Warto czasami sięgnąć po analogie historyczne i uczyć się na cudzych przypadkach. Niektóre z krajów mają zawsze decydujące daty i okresy które naznaczają ich kierunki dalszego rozwoju. Dla Japonii zdarzyło się to w roku 1868 kiedy władzę objął cesarz Mutsuhito przybierając dla swojej władzy przydomek Meiji – oświeconego panowania. Rzeczywiście to co nastąpiło potem przeszło do historii jako tzw. epoka Meiji i utorowało Japonii drogę do bycia światowym mocarstwem (którym przynajmniej gospodarczo pozostaje do dziś). Przed oświeconym cesarzem Japonia zamknięta była w kastowym szogunacie, gdzie kraj zarządzany był przez posiadających wielkie lenna samurajów – pięknie przedstawianych do dziś w historycznych filmach. Poza honorem i ostrymi mieczami, samurajowie cechowali się skrajnym izolacjonizmem i niechęcią do korzystania z jakichkolwiek importowanych wzorców i cały czas kultywowali tradycyjną – feudalną ścieżkę rozwoju. Nowy cesarz zerwał z tym modelem, pozbawił samurajów lenna, wprowadził reformy i wiele zachodnich wynalazków – przemysł, poczta , kolej, nowoczesna armia i powszechne szkolnictwo. Jak to zwykle bywa – stare wróciło z potężna siłą w postaci powstania samurajów , ale w 1877 ich wielka armia została ostatecznie krwawo pokonana – co zresztą można śledzić pewnie w niezupełnie historycznym filmie z Tomem Cruisem – Ostatni Samuraj. Dla Japonii najważniejszym jednak skutkiem było zerwanie z zacofaniem i zajęcie jednego z pierwszych miejsc w światowym wyścigu technologicznym.
Analogia do japońskiego Meiji przychodzi mi na myśl czytając pierwsze wypowiedzi – co będzie robić ministerstwo Cyfryzacji (właściwie tam jest i Administracja w środku, ale Cyfryzacja jest tym co nas fascynuje). Pierwsze artykuły – plany przełomowe – kraj ma zaadoptować najlepsze wzorce nowoczesnego e-społeczeństwa – powszechny dostęp do taniego lub nawet darmowego, szybkiego Internetu i rewolucja w stosowaniu mediów elektronicznych. Koniec z papierami, możliwość załatwiania większości naszych kontaktów z urzędami przez Internet (np. rejestracja samochodu) . Totalne przyspieszenie i zmniejszenie biurokracji, a co za tym idzie wysforowanie się Polski na czoło w światowym wyścigu technologicznym. Według mnie – zadania wręcz tytaniczne, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę feudalny kult papieru i pieczątki w naszym kraju. Dzisiaj – bez podkładki na kartce z przetworzonych maszynowo, ściętych lasów – nic nie działa. Procedury i przepisy – sztywne i bezduszne, ale według urzędników (samurajów) stojące na straży świętego porządku. Dość to zabawne porównując niekiedy z przykładami z Zachodu. Kiedyś kilka lat temu potrzebna była umowa (zamówienie na usługi) od zachodniej korporacji – nikt w Polsce (urzędy i banki) nie wierzył, że nie ma na niej żadnej pieczątki. Zdesperowany wytycznymi latałem po całym biurze firmy w Ameryce i szukałem jakiegoś gumowego stempla, a wszyscy patrzyli na mnie jak na idiotę bo przecież był podpis prezesa korporacji, ale z kolei dla naszych to tamci musza być idiotami bo jak Prezes może nie mieć pieczątki – może jakiś oszukany. Wreszcie sukces – gdzieś na portierni znaleźli cos z przed dekady i dostałem na pierwszej i ostatniej stronie wielki malowniczy wielokątny stempel – był tak piękny, że teraz wszystko zadziałało. Warto też popatrzeć jak wyglądają najbardziej innowacyjne projekty w Polsce – granty na innowacje dotowane z funduszy strukturalnych. Każda firma która uczestniczy w takich wyścigach i potem w rozliczeniach wie, że podstawą jest papier … i poświadczenie za zgodność. Niezależnie czy instytucją rozliczającą jest PARP, bank czy Ministerstwo – przepisy są święte i każdy najdrobniejszy dokument, rachunek i lista płac – musi być zeskanowany, ale i wydrukowany lub skopiowany, opieczętowany i podpisany za zgodność. Z jednej strony pewnie i słusznie bo Polacy jako twórczy naród na pewno by coś zaraz wymyślili i podłożyli jakieś dziwne podkładk,i ale z drugiej trochę mi smutno jak widzę kolejne ryzy papieru z zielonych lasów wrzucane do kopiarek i drukarek. Niestety – na razie nie widać światełka w tunelu – i jakoś nie wyobrażam sobie by urzędnicy przestawili się na myślenie „cyfrowe”. Nowego Ministra – czeka naprawdę trudne zadanie, którego nie powstydził by się cesarz Mutsuhito. Gorąco trzymamy jednak kciuki za reformy i kibicujemy informatyce. W końcu samurajowie też nie wyobrażali sobie swojego stylu walki z dominującą rolą artylerii i karabinów zamiast mieczy. Może więc i pieczątki mają szanse ulec w walce z nowoczesnością …. choć tu chyba wszyscy mają pewne wątpliwości kiedy patrzą na swoje papiery na biurkach.