Wydaje się ze wahadło informacyjne o polskiej energetyce przechyliło się w stronę pesymizmu. Po latach niemówienia o problemach – teraz energetyka jest modna i to modna w kolorze czarnym. Dobrze, że problemy są widoczne (a sytuacja jest naprawdę trudna) , gorzej że mamy tendencję do kasandrycznych przepowiedni, które czasami zaciemniają właściwy obraz.
Jednym z koronnych argumentów zwolenników szybkich, nowych inwestycji (też do nich należę) jest wiek polskiej energetyki. Typowe opracowania – Ponad 75 % elektrowni jest zdekapitalizowanych , a ponad 50 % urządzeń starszych niż 25-30 lat. Dobry argument (tez czasami go używam z umiarem) ale należy mieć świadomość, że wiek metrykalny elektrowni zawodowych nie pokrywa się z rzeczywistym wiekiem technicznym . Tak jak z niektórymi ludźmi, którzy cały czas zachowują siłę i witalność. Miałem ostatnio projekt z mężczyzną , którego spotkałem dopiero na lotnisku, widząc wcześniej jego PESEL obawiałem się o stan zdrowia i ogólna sprawność. Z jakim zaskoczeniem zobaczyłem dynamicznego, sprężystego faceta w mocno średnim wieku, co prawda z zupełnie łysa głową, ale emanującego siłą i sprawnością. Jeszcze bardziej , po bliższym spotkaniu, kiedy pokazał mi zdjęcia właśnie narodzonego dziecka (!!) oraz żony, bardzo ładna, ale z którą ja bym się trochę obawiał pokazywać, gdyż ewidentnie wyglądałaby na moja hipotetyczną córkę (zaraz po maturze). Przekonał mnie stwierdzeniem (i udowodnił empirycznie), że wiek biologiczny niekoniecznie musi pokrywać się z wiekiem metrykalnym. Tak też jest z większością bloków w energetyce zawodowej. Patrząc na metryczki (30 lat i więcej) – tak naprawdę te ponad 30 lat mają tabliczki znamionowe – natomiast wszystkie elementy zostały gruntownie zmodernizowane. Turbiny (zarówno najpopularniejszych bloków 200 MW jak i 360 / 500 MW) dostały nowe wirniki i bardziej efektywne łopatki, kotły zostały dogłębnie wyremontowane, a systemy automatyki nalezą do klasy światowej. Parametry dyspozycyjności tych bloków są na przyzwoitym poziomie. Problemem tu raczej jest dawna konstrukcja i parametry technologiczne, które odbiegają od dzisiejszych standardów – co finalnie powoduje mniejszą sprawność. Cos w rodzaju starych samochodów (jak doskonale odrestaurowane kubańskie krążowniki szos i nowoczesnych aut hybrydowych). Polska energetyka (bloki) to parametry pary 13 MPa ciśnienie i 535/535 C temperatura (bloki 200 MW) i 18,3 MPa i 540 C (bloki 360 MW)pozwalają na osiągnięcie sprawności góra 37 %, kiedy teraz nawet przy w miarę umiarkowanych parametrach (jako nowy blok w Bełchatowie) 26,6 MPa 554/582 C można osiągnąć bez trudu 42 %, a w najlepszych europejskich rozwiązaniach i wyżej. Zostajemy więc z modelami, które dają prąd – ale nie tak efektywnie i ekonomicznie jak mogłyby robić nowe instalacje.
Problemem energetyki polskiej są nie same duże elektrownie zawodowe, ale mniejsze instalacje (stare i jest ich trochę) oraz wzrost zużycia energii w przyszłych latach.
Na dzień dzisiejszy sytuacja jeszcze komfortowa – nadwyżka ok 30 % (około 20 % jest uznawane za granice bezpieczeństwa), ale należy liczyć się z włączeniami części mocy (nie energetyki zawodowej ale mniejszych obiektów). Jeśli zużycie energii będzie rosło (a w tym roku właśnie około 6 % pokazują statystyki) to linie przetną się bardzo szybko. Możliwości obrony jest kilka i niekoniecznie najczarniejszy wariant musi się sprawdzić :
Po pierwsze – można oczywiście budować nowe moce – fioletowa linia nie opadnie a będzie się podnosić – należy pamiętać jednak, że wymaga to czasu –od samej decyzji, obecnie co najmniej 2-3 lat turbiny gazowe i 5-7 bloki węglowe. Dzisiejsze otwarcie kopert w przetargu na bloki w Opolu pokazuje rozbieżności między środkami na inwestycje (PGE – 9 mld PLN – tj. ok 1,25 tys. Euro za kWh wobec oferty – 11 mld)
Po drugie – można nie wyłączać starych bloków – za wszelką cenę reanimować małe nieefektywne instalacje – wtedy linia fioletowa nie będzie opadać, a problem odsunie się trochę w przyszłość.
Po trzecie – można ograniczać zapotrzebowanie szczytowe – obecnie około 23 – 24 000 MW, ale tylko w wybranych godzinach – jeśli udałoby się przekonać konsumentów do ograniczenia zużycia (np. drogą energią) – ratuje to system (przesuwa czerwoną i zielona linię w dół) (to jedna z koncepcji Smart Grid – tzw. Demand Side Management, ale pewnie możliwa dopiero po 2020 z uwagi na konieczność inwestycji)
Niestety według mnie prognozowanie tego co będzie w przeciągu kilku najbliższych lat w Polskiej energetyce przypomina wróżenie z fusów.
Po 1. Według mnie spadek mocy systemu po 2015 (emisje NOx) będzie bardziej drastyczny niż pokazany na wykresie. Oczywiście elektrownie w większości przygotowują swoje OP-650 lub inne do tego poziomu emisji NOx, ale chciałbym zauważyć, że w większości elektrowni w Polsce bloki oznaczone numerami 1, 2 (opcjonalnie jeszcze 3) są przeznaczone do całkowitego wyłączenia po 2015 i są przypadki, że pewnie dana elektrownia chciałaby blok remontować, ale nie może bo chce wybudować obok jakiś duży blok i nie ma możliwości aby zwiększyć moc przyłącza – więc de facto nowy duży wysokosprawny blok jest inwestycją odtworzeniową a nie rozwojową.
Po 2. Jeżeli nic nie zmieni się w kwestii uprawnień do emisji CO2 i prognozy wzrostu cen energii elektrycznej okażą się prawdziwe to nie czarujmy się, że w Polsce pozostanie jakikolwiek energochłonny przemysł. Dodatkowo należy zauważyć, że cena rachunku za energię elektryczną zacznie być znaczącym wydatkiem w budżetach przeciętnych ludzi i zaczną na tej energii oszczędzać. Tak więc z drugiej strony nie bardzo wierzę we wzrost konsumpcji energii elektrycznej w Polsce na poziomie 6% a nawet 3% w skali roku.
Po 3 primo – ultimo: Istnieje taka spirala:
rośnie cena energii elektrycznej -> rosną ceny wszystkich dóbr konsumpcyjnych -> rosną roszczenia zarobkowe wszystkich Polaków -> rosną koszty produkcji energii elektrycznej i wszystkich dóbr konsumpcyjnych -> rosną roszczenia zarobkowe wszystkich Polaków -> itd. itd.
A ja jestem ciekaw kiedy przeciętni Polacy powiedzą dosyć i wyjdą na ulicę zaprezentować swoje niezadowolenie i dojdzie do takich wydarzeń jak ostatnio w Grecji…
Oj ciekawe czasy nadchodzą – ciężkie to ciężkie ale zawsze ciekawe……