Dopadła mnie ciężka infekcja wirusowa (co widać zresztą po znikomych wpisach na blogu)… Zainfekowane zatoki powodujące koszmarny ból głowy – miła pani doktor uspokoiła ze tak musi być i kiedyś się poprawi wypisała jakie są dozwolone limity środków przeciwbólowych na dzień (Pyralgina, Paracetamol i Ibuprofen). Niestety jak to z pismem lekarskim nie mogłem doczytać czy tam jest napisane „i” czy „lub” miedzy nimi, uznałem że „i” i wziąłem wszystko razem przy okazji przekraczając dozwolone dawki dwukrotnie bo jak wiadomo to tylko wskazanie i może być różnie dla różnych pacjentów. Na razie po tygodniu widoczna poprawa, że widzę na oczy przez pół dnia i zjadam już tylko jedno opakowanie pastylek przeciwbólowych dziennie. Przez chwilę dotknąłem się gazety i przeczytałem że ze środków przeciwbólowych (które z takim zapałem połykam) można zrobić psychotropy które zamieniają człowieka w roślinę. Trzeba zmieszać z mango lub manganem – tu nie złapałem kontekstu z artykułu – jak z mango to nie najlepiej (bo zjadłem kilka z puszki) i mogę już niedługo siedzieć w kącie z bluszczem. Generalnie jednak … idzie ku dobremu …..
Zgodnie z przysłowiem – nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło – przez tydzień byłem odcięty od telewizji i wiadomości – włączyłem …. I jakby wszystko aktualne co wczoraj. W telewizji debaty na tematy miejsca i tematów debaty. O energetyce niewiele słychać w kampanii wyborczej – co jest wielkim pozytywem bo wskazuje że żadna ze stron tematu nie chce ruszać. Wszystkie ważne decyzje i strategiczne kierunki – energetyka jądrowa, gaz łupkowy, nowe inwestycje – powoli się toczą, ale trochę jakby w blokach startowych – czekając na kolejne rozdania polityczne. Praktycznego przyspieszenia można oczekiwać dopiero pod koniec roku. Za to dynamicznie jedynie w kursach walutowych , giełdzie i inwestycjach. Kto lubi szybkie zmiany, mocne nieprzespane noce albo dynamiczne zmiany posiadanego majątku w ciągu doby – to czas dla niego. Nikt też nie rozumie czy Grecka zbankrutuje w tym miesiącu czy w następnym – wydaje się że czas zaczyna grać na jej niekorzyść bo wszyscy wrócili już z wakacji z nadmorskich hoteli – nie ma więc woli utrzymywania tego kraju na powierzchni – przynajmniej do następnych wakacji. Pomimo tych dziwnych czasów – ja jestem jednak dobrej myśli. Potencjał Polski, doświadczenia Polaków pozwalają przypuszczać, że nie ma problemów których nasz kraj by nie rozwiązał. Sile Polski upatruje w historii i woli narodu, a przede wszystkim w doświadczeniach jakie Polacy zdobyli w młodości, które kształtowały ich charaktery i nastawienie. W przeciwieństwie do krajów śródziemnomorskich rozleniwionych winem, słońcem i doskonałym jedzeniem, co powoduje problem w przystosowaniu się do obecnych trudności, w przypadku Polaków nie można mówić że było łatwo. Patrząc na doświadczenia mojego pokolenia na pewno co najmniej trzy rzeczy które powodują, że nic nas nie zaskoczy ani nie przestraszy. Po pierwsze obowiązkowe mundurki i buty w szkole podstawowej – tak gdzieś pod koniec lat 70-tych dla małych dzieci wprowadzono to jako wielkie udogodnienie. Mundurki były z eleganckiego polistyrenu w trzech kolorach : buro-granatowy, buro-brązowy i buro-bury. Poza dużymi walorami estetycznymi charakteryzowały się tez całkowitą nieprzepuszczalnością na wilgoć i powietrze co powodowało niezapomniane wrażenia z dziecięcych szatni. Jako uzupełnienie kompletu były jednakowe buty pod nazwą Juniorki – które w zamierzeniach miały kształtować prawidłowo stopę – dla użytkowników natomiast przynosiły niesamowite wrażenia sensomotoryczne. Po latach zobaczyłem film dokumentalny o Wielkiej Armii Napoleona – w ówczesnych czasach buty dla wojska nie były dzielone na lewe i prawe – ale jednakowe – dopiero żołnierze w marszu dostosowywali je do nogi. Z naszymi Juniorkami było podobnie, na szczęście maszerowaliśmy w nich tylko po szkole a nie na Moskwę. Druga rzecz, która ukształtowała w nas twardość i hart ducha to mleko na dużej przerwie. Ówczesny rząd pozazdrościł zachodnim szkołom gdzie rozdawano dzieciom darmowe mleko (w małych eleganckich kartonikach) i postanowił nie być gorszy. Ponieważ był problem z kartonikiem było to jak było – ćwierćlitrowe buteleczki ze srebrnym kapslem. A mleko ….. gotowane …. i z wielkim kożuchem (!!!). podobno istnieją jego wielbiciele ale myślę ze są jednak w mniejszości. Nas jako maleńkie dzieci zaganiano na dużej przerwie i pilnowano aby każdy wypił swoją ćwiartkę z kożuchem. Szczęśliwcy mdleli lub uciekali bokiem, dla pechowców pozostawało zamknąć oczy i przełknąć gruby skurczony kożuch popijając ciepłym mlekiem. Co nie zabije to wzmocni. Jakby to nie wystarczyło przyszedł jeszcze 13 grudnia. Wszyscy czekali na czterech pancernych w Teleranku – a dostali pancernych na ulicach z koksownikiem. Niby podobnie, ale jednak w telewizji weselej. Nawet obowiązkowe wakacje od szkoły, nie przyniosły ulgi, nie dawało się zjechać na sankach z górki bo stał tam wóz opancerzony. Nic dziwnego, że po takich doświadczeniach – obecne zawirowania, kryzysy i bankructwa wydają się niewarte uwagi. Kolejne pokolenia też nie miały lepiej – japońskie kreskówki, reforma edukacji, muzyka disco-polo oraz przerażające telenowele w telewizji – to wszystko dalej kształtuje charakter. O Polaków jestem wiec spokojny – niezależnie od wskaźników gospodarczych, giełd, kursów czy kryzysów – Polska wyjdzie na swoje …..