Jeszcze przed decyzjami Szczytu Klimatycznego COP26 (Glasgow), została przygotowana strategia klimatyczna najbogatszych państw (spotkanie G20 w Rzymie). Wbrew oczekiwaniom nie padły puste i obłe deklaracje, ale zostało przedstawione jasne i zdecydowane stanowisko – koniec gospodarki węglowej.

Najbogatsze państwa postanowiły, że celem klimatycznym będzie zezwolenie na maksymalne podniesienie średniej temperatury o 1,5 C (co otwiera drogę do znacznie ostrzejszych regulacji redukcji CO2 – na pewno w Unii Europejskiej) i oficjalne postanowienie – koniec finansowania elektrowni węglowych – jeszcze w tym roku. Świat definitywnie odchodzi od węgla (i paliw kopalnych) – można oczywiście protestować, można nie wierzyć lub próbować zmienić przekaz G20, a może też w jakiś pogmatwany sposób tłumaczyć sobie to na odwrót, ale nie można zmieniać faktów – prawda jest taka, że świat się zmienia.
W czasach starożytnych rola posłańca wiadomości była szczególnie trudna. Jeśli niosło się wiadomość dobrą, należało się spieszyć – według podań Filippides przebiegł około 42 km i padł martwy po wypowiedzeniu tylko jednego słowa, ale niektórzy inni przeżywali. Dla posłańców złej nowiny sytuacja była znacznie gorsza – cześć greckich władców i prawie wszyscy satrapowie wschodni mieli zwyczaj od razu pozbawiania ich życia. W nowoczesnej psychologii mechanizm ten pewnie zakwalifikowany byłby jako rodzaj wyparcia (represja) – w końcu po co dopuszczać do siebie nieprzyjemne nowiny, jeśli można żyć w innym, wyimaginowanym świecie. Niestety – można ścinać głowy, strzelać do posłańców albo wypierać przyniesione wieści, ale w rzeczywistym świecie – nie da się wymazać i zmienić realnych faktów. Nawet nie słuchając posłańców, ekspertów czy doradców – wcześniej czy później sam realny świat przyjdzie pod nasz dom.

Nasza „węglowa sytuacja” jest szczególnie trudna. Kraj, w którym cały czas prawie ¾ produkcji energii pochodzi z węgla staje nagle w obliczu rewolucji technologicznej i całkowitego odwrócenia światowych trendów. Koniec węgla jest przesądzony i nieuchronny, ale zamiast się do tego przygotować i łagodzić bolesne zmiany – można przecież to wypierać i po kolei eliminować ekspertów i doradców, zastępując fakty mitami. Patrzę na moje dawne wpisy na blogu i to samo (o problemie węgla i jego końcu w energetyce) pisałem lat temu 8, 9, 10… To samo mówi większość ekspertów, jeśli tylko są ekspertami, którzy patrzą na światowe trendy i na to co się dzieje nie tylko na naszym domowym podwórku. Ale przecież we współczesnym świecie nie trzeba słuchać, a dodatkowo można kreować własną rzeczywistość. Dziś w praktyce energetyka pozbyła się ekspertów branżowych. Dyskusja przeniosła się w świat Twittera i innych social mediów oraz szybkich i kąśliwych komentarzy w telewizji. Inżynierowie i praktycy przegrali w tej konkurencji, nie mieli czasu i zapału na codzienne tworzenie co najmniej 20 tweetów, ani też nie umieli jasno wypowiedzieć się w wywiadzie – w końcu ekspert ma też i wątpliwości i zawsze przegra z fanatykiem lub ignorantem. O energetyce mówią politycy i dziennikarze i to ich przekaz kreuje świat. W pierwszym przypadku – nie mamy złudzeń – padają jasne i konkretne zdania mające na celu jedynie zdobycie wyborczych głosów i proszę sprawdzić – tam nigdy nie pojawi się jakikolwiek problem – zawsze jest proste rozwiązanie, a jak wiadomo to zwykle prowadzi na manowce. Wśród dziennikarzy – polecam szereg osób kompetentnych i naprawdę starających się zrozumieć sprawy techniczne i zachęcam, aby kontynuowali swoją przygodę z kierunkami inżynierskimi – cały czas czytając materiały techniczne i cały czas próbując obiektywnie je przedstawić. Mam nadzieję, że ta cześć nie ugnie się przed coraz powszechniejszą wersją „jeśli mamy złe fakty to może zmienimy je na lepsze”. Przecież wszystko da się umiejętnie zmanipulować. W końcu G20 mówił o zwiększeniu średniej temperatury o 1,5 C, a więc tak naprawdę – można robić efekt cieplarniany tylko, że w pewnym zakresie. Jeśli mówi się o zaprzestaniu finansowania nowych elektrowni węglowych to może uwypuklić, że jeszcze nie powiedzieli, że trzeba stare zamknąć, a jeśli nawet większość krajów UE już de facto podjęło taką decyzję to może jeszcze zostaną jakieś inne kraje na świecie (trzeba ze świecą szukać), które też maja ¾ energii pochodzącej z węgla. A jeśli pojawią się unijne regulacje, które są naturalną konsekwencją dzisiejszych postanowień Green Deal i Fit for 55 (nie tylko w energetyce, bo to wiadomo, ale dotyczące zakazu samochodów z napędem Diesla lub benzynowego co zamknie polskie fabryki) to wtedy… no właśnie, po co eksperci i doradcy – przecież politycy coś wymyślą. Zasada „strzelania” do złych posłańców niestety wciąż jest aktualna…
Tylko co z faktami? Wcześniej czy później tak jak napisane od wieków „Poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli” …

 

Zostaw komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *