Znane wszystkim opowiadanie Dickensa pt.: „Opowieść Wigilijna” („Christmas Carol”) jest obecne w naszych czasach od 1843 roku. Dzieło doczekało się podobno ponad 1000 ekranizacji, a każdy, kto je zna, ma niektóre watki zawsze w podświadomości…..
Duch przeszłości….
Przewróciłem się z boku na bok i spróbowałem zapalić światło. Mimo kilku kliknięć staromodnego przełącznika nic się nie stało. Za oknem wstawał świt ponad szaroburymi blokowiskami bez tynku. Jednostajny warszawski Ursynów w pełnej krasie. Gdzieś jednym ruchem zdjęto wszystkie kolory, od neonów, witryn, okładek tygodników, ubrań dziewczyn i marek samochodów, zostawiając jedynie pomięte plastikowe torby, zwane „reklamówkami” będące obowiązkowym wyposażeniem każdego modnie ubranego mężczyzny. Za rogiem ustawiała się już kolejka kobiet okutanych w ciemnobure szaliki. Prawdopodobnie po karpia, ale to będzie widomo za 2-4 godziny kiedy otworzą zakratowane koślawe drzwi sklepu. Jak nie karp to może radzieckie śledzie Iwashi z wielkich 50-litrowych metalowych beczek – i tak dobrze. Światło nagle rozbłysło, pojawiając się w całej dzielnicy i w kilku oknach szarego bloku z wielkiej płyty. Nieekonomiczne 100 Watowe żarówki świeciły ciepłym żółtym blaskiem , dogrzewając przy okazji pokoje tracące setki kiloJouli ciepła przez fatalne ścienne izolacje, a domownicy z niepokojem zawsze patrzyli na naścienne żeliwne kaloryfery wielkich gabarytów w których nic nie dało się przykręcić (i tak nie było regulacji) więc możliwości zależnie od kondycji elektrociepłowni były dwustanowe – Kongo albo Syberia. W radiu codzienny komunikat – „obowiązuje „ i tu chwila wyczekiwania poparta drżeniem serca „..16-ty stopień zasilania”. I tak nieźle – stopnie zasilania były od 10 do 20 , gdzie 10 oznaczało pobór energii przez przemysł bez żadnych ograniczeń, a potem proporcjonalnie coraz mniej dla każdego dużego odbiorcy (wg grafików na moc bazową i grafik szczytowy) aż do 20 gdzie już wszystko szło na minimum. Przy 20-tym praktycznie odłączano wielki przemysł, a potem już nie było następnych numerków więc jechano czasami pod dzielnicach mieszkaniowych, zwykle rotacyjnie po kilka godzin. O dziwo moc zainstalowana w systemie niewiele odbiegała od obecnej – po uruchomieniu Bełchatowa, zaczęła dochodzić do ponad 31 tys., a szczytowe zapotrzebowanie do 24 tys. Polskie megawaty biegały jak wolne konie po pastwisku więc czasami były, a czasami nie, z uwagi na wskaźniki dyspozycyjności poniżej jakiegokolwiek przyzwoitego minimum. Nic dziwnego kiedy należało realizować wojskowy plan dostaw, i jak brakowało normalnego energetycznego węgla (szedł na eksport żeby zapewnić kupno deficytowych materiałów do wydobycia węgla lub cytryny na święta) , do energetycznych kotłów sypano co było (czasami kaloryczność węgla kamiennego spadała do 15-16 tys kJ/t (wobec projektowego 22-25 tys.), a wiec niewiele więcej niż węgla brunatnego, a że w przyrodzie nic nie ginie to zamiast kJ-li był węglu kamień który elegancko oblepiał kotły i powodował ich degradacje. W radiu mówili, że jest jednak szansa na zmianę bo będzie pierwsza polska elektrownia jądrowa. Jeszcze raz bez sentymentów spojrzałem na ciemną burą ulice z nielicznymi światłami, i na okoliczny sklep z żelazna kratą, kłódką i narastającą kolejką. Smętna żarówka bez oprawki zwisała na wpół urwanym kablu oświetlając propagandowe plakaty o realizacji zadań i wzroście gospodarczym z których jedne szczególnie utkwił mi w pamięci …. ? „Do roku 2000 nasz dochód narodowy wzrośnie 5 razy, a w USA tylko 2” … w szkole jednak dobrze uczyli matmy i zawsze czułem obawę, że jeśli my mamy 20, a oni 300 to w 2000 roku różnica będzie jeszcze większa …
Duch teraźniejszości
Jak jest każdy widzi … właściwie można przekleić komentarze z 2011. Wciąż te same problemy i te same propozycje rozwiązania. Niewiele się zdarzyło … no może końcem iluzji w sprawie niektórych inwestycji. Ostrołęka, Rybnik, Elektrownia Północ – kiedyś kolorowe punkty na mapie planów , dziś już wyblakłe miejsca czekające na swoją kolej za dekadę lub dwie. Właściwie mamy jeden podpisany i uruchomiony kontrakt , ale budzi niepokój o generalnego dostawcę. Drugi w gęstwinie prawnych sporów o pozwolenia środowiskowe i również niepokój o generalnego dostawcę. Kilka mniejszych projektów w toku – już znacząco opóźniona. Pogoda w miarę sprzyjająca wiec i zapotrzebowanie pod kontrolą, a ceny energii niskie. Może podświadomie powinniśmy się martwić ale idą święta więc należy nam się trochę radości, tym bardziej że sklepy uginają się od kolorowego towaru, a banki oferują kredyty i chwilówki. Duch teraźniejszości jest pogodny, może dość teraźniejszy … ale bez większych zmartwień.
Duch przyszłości
Warszawa rok 2017 a może 2018. Nowoczesna europejska metropolia pełna kolorowych świątecznych dekoracji w energooszczędnych lampionach i grze świateł z LED-owych żarówek. Po ulicach mknął samochody nowej generacji, gdzie nie gdzie już nawet w pełni elektryczne, aczkolwiek szukając usilnie nielicznych miejsc do zatankowania prądu. Dominuje europejska koncepcja rozwoju i postępu. Po krótkim okresie stagnacji gospodarka UE nabrała ponownie lekkiego rozpędu, a wraz z nią wróciły z wielkim hukiem, nowe cele ekologicznego świata. Właśnie robotnicy obkładają gmach starego i nowego sejmu panelami fotowoltaicznymi dotowanymi wg nowej (już 10 rewizja) ustawy o OZE. Nad wiślaną panoramą Łuku siekierkowskiego dominują wielkie, ponad 160-cio metrowe w średnicy, z wolna kręcące się wiatraki. Wraz z nowymi celami emisyjnymi Komisja Europejska w ramach rozwoju wolnego handlu i właściwej regulacji rynku, po raz kolejnym wycofała połowę dostępnych transzy pozwoleń CO2, co doprowadza do właściwego poziomu cen w okolicach 150 Euro za tonę. Węgiel już właściwie ginie, bo kolejne elektrownie muszą zbudować instalacje CCS i zatłoczyć wychwycone CO2 do specjalnych składowisk w kopalni soli w Wieliczce i okolicach. Nowy blok w Kozienicach już dawno został przeprojektowany i właśnie zaraz zostanie przecięta wstęga na największym na świecie kotle biomasowym o wydajności pary 3250 t/h. Gospodarka w województwach centralnych została umiejętnie przestawiona na uprawę wierzby i innych roślin, zresztą do dyspozycji jest wiele hektarów pozostałych po karczowaniu Puszczy Kozienickiej. W kraju – skromne uroczystości 10-lecia polskiego programu atomowego, wg którego do 2020 nastąpi wybór wariantowego pakietu a już w 2032 powstanie pierwsza polska elektrownia jądrowa. Niektórzy protestują, że nie jest potrzebna bo wszyscy w domach instalują rezerwowe małe agregaty (przydatne jeśli nie wieje wiatr i nie świeci słońce) a kolejne uniwersyteckie koncepcje inteligentnych konsumentów osiągają poziom pilotowy na półwyspie helskim. Zamiast w radiu to na specjalnych stronach operatora powróciły stopnie zasilania, teraz przesyłane już elektronicznie do każdego większego odbiorcy , dostępne też i na smartfonach, wiec każdy może sprawdzić czy dziś 15 czy 20 stopień zasilania. Trochę czasami głupio bez elektryczności, ale na szczęście za 1500 zł za MWh niektóre huty i wielkie hipermarkety same sobie wyłączają lub ograniczają prąd. Nie ma klimatyzacji, ale też i ogrzewania, więc jak jest zimno na zewnątrz to da się zachować bilans równowagi. Ogólnokrajowo ratuje nas na szczęście import energii z nowo powstałych egzotycznych spółek zarządzających atomowa elektrownia w Kaliningradzie. Jest co prawda nadzieja na łupkowy gaz (wykonano już 26 odwiertów i planowane są kolejne do 2025) ale możemy też i importować prąd z Białorusi. Święta wesołe i kolorowe, trochę tylko jakoś bardzo drogo …..
Wykorzystuje okazję i skacze jeszcze dalej w przód…. Przez okna widzę kolorowe neony i kosmiczne widoki futurystycznego miasta. Co prawda okna się nie da otworzyć, a panorama okazuje się wieloformatowym odbiornikiem TVLED 12 generacji, który może pokazywać to co za oknem jak i dowolny pejzaż od Taj Mahal po Góry skaliste. Musze więc wybiec na dwór, na dole portier zatrzymuje „przecież wyjście bez VR Googli jest zakazane .. proszę wziąć moje zapasowe”. Nakłada dziwnie zapinany goglo-kask i teraz widzę już wszystko wyraźnie w postaci projekcji telewizyjno-holograficznej z elementami augumented reality. Miasto jest czyste, nowoczesne, kosmiczne i futurystyczne. Po ulicach na ruchomych pasach transmisyjnych poruszają się pięknie i kolorowo ubrani mężczyźni i kobiety, a w zgrabnie ukrytych komunikacyjnych torach, bezszmerowo suną obłe pojazdy transportowe. Odwieczny problem komunikacji miejskiej wreszcie rozwiązany, Google cały czas wyświetlają przydatne informacje – droga, kierunki, mijane sklepu i promocje, nazwiska i zainteresowania mijanych osób, kilka kobiet ma ochotę na elektroniczna randkę ale ja nie umiem obsługiwać przycisków za pomocą mrugnięcia więc odchodzą zniechęcone. Całość wspaniałej wizji psuje trochę lekkie wrażenia zimna i jakiś dziwny zapach , jak kiedyś z wietnamskiego przydrożnego baru – pewnie jakiś specjalny efekt przetwarzania energii. Trochę i bolą nogi od spaceru na transmisyjnym chodniku i nagle …coś się stało i wszyscy wywracają się jak na komendę. Googlo-hełm spada mi z głowy , już wcześniej zauważyłem, że nie mam wbudowanego specjalnego złącza. Upadam w ciemny bruk i rzeczywiście wszystko staje się mocno ciemne i niedoświetlone. Wszyscy chodzą po błotnistym chodniku który kiedyś był może i pasem transmisyjnym, a teraz przypomina socjalistyczne ulice lat 80-tych. Z boku pod odrapanymi ścianami domów, które straciły blask i czystość po zdjęciu gogli, siedzą nielegalni sprzedawcy oferujący drobne produkty zakazane w hipermarketowym handlu. Widzę papierowe wydanie „Kongresu Futurologicznego” Lema, za co jest chyba grzywna bo i sama książka na indeksie i czytać można tylko na audiobookach. Obok starsza kobieta zakutana w szalik sprzedaje jakieś jabłka z resztek przydomowego ogródka, ale już łapie ją policja bo znak towarowy został zakazany przez wielki koncern z Cupertino i tymi owocami (bez licencji) handlować nie wolno. Jakoś strasznie ciemno, mała żarówka na obdrapanym kablu gdzieś się uchowała, wszyscy i tak mają małe żaróweczki na googlo-hełmach i poruszają się na holograficzne mapy. Nikt nie ma już czystych i eleganckich spodni tylko dresowe komplety i plastikowe adidasy. Ulice takie jak dawniej, a kosmiczne samochody zmieniły się nie do poznania. Przypominają stare modele z początku wieku i widać jak z rur wydechowych wylatują spaliny. Gdzie nie gdzie elektryczny model, ale ciągle się zatrzymuje, a kierowca wychodzi z niego zatrzaskuje drzwi, kluczykiem uruchamia raz jeszcze i wtedy jedzie dalej – znany sposób naprawiania urządzeń w systemach IT. Widzę też faceta na wozie i z koniem i ten sobie daje radę dobrze bo zwinnie lawiruje pomiędzy unieruchomionymi pojazdami. Ogólnie straszny ścisk, zimno (jest zima więc musi być zimno), szaro, błotno i nieprzyjemnie. W oddali panoramy widzę tylko wielki wiatrak z jednym odłamanym skrzydłem, smętnie kołyszący się na wietrze i z wysiłkiem obracający pozostałe łopaty, po każdym szczęśliwym obrocie trochę lepiej pali się obdrapana żarówka. I już wiem skąd ten zapach, na każdym skrzyżowaniu jest chińska garkuchnia która serwuje potrawy wielkiej zawijanej kolejce ludzi w hełmach. W ogóle większość jest azjatycka mieszkańców w Warszawie, tak mi się wydaje z przerażeniem i prawie chce biec i uciekać , na szczęście jakiś policjant się pojawia i nakłada mi znowu kask i google i cały świat wraca do kolorowego porządku. Eleganckie ulice, eleganckie chodniki, światło i prezenty. I holograficzne reklamy na googlowych obrazach, i coś znajomego…”do 2050 nasz dochód narodowy zwiększy się 5 razy a w Chinach tylko 2 razy …”
Na szczęście budzę się w Polsce 2012 i wszystko jest w porządku. A w Opowieści Wigilijnej ….w końcu jednak wszystko się zmienia bo taka jest magia świąt.
I do niej się przyłączam, życząc wszystkim czytelnikom bloga Wesołych Rodzinnych Świat i Szczęśliwego, Szampańskiego Nowego Roku