Fukushima – Przewlekła choroba może prowadzić do śmierci pacjenta (energetyki jądrowej) ….
Awaria jądrowa w Japonii weszła w fazę chroniczną …Nie jest głównym tematem wiadomości, ale podtrzymująco codziennie otrzymujemy kolejną dawkę informacji o wybuchach, kolejnych problemach, napromieniowaniu, itp. Wszystko dodatkowo podrasowane szczegółami technicznymi (miliselverty, bekerele, jod i stront). Niewątpliwie awaria (jej usunięcie) trwać będzie długo, wymagać będzie wiele wysiłków i pieniędzy, elektrownia jest do wyrzucenia, a widać że chyba Japończycy (azjatyckie podejście żeby „nie stracić twarzy”) stosują mało przejrzystą politykę informacyjną. Całość jest śmiertelna dla energetyki jądrowej w Polsce – nie technicznie , a opiniotwórczo. Wykupywanie płynów Lugola, jodu i jodyny z aptek pokazuje, że znowu udało się zaszczepić strach przed energetyką atomową i raczej procent społeczeństwa na NIE będzie rósł z każdą wiadomością z Fukushimy. Szkoda … Patrząc wstecz, było wiele awarii w rafineriach, zakładach chemicznych, częstokroć wielokrotnie bardziej tragicznych niż awarie jądrowe, ale nikt nie zamykał przemysłu petrochemicznego (żeby wrócić do transportu konnego). Niestety tu (energetyka jądrowa) z każdym kolejnym dniem jestem coraz większym pesymistą ….
Zmiana czasu z punktu widzenia energetyki i systemów informatycznych …
Z soboty na niedzielę czeka nas kolejna zmiana czasu (tym razem z zimowego na letni). Przesuwamy zegarki do przodu (śpimy krócej), wprowadzamy dodatkowy chaos na kolei i we wszystkich systemach informacyjnych. Wszystko z uwagi na oszczędności energetyczne …zaczynam być sceptyczny. Zmiana czasu – wprowadzana już chyba od kilkudziesięciu lat – być może miała jakieś uzasadnienie pól wieku temu. Ostatnio nie widziałem dobrego opracowania oszacowania rzeczywistych korzyści energetycznych, profil energetyczny bardzo się zmienia, a nawet jeśli takowe są, myślę że są zredukowane przez koszty w innych sektorach. Nie mówię nawet o (to w czasie nocy zmiany czasu z letniego na zimowy) pociągach które stoją godzinę w szczerym polu, żeby dopasować się do rozkładu jazdy, ale o całym naszym życiu, które teraz strasznie ściśle związane jest z precyzyjnym odliczaniem czasu. Systemy informatyczne (obecne wszędzie) muszą rozpoznawać 23 lub 25 godzinne doby, uwzględniać konieczność synchronizacji, wymagają utrzymywania dodatkowych zespołów serwisowych. Może 30 lat temu łatwo było przestawić jeden zegar w mieszkaniu, ale dziś każdy chyba będzie przeklinał zmianę czasu regulując czas we wszystkich urządzeniach (TV, satelita, piekarnik, sterownik pieca, zegar w samochodzie itp.) – właśnie policzyłem, że sam musze przestawić chyba 15 zegarów elektronicznych w całym domu. Przemnóżmy to przez wszystkich użytkowników i dodajmy przemysł – czy naprawdę cokolwiek zyskujemy ? Zaczynam się obawiać, że cała zmiana czasu to jak w starym kawale o pracowniku kolei, który obstukuje koła wagonów, a na pytanie po co to robi mówi „tyle lat to robie, że już zapomniałem po co”. Rosja właśnie ogłosiła że robi to po raz ostatni. Może warto przyjrzeć się dokładniej i pójść w jej ślady ?
Z tą zmianą czasu, to jakiś czas temu doszedłem do podobnych wniosków (podobnie jak autorzy artykułu na angielskiej wikipedii zresztą). W końcu oświetlenei już dawno nie jest głównym składnikiem bilansu energetycznego, a poza tym instytucje, które zużywają na oświetlenie najwięcej energii albo nie zależą od godziny (oświetlenie zewnętrzne – noc trwa tyle samo, niezależnie od tego która jest godzina), albo działają w trybie ciągłym niezależnie od tego czy jest noc, czy nie (hale fabryczne, niektóre biura). Oświetlenie małych biur i gospodarstw domowych to składnik niemal pomijalny…
Jako że mało mam czasu żeby to rzetelnie policzyć, to zleciłem to studentowi jako temat pracy przejściowej, zobaczymy co mu wyjdzie (na razie wyszła N-ka :)).
Ale powiem szczerze, że brakowałoby mi widnych wieczorów latem, choć oczywiście z punktu widzenia gospodarki to żadne uzasadnienie…