Katowicki COP 24 jeszcze się nie rozpoczął, ale „merytoryczna” dyskusja już tak. Zgodnie z przewidywaniami wielka Konferencja Klimatyczna nie jest miejscem żadnej dyskusji i wymiany poglądów a bardziej PR-ową szopką i okazją do pokazywania coraz lepszych selfie.
Jak zawsze podczas takich eventów pojawiło się zdarzenie „Greenpeace na kominie elektrowni”, o którym więcej można przeczytać- TUTAJ http://biznesalert.pl/greenpeace-elektrownia-belchatow-dekarbonizacja/. Pojawienie się aktywistów ekologicznych na terenie elektrowni jest stałym elementem folkloru dyskusyjnego i dzieje się właściwie przy okazji każdego szczytu klimatycznego lub przy dowolnej okazji żeby coś do dyskusji interesującego wnieść. Na blogu pisałem na ten temat http://konradswirski.blog.tt.com.pl/greenpeace-na-kominie-polska-jak-zajaczek-%E2%80%A6-w-lesie-2/)
Dla mnie wchodzenie na instalacje przemysłowe jest po prostu…. bardzo głupie. Po pierwsze aktywiści ekologiczni trafiają regularnie nie na komin, a na chłodnie kominową. Wygląda ona bardzo okazale (lepiej się też na nią wchodzi) i na zdjęciach nad chłodnią unoszą się wizyjne opary co może sugerować jakiś dym i zanieczyszczenia. Tymczasem jest to… para wodna, która jak dotąd nie jest oskarżana za jakieś katastrofalne zmiany klimatyczne. To rodzaj jakiegoś symbolu, że potem w komentarzach pojawia się komin (co naprawdę drażni energetyków) bo pokazuje, że duża cześć osób tak zaangażowanych ekologicznie nie chce nawet przeczytać kilku zdań (nie mówiąc o artykułach branżowych) i nie ważne na co się wchodzi, ale jaki daje się tytuł i jakie robi się zdjęcie na portale (Gwoli ścisłości na bloku Bełchatów 858 MW jest jedyny nowy system odprowadzania spalin przez chłodnie kominową więc pośrednio dla tego bloku się udało). Ale sumarycznie ataki na kominy (chłodnie kominowe) kompletnie sprowadzają jakakolwiek dyskusję merytoryczną do parteru i tak naprawdę utrwalają tylko podział na dobre (zielone) i skamieliny (węgiel) – pewnie o to chodzi.
Drugi problem jest znacznie poważniejszy. Wchodzenie do obiekty przemysłowe to wielkie zagrożenie – zarówno dla wchodzących jak i dla pracujących w elektrowni. Jak zwykle młodzi zwolennicy ekologii to nie tylko wykwalifikowani alpiniści i moją największą obawą jest to, że kiedyś pakowanie się na duże wysokości (chłodnia to nawet 180 metrów) podczas zimnych i wietrznych listopadowych dni może być ekstremalnie niebezpieczne. Nie chce być złym prorokiem, ale jakiekolwiek zdarzenie (upadek) nie jest warte, nawet największych efektów propagandowych. Całość zaczyna bardziej przypominać bieganie po atrakcyjne selfie na wysokich klifach wybrzeża lub najwyższych budynkach w mieście – Internet jest pełen obrazków, także takich osób, które się jednak poślizgnęły i spadły.
Do poziomu „ekologicznego” dostrajają się oczywiście powoli zwolennicy energetyki konwencjonalnej. Spoty propagandowe o dostosowaniu się Polski do nowej polityki klimatycznej jakoś nie do końca przekonują wobec pro-węglowych deklaracji Ministerstwa Energetyki i zaskakujących wszystkich propozycji wykasowania lądowych wiatraków po 2030 w nowej strategii polityki energetycznej.
COP 24 więc niedługo i pomimo spadku temperatury na zewnątrz można oczekiwać podgrzania atmosfery dyskusji. Może być i górnicza orkiestra w ekologicznym repertuarze i róże z węgla – wersje z antracytu, koksowego i energetycznego oraz pokazy dobroczynnego wpływu CO2 na wzrost roślin. Z drugiej strony na pewno kubły zielonej (energia) i żółtej (słońce) farby wylewane na drogi, dywany w centrum konferencyjnym, a jak się i uda to też na niektórych prelegentów. Oczekuje też na gołe baby (a pewnie też i gołych facetów – bo w końcu mamy równouprawnienie) biegające w proteście ekologicznym z wymalowywanymi zmianami klimatycznymi na pośladkach. I orkiestry górnicze jeszcze głośniej i ekologiczne ładowarki elektryczne podłączone do atrap elektrycznych samochodów zasilane z atrap wiatraków kręcących się z użyciem energii z sąsiedniej węglowej elektrowni. Na koniec kolejne ataki na kominy (chłodnie) i w ogóle wszystkie budynki górnicze w mieście Katowice i spektakularne pokazy, kto pierwszy straci przytomność wdychając spaliny z miejskiego autobusu. Na koniec wielki bankiet i „pokojowa” walka 20 tysięcy delegatów na kluski śląskie (i nowa tradycja COP)
W tych oparach ekologiczno- węglowego absurdu, nagle światło w tunelu dla zwolenników paliw kopalnych. Oto zupełnie niespodziewanie festiwal młodzieżowej Eurowizji wygrywa Polska i fajna piosenka niesłychanie sympatycznej dziewczyny …nomen omen- Roksany Węgiel. Przypadek? Nie sądzę 🙂 Więc być może w telewizji – żółte i czerwone paski banerów w wiadomościach z nowym pseudonimem artystycznym (Coal Girl). To będzie hit i chyba decydująca odpowiedź dla tych siedzących na kominach (chłodniach). Już widzę oczami wyobraźni Roksanę ubraną w czarno-antracytowy strój (występowała na Eurowizji w śnieżnobiałym, ale to się poprawi) z wybuchającymi iskrami za plecami i wielkie kominy (realne) z dymami w tle – śpiewającą wersy swojego przeboju-„ Będę sobą nawet jeśli świat wymyślił dla mnie inny plan”.
Tak więc na COP 24. Rozpoczynajmy merytoryczna dyskusję !. Na kominy (chłodnie), po kluski śląskie i puszczamy muzykę. Powodzenia !!!