Od wieków znane są paradoksy ( z greckiego – nieprawdopodobny) – twierdzenia z gruntu logiczne, które prowadzą zwykle do sprzecznych lub zaskakujących wniosków. Zabawa zarówno filozofów jak i poważnych badaczy. Jednym ze znanych jest tzw. paradoks Abilene, sformułowany przez J. B. Harveya (specjalistę od zarządzania). Samo Abilene, to nazwa miejscowości, która jest małą niewyróżniającą się dziurą na pustyni, a paradoks polega na tym, że grupa osób podejmuje czasami decyzje którą wszyscy z osobna uważają za złą, ponieważ myślą, że tak właśnie chcą wszyscy pozostali. Harvey dawał przykład rodziny, która dobrze się bawiła w domu, dopóki teść nie rzucił idei (którą sam wewnętrznie uznał za głupią) żeby pojechać na kolację do Abilene, i wszyscy jak owce, zgodziwszy się z udawanym entuzjazmem, porzucili fajne zajęcia, żeby tłuc się w gorącym i dusznym samochodzie na niedobre żarcie. Paradoks ten jest poniekąd rozwinięciem tzw. „syndromu grupowego myślenia” – terminu wprowadzonego w latach siedemdziesiątych przez amerykańskiego psychologa Irvinga Janisa. Zauważył on bowiem, że grupa skądinąd, inteligentnych i światłych osób może w pewnych warunkach podejmować decyzje głupie, nieracjonalne, sprzeczne nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale i oczywistymi znanymi dla grupy faktami, niejako jednocząc się wobec złej strategii. Janis analizował kilka strategicznych przypadków w polityce amerykańskiej – m.in. inwazję w Zatoce Świń i wojnę wietnamską i zauważył jak „syndrom grupowego myślenia”, pakował USA w kolejne kłopoty, przy całkowitej aprobacie całego gremium decyzyjnego. Ważne w takich przypadkach (wg Janisa) jest tylko przekonanie grupy o „wyższości moralnej” i wartości nadrzędnej celu jaki sobie stawiają, duże dążenie do jednomyślności oraz eliminowanie w komunikacji jakichkolwiek poglądów lub twierdzeń innych niż „myśl przewodnia”. Uważam, że badania Janisa są niedokończone i z chęcią twórczo bym je rozwiną w kierunku (moja twórcza propozycja) pseudo-paradoksu Jamisa – Świrskiego, gdzie mamy do czynienia z grupą inteligentnych osób realizujących (wydającą się z boku) kompletnie bezsensowną strategię, odpornych na wszelkie argumenty, ale posługujących się od czasu do czasu jakimś specjalnym opracowaniem, regulacją prawną lub wybranym wynikiem badań i jak mantrą odrzucając dyskusję, a powtarzając wybrane argumenty. Ile razy mieliśmy do czynienia z taką sytuacją w procedurach przetargowych (gdzie komisja uparcie prosi o jakieś dziwne certyfikaty lub upiera się na niemożliwych do spełnienia warunkach), decyzja urzędnika, który z kamienną miną wymaga żebyśmy udowodnili, że nie jesteśmy wielbłądem, a nawet jak dostanie taki dokument to teraz wymaga żeby jeszcze donieść papier, że nie jesteśmy zebrą. Różnica pseudo-paradoksu Janisa-Świrskiego w stosunku do wcześniejszych badan i przypadków jest taka, że teraz grupa bynajmniej nie ulega syndromowi grupowego myślenia. Ona właśnie z konsekwencją realizuje wybrana strategie (i jest świadoma jej absurdalności),bo jest dla nich wyjątkowo korzystna, zwykle materialnie, ale i politycznie lub imagowo.
Pojawiło się bowiem opracowanie: “ Analysis of options beyond 20% GHG emission reductions: Member State results” (31.stycznia 2012) – ważne bo było wymagane przez Polskę, jako prośba o ocenę kosztów większych celów emisyjnych CO2 w Europie. Opracowanie jest dostępne (tu link: http://ec.europa.eu/clima/policies/package/documentation_en.htm) i warto, żeby każdy je bardzo dokładnie przeczytał, będzie potem bowiem wymieniane w wielu dyskusjach jako referencyjny dokument. Zrobiłem to stosując używaną często w szkoleniach mediacyjnych i negocjacyjnych metodykę, polegająca na wczuwaniu się w pozycję drugiej strony i zbieraniu dla nich dodatkowych argumentów (tu spróbowałem z obu – skrajnie zielonej i skrajnie czarnej). Niestety … z obu stron poczułem na początek rozczarowanie, potem irytację, a na końcu stan wymagających częstego używania najpopularniejszych słów polskich robotników niewykwalifikowanych z sektora budowalnego oraz prac tymczasowych. Opracowanie jest bowiem nie tylko za krótkie (49 stron total), niepodpisane przez żadnego autora, ale przede wszystkim … słabe, a tak naprawdę żenujące. Pomijam uproszczenia i powtórzenia, oraz wielką zawartość komunałów i nic nie mówiących stwierdzeń. Próżno jest szukać w nim merytoryki i odpowiedzi na kluczowe pytania – np. jak ma wyglądać polski sektor energetyczny, ile kosztuje energia lub czym mamy obniżać CO2. W dokumencie nie ma nawet odpowiednika do europejskich strategii 2030-2050 i korespondujących z tymi latami celów emisyjnych, a scenariusze są zupełnie inne i na dodatek nieuporządkowane. Mamy za to kilkanaście tabelek ze zbiorczymi wskaźnikami (maksymalnie ogólnymi) pokazującym, że przykładowo, jeśli by do 2020 zrealizować scenariusz obniżenia CO2 do 30 % (tu w tym opracowaniu wewnętrznie 25 % a 5 % dokupić z zewnątrz, więc coś zupełnie „od czapy”) to Polska zapłaci 3,3 mld Euro rocznie. Zabawnie dalej brzmią zdania, że jednak koszty dla mniej bogatych państw Unii będą większe, ale zaraz jest też jakaś (nie wiadomo skąd) tabelka, która pokazuje, że to jednak im się opłaci, bo kraje te uzyskają efekt zdrowotny (poprawy życia obywateli). Pomijam mieszanie jednego z drugim, ale raczej lepiej wymieniać polskie przydomowe kotły grzewcze w chałupach na nowe, niż elektrownie zasilać ścinanymi lasami, ale tu mamy tylko tabelkę i numerki dla krajów oznaczonych skrótami. Jak , co , dlaczego i po co … na te pytania, jak widać, już nie warto odpowiadać, jak również na jakiej podstawie to wszystko policzono. Wszystko pokrywane komunałami i banałami , jest odnośnik, że to wszystko wyliczył model PRIMES. Klikam więc dalej i widzę (www.e3mlab.ntua.gr/manuals/PRIMsd.pdf) instrukcje profesora Caprosa z greckiego uniwersytetu w Atenach (twórca ?). PRIMES, na który jak mantra powołują się te wszystkie finalne opracowania, to owoc fundowanych prac badawczych i model ekonometryczny zmian sektorów. Moduły, dane do wprowadzania i obłe opisy, jakie doskonałe jest to narzędzie. Obejmuje wszystkie sektory i wszystkie technologie, wpływ zewnętrzny i wewnętrzny i różnorakie analizy. Przeczytałem na końcu co umiałem, że potrzebuje do jego uruchomienia komputera PC Pentium z Windows 95, a więc większość naszych laptopów będzie już chyba zbyt silna obliczeniowo i nie wiem czy jest nowy release na lepszy system operacyjny, bo jak nie, to da się to policzyć jedynie gdzieś w Atenach na zapomnianym biurku. Pisze to niestety z przekąsem, bo sam będąc w środowisku naukowym uważam, że jest pewna granica wstawiania kitu i produkcji rzeczy dofinansowanych z grantu badań. Trudno naprawdę podejmować racjonalną dyskusję, nawet jeśli chciałoby się poprzeć te wszystkie ekologiczne dążenia, bo jeśli naprawdę chciałoby się być obiektywnym, to warto przeczytać więcej danych i zobaczyć dobre wyniki. Tu nic nie mamy , coś w rodzaju bardziej zaawansowanego Excella ze wstawianymi danymi, a jedynie nazwy opracowań, które będą pojawiały się w dyskusjach prawdopodobnie licząc, że adwersarze postąpią jak w eleganckim niemieckim palindromie – który nie tylko jest po niemiecku, ale jako palindrom można go przeczytać normalnie i „od końca” – z prawej do lewej i otrzymuje się to samo – „Ein Esel lese nie” (Osioł nie powinien czytać).
Zżymam się trochę i zastanawiam czy jeszcze raz tych opracowań nie przeczytać i nie poznajdować tysiąca kolejnych argumentów i pytań, ale nagle przypomina mi się pseudo-paradoks Jamisa- Świrskiego i już nam wszystkie odpowiedzi…….
Piszę to niestety z przekąsem ale wczytując się w podanego linka można doczytać „Hardware: PC Pentium with Windows ‘95 or Alpha Digital Equipment running NTWindows
with 128MB RAM or higher” A nawet gdyby tak nie było to osobie związanej z branżą IT kwestii kompatybilności wstecznej chyba nie trzeba tłumaczyć. A w pisownię arkusza kalkulacyjnego chyba wdała się literówka. I to chyba tyle złośliwości na dzisiaj 🙂 Pozdrawiam serdecznie
jesli to NT to tez moge miec trudności na Windows 7 Corporate Edition, no chyba ze w trybie emulacji NT zapuszczę 🙂
tak naprawdę chodzi mi tez o pokazanie ze program działa na starych, nie za silnych PC a aspiruje do pokazania informacji o stanie wszytskich gospodarek Europy we wszytskich sektorach i to na 20 lat do przodu, ktos jednak troche sciemnia 🙂
Wydaje mi się, że najistotniejszy jest aspekt merytoryczny – jeśli dane się nie składają to ani wielkie nazwiska ani potężne klastry obliczeniowe ich nie obronią (w odpowiednio długiej perspektywie 🙂
Szanowny Panie Profesorze!
Na PWr istnieje organizacja(masońsko-energetyczna) p.n. C(K)onsortium Power Smart Grids Polsaka.
Wydaje mi się, że znam Autora wszystkich merytorycznych opracowań na temat wszystkich prognoz(pewników) w dziedzinie energetyki w Polsce i UE/świecie na 100+ lat naprzód.
Pan Profesor też może Go (e-Nostradamusa) poznać z lektóry Jego(et consortes) Dzieł Wybranych przez niżej podpisanego.
Te białe kruki z trudem zebrałem (powód: moja ignorancja i temat poboczny, który rozpraszał mą uwagę).
Strona tytułowa zbioru : http://WWW.certus-iksaip.pl .
Pozostaję z poważaniem – Pański oddany czytelnik