Oglądałem ostatnio program na kanale Discovery. W malowniczych sceneriach Afryki zwierzęta z początkiem pory suchej zaczynały się zbierać wokół nielicznych pozostałych małych zbiorników wodnych , ustawiając się kolejno do wodopoju. Zrozumiałe, że wokół takich miejsc zaczynali gromadzić się też i Łowcy – wszelkiej maści drapieżnicy, którzy zamiast z różnym skutkiem ganiać zwierzynę po sawannie, teraz wybierają co smakowitsze kąski nie dając ofiarom praktycznie żadnych szans. Jeszcze te kilka gatunków co zawsze żyło koło wodopoju zna ich zwyczaje, ale większość normalnie przyzwyczajonych do „fair play” (jak mnie dogonisz to zjesz) padało pokotem od kłów i pazurów, niezależnie czy były silne i sprawne czy nie. Ten suchy czas to zaprzeczenie doboru naturalnego i eliminacji właściwych osobników, bo Łowcy maja do wyboru całe menu, nawet tych których w normalnych warunkach nie mieli by się co czepiać. Obejrzałem biedne, konsumowane antylopy, zebry i gazele i wsiadłem do samochodu jadąc do Centrum drogą pod nazwą Warszawska (Konstancin – Wilanów). Droga … wyjątkowo jak na warunki polski – prosta jak drut, dwupasmowa po każdej stronie, wszystkie przejścia i skrzyżowania ze światłami, a na środku równy pas zieleni. Wokół … żywego ducha, nieliczne domki na horyzoncie i pasący się koń obok pól buraków, gdzie-nigdzie zaczynająca się malutka budowa albo stary kurnik. Dla kierowcy raj – wygląda to bowiem tak:
Zdjęcie od lewej to droga w jedną stronę (!!) – dwa pasma . Natomiast zdjęcie z prawej strony, pokazuje skrzyżowanie (ze światłami), a co najistotniejsze zaraz dalej jest znak … ograniczenia prędkości. Tak …na całej tej drodze , szereg kilometrów, jest ograniczenie prędkości do 60 km na godzinę. Dwa pasma, psa z kulawą noga nie widać, a warto nie dusić pedału gazu, bowiem wokół drogi zaczajają się Łowcy. Wytrawny kierowca często jadący tą trasą wie, że właściwie w każdym miejscy może stać srebrna Kia z niebieskim paskiem, w której dwóch strażników porządku w białych czapkach omiata drogę radarem polując na wszystkich przekraczających przepisy. Wszyscy przyjezdni, rodziny jadące do Parku w Powsinie lub konstancińskiej tężni idą pod nóż radaru i stuzłotowego mandatu. W końcu stanowią ekstremalne zagrożenie drogowe. Tak jak biedne zwierzęta pod wodopojem , tak Łowcy bez problemu koszą wszystkich na drodze. Zastanawiałem się (krótko) dlaczego tutaj ciągle jest to ograniczenie, oczywiście pewnie stróże prawa tak o nas dbają, a urzędnicy chcą ograniczenia prędkości. Obawiam się, że jak w porze suchej, tak i tu jest dogodne miejsce żeby złapać zwierzynę bez żadnego trudu. Każdy przecież ma jakieś zadania w pracy, patrole drogówki pewnie liczbę wystawionych mandatów, po co ścigać piratów drogowych w szybkich samochodach albo jakiś drogowych przestępców, kiedy tutaj w godzinę można wyrobić tygodniową normę. Nic dziwnego, że Łowców przybywa, kiedyś zwykle jeden, dwóch, teraz czasami 4 do 5 samochodów po obu stronach drogi. Pojawiają się też prawdziwi Predatorzy – w nieoznakowanych samochodach z rejestratorami. Będąc czujny i z wątpliwą satysfakcją mijając kolejnego złapanego jelenia, zastanawiam się, czy coś takiego naprawdę pomaga w bezpieczeństwie drogowym. I zastanawiając się ogólnie, czy duża część kontroli, badan, formularzy i raportów nie jest przypadkiem podobna do zarzynania bezbronnych ofiar nad wodopojem. Łapie się nie tych najgroźniejszych lub tych co powinno się łapać , ale tych , których złapać jest najłatwiej. Jak tak dalej pójdzie to na Warszawskiej będzie w sobotę większość patroli drogówki z Warszawy, co oczywiście jest fajne dla pisania postów, ale mało twórcze dla samego ruchu drogowego. Mam więc cały czas nadzieję, że wcześniej czy później urzędnicy zlitują się nad zwierzyną łowną i podniosą ograniczenie prędkości do 90 ….
Podobnie było na Wisłostradzie. Jadąc w kierunku Centrum na wysokości Centrum Olimpijskiego zaczynało się ograniczenie prędkości do 50(którego NIKT nie przestrzegał), mimo że nadal były 3 pasy ruch. A po 2 pierwszych zakrętach często stała policja.
Długo zajęło urzędnikom podniesienie ograniczenia.