Wieloodcinkowy serial w polskiej energetyce – Kontrakty Długoterminowe (KDT). Zostały wprowadzone w połowie lat 90-tych dla zapewnienia finansowania inwestycji. Mechanizm był bardzo prosty i przyjazny dla elektrowni. Elektrownie inwestowały (cześć własnych środków, większość kredyty), a dla uzyskania kredytów podpisywały tzw. Kontrakty Długoterminowe gdzie finalnie państwo polskie gwarantowało zakup energii elektrycznej po ustalonych (oczywiście wyższych niż koszty produkcji i ceny rynkowe) cenach. Mechanizm działał doskonale i w pewnym okresie nawet 75 % produkcji energii sprzedawane było w KDT. Powodowało to też zabawne paradoksy gdzie np. w segmencie wolnego handlu hurtowego energią na giełdzie ceny były w okolicach 11 PLN/MWh (przy bardzo niskich obrotach), a elektrownie żyły (ekonomicznie) ze sprzedaży energii w KDT po 150, 200, 250 a czasami i wyżej. Z drugiej strony był to fajny mechanizm inwestowania i dzięki temu w ogóle zbudowano np. odsiarczanie i odazotowanie spalin w większości instalacji. Bez KDT – większość elektrowni trzeba by było zamknąć w okolicach końca lat 90-tych lub kilka lat później.
Natomiast, jak w dobrym serialu, jest też wiele zwrotów akcji ….
Wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej (2004) mechanizm KDT zostaje uznany za niedozwoloną pomoc publiczną państwa (w UE nie może być gwarancji państwowych np. na długoterminowe ceny sprzedaży energii – co łatwo jest Unii zakazywać gdy wielkość ich koncernów energetycznych jest zupełnie inna niż w Polsce ówczesnych czasów). Polska musi więc KDT rozwiązać – co udaje się w 2007 (właściwie od początku 2008) poprzez trzy elementy: wygaśnięcie KDT u elektrowni będących w rękach prywatnych (zagranicznych) , konsolidację pionową w okolicach 2006 roku (połączono elektrownie z zakładami dystrybucyjnymi w koncerny) – to umożliwiło mechanizm wpompowania odszkodowań za rozwiązanie KDT i wprowadzenie ustawowo tzw. opłaty przejściowej – to dotyczy nasz już wszystkich. Opłata przejściowa, proszę poszukać tej nazwy na swoim rachunku za energie elektryczną, to ustawowy dodatek pobierany przez zakłady dystrybucyjne, który pokrywa rekompensatę dla elektrowni za rozwiązanie KDT. Tak wiec finalnie (nigdy nie było inaczej) to nasz osobisty wkład w ten proces w postaci ok. 5 zł za każdy miesiąc. Ta opłata zależy od ilości zużytej energii rocznie – podaje dla gospodarstwa domowego zużycie powyżej 1200 kWh. Mój osobisty drobny wkład w rozwiązanie problemu to wiec ok. 7 % mojego rachunku J
Jednakże kłopoty z KDT się nie skończyły ….
Połączenie pionowe (elektrowni i spółek dystrybucyjnych) i rozwiązanie KDT przyniosło nowy kłopot. Odszkodowania za rozwiązanie KDT (tzw. koszty osierocone). Formuła dość skomplikowana zależna m.in. od uzyskanej przez elektrownie ceny za sprzedaż energii elektrycznej (a sprzedawali je głównie wewnątrz grupy) – co zaczęło budzić niepokój Ministerstwa …. Dlatego ciężka praca legislacyjna i postępujące tzw. obligo giełdowe (konieczność sprzedawania energii na otwartych rynkach) np. giełdach towarowych (w 2011 15 % produkcji), w założeniu (słusznym) jeśli każdy może kupić na otwartym rynku to wtedy dopiero cena jest rzeczywista …tak wiec pośrednio KDT wpłynęły na rozwój rynku giełdowego w handlu energią (i to jak – na TGE np. wolumen w grudniu 2010 to ok. 100 (!!) razy więcej niż w lutym 2010 (w grudniu i następnych miesiącach 2011 to około 50-60 % całości produkcji)
I kolejne odcinki w postaci dwóch giełd energii ….i gwałtownych zwrotów akcji ….
Rozwój segmentu giełdowego nie może pozostać niezauważony. W 2009 poza TGE (Towarowa Giełda Energii) jest i poee (platforma obrotu energia elektryczną). Oba w 2009 po ok. 5 %, poee minimalnie nawet więcej niż TGE. W 2010 …poee zostaje kupione przez GPW (Giełda Papierów Wartościowych), która pragnie uruchomić własną giełdę energii elektrycznej – startuje 11 grudnia 2010. Na początek niewielkie obroty, ale bardzo duże zamierzenia ….właśnie zastopowane przez chwilę decyzję URE – komunikat że GPW nie jest giełdą towarową a więc handel na niej nie spełnia tzw. obligo giełdowego (tu triumf TGE). ..ale… znów możliwość wkroczenia KDT do akcji …w sejmie właśnie jest ustawa, która nakazuje sprzedaż całej energii kiedyś zakontraktowanej w KDT przez otwarte platformy obrotu – i (jeśli wstawi się tam przecinek w odpowiednim miejscu) – GPW może być taką platformą ….więc nie składa broni …
Czekam z przestrachem na kolejne efekty działania KDT które będą nas ścigać chyba nawet do 2027 (wtedy wygasał ostatni) J ….Inna sprawa że jak były KDT to elektrownie się modernizowały, obecnie muszą dostać kredyty – znacznie trudniej. Czasami nie wiadomo co lepsze …
Wygląda na to, że po rozwiązaniu KDT elektrownie i tak finansowo wychodza na swoje, na TGE ceny kształtują się w granicach 170-270 zł/MWh (dane z bieżącego tygodnia), zaś co do cen poza giełdą, to z dostępnej mi wiedzy wynika, że niższe niż na giełdzie nie są 🙂 Więc akurat plasują się na opisanym przez pana poziomie z czasów KDT. Jedyna różnica polega więc na dostępności kredytów. Jeśli chodzi o mnie to kontrakty długoterminowe jawią mi się jako nie do końca ekonomicznie uzasadnione narzędzie służące do przestawienia polskiej energetyki z systemu gospodarki centralnie sterowanej na realia wolnorynkowe. Od transformacji ustrojowej minęło już dwadzieścia lat, co do gospodarczej to możemy też uznać ją już za zakończoną w związku z czym i KDT straciły prawo bytu. Te kilkanaście lat ich istnienia (w perspektywie procesów inwestycyjnych w energetyce) to bardzo niewiele czasu, jednak dzisiaj ich mechanizm byłby już tylko żywym reliktem PRL-u. Nie wykluczone, że skutecznym, ale jak wiadomo, gdy ktoś ma łatwiej niż inni, to w końcu znajdzie się ktoś, komu to się nie będzie podobało 🙂 Aż dziw bierze, że takich samych kontraktów długoterminowych nie domagali się np. pracownicy branży włókienniczej, która po 89 roku w Polsce zupełnie upadła. Skala i znaczenie oczywiście nie to samo, ale nie sądzę by pracownicy fabryk to rozumieli 🙂
Teraz ceny giełdowe są na poziomie KDT kiedyś, ale np. lata 2004-2007 – średnia cena to ok 115 PLN – gdzie rzeczywista w KDT zupelnie inna.
Wcale nie jestem wielbicielem KDT (zwłaszcza jeśli trezba potem za nie płacić :)), ale jest podstawowa różnica (nawet dwie) z włokiennictwem – blok energetyczny (1000 MW) to koszt ok 1,5 mld Euro dzisiaj, a zakład włókienniczy 50 mln max – drugi z tych może być sfinansowany nawet przez mały fundusz inwestycyjny lub kredyt – elektrownia potrzebuje konsorcjum finansowego i gwarancji w zapasie – a KDT były łatwą gwarancją. Teraz sprawa rozwiązywana jest przez konsolidację i tylko wielkich graczy na rynku (np. PGE, Tauron, EDF), a to z kolei ogranicza konkurencyjność (też niedobrze) i nawet wielkim koncernom trudno dopiąc finansowanie.
Poza tym (druga różnica) bez włókiennictwa można życ, a bez energetyki (prądu) dość ciężko.
To właśnie miałem na myśli pisząc o innej skali i znaczeniu 🙂
Tak na marginesie, generalnie bardzo ciekawy blog, życzę wytrwałości!
„…. 5zł za każdą zużytą kWh….” to pewnie jest błąd…
5,03 PLN za miesiąc – oczywiste przejezyczenie w wpisie – poprawiłem
opłata przejściowa jest miesiaczna a jej wysokośc zalezy od rocznego zuzucia energii elektrycznej (w grupie G) i jest ustalana corocznei rozporządzeniem
Dwie sprawy dla mnie są interesujące jako odbiorcy przemysłowego z własnymi źródłami w aspekcie stawki opłaty przejściowej uzależnionej od mocy zamówionej.. Do tej pory (przed zmianą definicji odbiorcy końcowego) należność związaną z KDT obliczaliśmy na podstawie pełnej MZ. Obecnie do naszego OSD wysyłamy oświadczenia ile MZ przeznaczone jest dla ruchu naszej EC co zmniejsza naszą mnożną do jej wyliczania. Ponadto dotychczas nasi odbiorcy podpięci do naszej sieci dystrybucyjnej nie płacili nam należności liczonych na bazie stawek urzędowych opłaty przejściowej (publikowanych przez URE) tak jak my to czyniliśmy tylko niższe, które były kalkulowane na podstawie iloczynu stawek urzędowych i proporcji naszej produkcji energii elektrycznej do tej zakupowanej z zewnątrz (mimo że energię do naszych odbiorców końcowych jedynie odsprzedajemy kupując ją uprzednio u naszego OSD – jest to czysty obrót).. Drobne się mi w kieszeni nie zgadzają i drapię się po głowie jak sprawę ugryźć by odzyskać: a) nadpłatę wynikającą z zawyżonej mocy zamówionej względem tej która powinna być brana do wyliczeń należności przed 2011 b) różnicę pomiędzy tym co płacili mi moi odbiorcy vs to co ja odprowadzałem za KDT wynikające z mocy zamówionej im dedykowanej do naszego OSD.. Chętnie poznam prawnika… 🙂
witam . bardzo fajny komentarz o kdt. chciałem trochę więcej wiadomości o kdt i tu je znalazłem . pozdrawiam