, przejazd ulicą wolny bez problemów, ale przede mną stoi kilka samochodów gdzie nikogo nie ma (ktoś po prostu zostawił auto i blokuje). Zjawił się patrol policji, widać świeżo zatrudnieni w nowym naborze. Przyglądają się minutę na zastawione samochody, a potem … podchodzą do mnie i legitymują. W międzyczasie dziecko wsiada do samochodu. Policjanci następnie kilkanaście minut spisują mozolnie w kajecie dane i łączą się z centrum dowodzenia, żeby sprawdzić czy samochód nie jest kradziony. Samochód kradziony nie był więc łaskawie puszczają wolno. Na pytanie dlaczego czepiają się mnie, a nie samochodów które zastawiają innych i dla odmiany nie mogą odjechać , odpowiadają ze skrajnym zdziwieniem i pogardą – „przecież w tamtym samochodzie nikogo nie ma” … rzeczywiście logiczne
Policjant – przeczytałem artykuł …. W centrum handlowym facetowi ktoś stłukł samochód i odjechał. Chciał sprawdzić na monitoringu (przecież jest), ale nagrania udostępniają jak przyjedzie policja i się po nie zgłosi. Przyjechał patrol policji i powiedział, że nic się nie da zrobić i że nie zgłoszą się po nagranie. Mężczyzna nieco się wkurzył więc odesłali go na komendę do centrum, że tam musi zgłosić sprawę. Podjechał, na miejscu spędził dwie godziny. Dyżurny cały czas go spławiał i nie chciał podać swoich danych. Za to ktoś zadzwonił następnego dnia do mężczyzny (miał dane ze zgłoszenia) z pytaniami czy dalej chce sprawę ciągnąć i czy jeszcze będzie straszył mediami. Wcześniej to chciałem nawet zapytać policjantów na Widok o ich dane, ale dziś już mi przeszło. Na szczęście maja tylko numer mojego służbowego samochodu, a nie telefon, ale w końcu jak chcą to są skuteczni.
Pluskwy w IC …. Kolejni pasażerowie raportują. Coś gryzie w wagonach Inter-City. I to niezależnie czy dwójka czy jedynka. Pogryzieni po kilku godzinach zidentyfikowali, że z siedzeń wychodzą i gryzą pluskwy. Jak na XXI wiek to standard podróży koleją coraz „lepszy”. Był czas, że już mniej jeździłem samochodem a wybierałem kolej, ale trochę się teraz zastanowię. Czekam na unijne środki, modernizację i dobre zachodnie proszki i spraye owadobójcze na zwierzęta biegające.
Zgłaszam problem w Biurze Obsługi Klienta …. Chciałem dowiedzieć się o mój dostęp do e-rachunku – nieopatrznie zmieniłem sposób otrzymywania faktury na bardziej hi-techowy. Minuta połączenia do Biura Obsługi Klienta to 1,97 z VAT (czy ktoś jeszcze pamięta że kiedyś było za darmo – a było). Najpierw za zapłacone przeze mnie 2 złote wysłuchałem o nowych promocjach i szybkim Internecie. Następną dychę kosztowało surfowanie po kolejnych wyborach (wybierz 1 ..2..) aby uszczegółowić mój problem. Powaliło mnie w jednym punkcie jak miałem wybrać z kim chce się połączyć i wybrałem 2 – z Biurem Obsługi Klienta i trafiłem jeszcze raz na polecenie – wybierz z kim chcesz się połączyć (ta opcja się zapętla) – właściwie więc perpetuum mobile ekonomicznie – można płacić w nieskończoność. Po około 25 złotych zapiszczało, ale była informacja (byłem już blisko) że konsultant (może) będzie dostępny za około 15 minut. Niestety telefon nie wytrzymał rzucania i się rozłączył. Poczekam na telefon od nich w sprawie niepłacenia faktury – będzie chyba taniej.
Sprzedawca rąbnął mnie na 40 zł w sklepie elektronicznym ….. Kupiłem zwykły telefon analogowy, tak na wszelki wypadek żeby mieć łączność. Wybrałem najprostszy z promocji za 160 zł. Zagadałem się z żona przy kasie i wbiłem pin do transakcji kartą. Czułem jednak , że coś jest nie tak i w domu zobaczyłem, że telefon kosztował mnie 200 zł. Teraz już wiem dlaczego sprzedawca tak dziwnie schował rachunek do płacenia jaki dostałem na stoisku żeby pójść do kasy. Życzę mu powodzenia i miłej zabawy z kolegami za moje 40 złotych – mam nadzieje, że dostanie fałszowaną metylem wódkę albo piwo z wodą z kałuży.
Zapłaciłem podatki przed czasem ….. Jest możliwość płacić ryczałtem za wynajem więc od razu po płatności zapłaciłem też podatek (a jest czas do 20 dnia następnego miesiąca) żeby nie zapomnieć. Potem dostaję list i długie wyjaśnienia od (miłej) Pani z urzędu skarbowego dlaczego nie zapłaciłem podatku. Wreszcie się wyjaśniło – nie widzieli że zapłaciłem…. bo zapłaciłem za wcześnie. Pani gorąco poprosiła, żeby wreszcie płacić normalnie (ostatniego dnia albo się spóźnić) bo inaczej to oni w ogóle nie mogą tych płatności znaleźć.
Po takim dniu nie będę oglądał telewizji. Informacji i przeżyć mi wystarczy. Chyba jeszcze daleko nam do kraju o renomie hi-tech.
Liczbę absurdów w polskich służbach publicznych niestety można mnożyć.
Zaczynając na oznakowaniu dróg (jednoczesne nakazy i zakazy skrętu w jedną stronę wiszące pod sobą), można dodać do tego zaniedbania(?) Nie wiem jak to nazwać, np. przy rogu Rakowieckiej z Al. Niepodległości przy bud. A SGH znajduje się przystanek przy którym nie staje od niecałych dwóch lat żaden autobus. Mimo tego przy urzędzie dzielnicy wisi zakaz parkowania pod groźbą holowania, tyle, że przez jakieś 200m nie ma żadnej przecznicy, więc znak obowiązuje, a ktoś szukający miejsca już dawno o nim zapomniał.
Skutek jest taki, że laweta pracująca pełną parą stojąca w poprzek drogi ściąga nikomu nie wadzące samochody blokując ruch, ale przecież nastąpiła sytuacja wyższej konieczności – samochody stoją tam gdzie nie powinny i jak tłumaczył mi strażnik miejski „mój samochód blokował przejście do przystanku” (ciekawe po co miałby ktoś tam iść i czemu akurat naokoło, skoro samochody stoją obok przestrzeni przystankowej.
Kwitując, dla mnie najśmieszniejszym przypadkiem było to, że gry serwis e-deklaracje zaczął działać, to w urzędzie skrabowym dzielnicy Mokotów drukowano wszystkie wypełnione PITy po to, by wprowadzić je ręcznie do komputera.
Odnośnie płatności kartą, jeśli wie Pan, że telefon kosztował 160zł, a na rachunku policzono Panu większą kwotę, to próbowałbym dochodzić zwrotu części płatności za usługi, których nie otrzymałem w ramach usługi „chargeback”.
Wypełnienie tej reklamacji do banku to 1 strona A4.