Zawsze fascynowała mnie archeologia. Możliwość poznawania szczegółów życia dawnych kultur poprzez mozolną analizę resztek ich dawnej świetności. Odkrywanie codziennych zwyczajów poprzez grzebanie w tysiącletnich śmietnikach lub pracowite omiatanie resztek pradawnych kości. Pomoc nauki w postaci zliczania poziomu izotopu C14 w resztkach organicznych (czas rozpadu 5730 lat) i znacznie trudniejsze datowanie pozostałości nieorganicznych – garnków, rzeźb czy posagów, gdzie z kolei trzeba już patrzeć na porównawcze techniki prowadzenia dłuta i stosowane ornamenty, co zresztą ułatwia robotę wszelkiej maści fałszerzom i odkrywcom „na skróty”.
Obecnie łatwiej jest być badaczem danych kultur i zmian w społeczeństwie bo skrócił się dramatycznie czas współczesności i mamy też dostęp do bardziej materialnych pozostałości kulturowych. Jest prościej z czasem – zobaczyłem to w oczach młodszych kiedy komentujemy jakieś najnowsze przeboje radiowe, a ja oczywiście słyszę, że są to tylko covery dawnych piosenek. Widzę z jednej strony podziw dla wyjątkowego znawcy szmiry i chałtury muzycznej z lat 80-tych, pomieszany jednak z rozbawianiem – jak ktoś może podawać daty i mówić o czasach, które w umysłach współczesnych lokowane są gdzieś w okolicach wojen napoleońskich, chrztu Polski, człowieka pierwotnego odzianego w skóry, a może nawet problemów egzystencjalnych ostatnich dinozaurów. Z drugiej strony łatwo mówić o prehistorii (tzn. cokolwiek starszego niż 3 lata) bo ma się nieskończony zbiór danych w postaci płyt, książek, czasopism i …. tu moje najnowsze odkrycie metod archeologicznych – dawnych reklam telewizyjnych. Proponuję aby w tak szybkich czasach już niczego nie czytać (bo i po co), a skupić się na kolorowych obrazkach. W nich jak w zwierciadle duszy widzimy obraz całego społeczeństwa z jego problemami i pragnieniami.
Reklama w polskiej telewizji zagościła tuż przed początkiem upadku komunizmu. Tak naprawdę jej nieśmiałe początki były jeszcze w złotych latach 70-tych i szynce Gierka, ale z ciężkim brzemieniem stanu wojennego, wszystko zapomniano i dopiero na sam koniec pojawiło się co nieco . Z tego czasu zostało we wspomnieniach jedynie „Prusakolep” – innowacyjna reklama, promująca tekturowe pudełko zapachowe, wabiące miłych, wąsatych i wielonożnych przyjaciół naszych blokowisk. Trochę traumatyczne (obrazek prusaka i piszcząca niewiasta) i trochę oldskoolowe – szaro niebieskie tekturowe pudełko jako szczyt marzeń w reklamie. Potem już było po wielkich zmianach i śmiało weszły środki czyszcząco-myjące – proszek, mydło, dezodorant. Można by więc łatwo stwierdzić, że po uporaniu się z problemem robactwa, przeszliśmy w fazę intensywnego mycia oraz … bardziej powszechnego stosowania podpasek higienicznych. Kto z mojego pokolenia nie pamięta Kasi Niekrasz , pierwsze dźwięczne nazwisko w reklamie i ten słynny problem. Potem znowu lata zmian – piwo (zaraz zabronione), alkohol (zabroniony, ale przemycany w Łódce Bols), i postępująca zamożność społeczeństwa objawiająca się coraz częstszymi reklamami samochodów i wczasów za granicą. Teraz 2014 uderza jedno …. reklamy stały się monotematyczne, tak jakby wszystkie dobra doczesne zostały zakupione albo straciły swoja atrakcyjność. W okienku pragnień Polaka króluje ….. lekarstwo , a właściwie jakieś kolorowe rzeczy, które kupuje się w aptece pod nazwą – suplementy diety. Bite 80 % każdego okienka reklamowego to lekarze, albo zatroskane mamy lub zmęczeni, a potem odratowani, ojcowie zażywający produkty apteczne. I to nie są jakieś typowe rzeczy , takie jak środki na ból głowy , leki na grypę (które swoją zawartością paracetamolu i środka nasennego mogłyby powalić słonia jakby tylko dostał grypy), antykatary i innowacyjne syropy leczące od razu kaszel suchy i mokry (to akurat super, nigdy nie mogłem znaleźć różnicy). Nawet nie są to rozszerzenia marketingowe pudełek na kobiety i mężczyzn i obrazki z witaminami dla Niej i dla Niego (czekam na plaster dla Niej), specyfików tylko dla eliminacji problemów z antykoncepcją (żeńską) i pewna niedyspozycją (męską) – notabene nie wiem kto ma lepiej. Nie są to też pastylki cud na schudnięcie – teraz w wersji dla kobiet dojrzałych, w średnim wieku, młodych, nastolatek i dzieci w wózku. Problem, że teraz zaczęły królować dolegliwości o których nie wiedzieliśmy albo nie zdawaliśmy sobie sprawy jak bardzo jesteśmy chorzy. Nasza wątroba, brzuch , kiszki – są cały czas atakowane nowymi problemami na które należy połknąć kolorowa pastylkę. Nie trzymamy moczu albo mamy problem z prostatą (znowu wersja damsko-męska), obciera nam się skóra w dziwnych miejscach, a w plecach odzywa ból reumatyczny, wypadkowy lub hipochondryczny. Ale to nie wszystko … najgroźniejsze są rzeczy o których w ogóle nie mieliśmy pojęcia – mamy przecież potworne problemy ze stawami, odbudową nerki i zakwaszeniem organizmu. Zwłaszcza zakwaszenie jest ostatnio mocno reklamowane i zaczyna mnie też osobiście martwić. Pewnie to nie wszystko – w kolejce (producenci i agencje reklamowe) są na pewno specyfiki na dwunastnicę, grubość zastawki serca i blokujące się mięsnie poprzeczne żuchwy. Na to wszystko jest już lekarstwo (suplement) i to bez żadnej recepty. Dlatego też apteki obecnie przypominają jakiś dziwny supermarket pełen kolorowych opakowań z magnezem, olejem rekina i wszystkimi tymi reklamowymi specyfikami, a jeśli ma się prawdziwą receptę to Pani farmaceutka musi wejść do osobnego (malutkiego) pomieszczenia i za chwile wrócić ze smutna miną, że lekarstw to oni w aptece przecież nie mają, ale mogą zamówić w hurtowni.
Przyszli archeolodzy będą mieli wiec łatwo. Polska obecnie to kraj potwornie chorych ludzi, których tylko cudem trzymają przy życiu nowe preparaty. Jak na razie nie widać nowej kulturowej mody ani zmiany w zachowaniu i kolejne miesiące będziemy mieli reklamowanego na okrągło dr House. Chciałbym w takim wypadku, wyłączyć telewizor , przejść się a może zagrać w tenisa, ale potwornie bolą mnie stawy, no i ogólny poziom kwasowości też może nie być prawidłowy, więc …
Jeszcze dochodzi problem zimnych stóp i dłoni:)
Umknęły Panu jeszcze wszelkiej maści usługi finansowe, które są niemal tak samo często reklamowane jak produkty medyczne i pseudomedyczne…