Ostatnie dni to niemijający cykl informacji o kolejnych zdarzeniach w polskim lotnictwie. Brawurowe lądowanie kapitana Wrony (bez podwozia) znajdzie się w podręcznikach i materiałach szkoleniowych dla wszystkich pilotów. Tu wielki szacunek i podziw dla naszego kapitana. W natłoku informacji zginęła jednak druga notatka o równie spektakularnym wyczynie dwóch innych naszych, którzy w czasie mgły wystartowali z Wrocławia z …. lotniczej drogi parkingowej, która na dodatek była akurat w remoncie. Dwójka bohaterów źle skręciła i pewnie niezrażona informacjami z wieży dała całą moc w silniki i wystartowała z kawałeczka betonu który zwykle służył do postoju samolotów i kołowania przed startem. Z uwagi, że akurat nic się nie stało jest to równie zabawne co przerażające aczkolwiek można sobie wyobrazić konsekwencje gdyby na remontowanym kawałku stała jakaś betoniarka. Finalnie można teraz mówić ze nasi piloci nie tylko umieją latać (i lądować) na przysłowiowych drzwiach od stodoły, ale i startować z grobli lub leśnej ścieżki. Ponieważ nic się nie stało więc jest tylko śmiesznie i można komentować. Samemu tez ostatnio zdarzyło mi się, że podczas lotu do Gdańska, już po wylądowaniu, kapitan powitał nas słowami „Witamy na lotnisku imienia Fryderyka Chopina w Warszawie” w wersji polskiej jak i angielskiej. Duża część pasażerów z przerażeniem rzuciła się do komórek, dzwonić o zmianie planów ale po kilku minutach pilot się poprawił że jednak jesteśmy w Gdańsku. Ponieważ potem pożegnał mnie na schodkach słowami „Dzień Dobry” uznałem ze jednak fajnie byłoby wracać do warszawy wieczorem z inna zmianą. Podróże lotnicze więc kształcą i co chwila przynoszą nowe niespodzianki.
Cieszymy się z sukcesów i żartujemy, ale kierunek w jakim zmierza świat nie nastraja optymistycznie. Mamy bowiem do czynienia z przemysłem (transport lotniczy) gdzie procedury remontowe, operacyjne i wszystkie inne powinny być doprowadzone do perfekcji. Zawsze wierzymy, że sprzęt którym latamy został dokładnie sprawdzony i przetestowany. Tymczasem co kilka dni dostajemy informacje, że wcale nie jest tak idealistycznie. Samoloty zawracają z usterkami technicznymi (większymi lub mniejszymi), a przykrywanie problemów (i startowanie niesprawnymi maszynami) zaczyna być normą (w końcu kluczowym pytaniem w przypadku ostatniego awaryjnego lądowania nie jest jak to robić, ale dlaczego do tego doszło !!). Odpowiedź prosta – Wszystko przecież w imię podwyższania efektywności i redukcji kosztów. Pojawiające się nieśmiało komentarze po tych ostatnich lotniczych wydarzeniach pokazują, że zaczyna być niedobrze w dotrzymywaniu procedur remontowych, literalnym przestrzeganiu procedur i przede wszystkim inwestowaniu w tzw. O&M (operation and maintenance). Trend nie dotyczy tylko lotnictwa a jest ogólno -przemysłowy. W dobie prymatu wyniku księgowego nad inżynierskim zdrowym rozsądkiem naturalne staje się ograniczanie wszystkich kosztów – więc czemu nie przeprowadzać przeglądów i remontów rzadziej, stosować tańsze części zamienne, przedłużać dozwolony czas pracy i oczywiście naciskać na ludzi z ideą nadrzędnej konieczności (zysku firmy). Niestety patrząc na energetykę (na IT i inne przemysły) – żądaniem klienta jest zmniejszenie ceny, a odpowiedzią producentów i dostawców … twórcze podejście do kosztów inżynierskich. Na papierze to działa, bo zawsze można mniej godzin oświecić na projektowanie a wykorzystać gotowe komputerowe wzorce. Można przesunąć wymianę , remont i ograniczyć serwis – bo przecież nic się złego nie dzieje, a zyskowność rośnie. W końcu inżynierowie nie znają się na ekonomice i niepotrzebnie upierają się przy jakiś pryncypiach.
Niestety, ta technika …nie bardzo daje się poddać papierowej ekonomii. Informacje z większości projektów (budowy, remontów) pokazują, że praktycznie wszystkie terminy … są niedotrzymane. Mamy coraz więcej problemów z poprawnym działaniem maszyn i urządzeń i należy się spodziewać, że ogólne wskaźniki dyspozycyjności pójdą w dół. To nie jest dostrzegalne przez nadrzędnych księgowych – bo te koszty idą w inne pozycje bilansu. Dopiero jakaś duża katastrofa zwykle otwiera oczy , przynosi na chwile otrzeźwienie …żeby po kilku miesiącach czy latach zostać zapomniana w generalnym trendzie podnoszenia zyskowności. Obawiam się ze będziemy mieli w przyszłości więcej nowych bohaterów – ludzi którzy uratują maszyny od katastrofy lub w ostatniej chwili zatrzymają niebezpieczny, pędzący ku zagładzie proces przemysłowy, Niestety także coraz więcej i spektakularnych wydarzeń z ofiarami, kolorujących na czerwono paski wiadomości. Niestety nuda, normalne procedury i „inżynierskość” powoli nie jest w cenie w obecnych czasach. …
Tak jak w większości przetargów cena stanowi 100% kryterium oceny dlatego Oferenci prześcigają się w zmniejszaniu jakości oferowanych produktów/usług ;/