Internetowo-telekomunikacyjni oszuści i paserzy. Czy naprawdę nic nie da się z tym zrobić?
Nie od dziś wiadomo, że konsekwencje postępu technologicznego nie zawsze mają pozytywny wymiar. Jeśli pojawi się jakiś ciekawy wynalazek to wiadomo, że za chwilę będą korzystać z niego nie tylko ludzie prawi, ale też i tacy, którzy mają skrzywione poczucie uczciwości. Tak było na przykład z telegrafem, który został wynaleziony i opatentowany przez Morse’a w roku 1837 i w krótkim czasie umożliwił rewolucję w przesyłaniu informacji. To co kiedyś pracowicie przewoziła najszybsza nawet poczta konna, teraz było transmitowane z prędkością światła po telegraficznych drutach. Telegraf bardzo szybko rozprzestrzenił się po rozległych obszarach Stanów Zjednoczonych i tak samo szybko stał się wymarzonym narzędziem dla przestępców. Okazało się bowiem, że telegrafem- a właściwie telegraficzną informacją- można manipulować poprzez opóźnianie jej przesłania lub celową jej zmianą. W błyskawiczny sposób tego typu krętactwa wykorzystano w zakładach wyścigów konnych. Przestępcy (choć byli to wg. obecnych standardów prawnych – innowacyjni przedsiębiorcy wykorzystujący luki prawne) zwykle przekupywali telegrafistów, aby ci opóźniali wysłanie wiadomości o wynikach gonitw, aby samemu (korzystając z innych linii) znać wyniki wcześniej i obstawić wygrywające konie. Proceder stał się tak powszechny, że wprowadzono szczegółowe zasady w jaki sposób należy przesyłać informację (coś w rodzaju ówczesnego VPN i kodowania) tak, aby nie dochodziło do manipulacji, jednak finalnie okazywało się, że ówczesne prawo było bezradne wobec przestępców. Jedną ze słynnych historii (o której przeczytałem w Internecie, więc nie ręczę za jej prawdziwość) była próba skazania jednego z malwersantów, który przekupił telegrafistę za opóźnianie wysłania informacji, ale okazało się, że istniał paragraf zabraniający opóźniania przesyłania poczty (mail), ale nie telegramów (wire). Czyżby zmieniały się tylko daty i kobiece fryzury, a świat pozostał jakby taki sam?
Oszukane smsy
Dziś niemal w każdym miejscu mamy dostęp do bezprzewodowego Internetu i jest to nieocenione udogodnienie w życiu codziennym, jednak tylko wtedy kiedy nie jest wykorzystywane przez tych nie do końca uczciwych. Właśnie dostałem SMS, którego pewnie zna większość z nas: „Twoja skrzynka pocztowa została zablokowana. Wyślij informację ODBLOKUJ na numer …..” – wiadomo o co chodzi. W ten sposób deklaruję chęć otrzymywania płatnych SMS-ów dostarczanych przez firmę telekomunikacyjną i pewnie specjalnego operatora płatnych informacji. Za tą całą technologią, z tyłu, stoi firma oszusta, który z szybkością światła powołuje kolejne spółki, rejestruje je, otwiera konta w banku, kupuje gdzieś listę numerów lub po prostu generuje je przypadkowo i podpisuje umowę z firmą telekomunikacyjną lub operatorem wysyłania (i fakturowania) SMS-ów. Oszust po chwili firmę zamknie, otworzy zupełnie nową i będzie wysyłał inne wiadomości jak na przykład: „Wygrałeś właśnie darmowy bilet na Karaiby. Wyślij LOT pod numer…..”. Oczywiście wszyscy wiedzą, że to ściemy i ordynarna kradzież, ale całość jest bardziej zawoalowana. Sprytne, złośliwe oprogramowanie przemycane w aplikacjach może wysyłać takie zgłoszenia do specjalnych systemów bez naszej wiedzy. Oczywiście możemy blokować swoje telefony i kontrolować takie sytuacje, ale …. może by tak złamać system z drugiej strony i łapać przestępców?
Patrzę na Kodeks Karny i Art. 291
§ 1. Kto rzecz uzyskaną za pomocą czynu zabronionego nabywa lub pomaga do jej zbycia albo tę rzecz przyjmuje lub pomaga do jej ukrycia, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku
(ta mniejsza waga to 420 zł a w przypadku kradzieży drewna z lasu to 75 zł)
Jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że jesteśmy permanentnie robieni w konia. Operatorzy płatnych SMS-ów nie poczuwają się do winy (i jak wpadniemy w pułapkę oszustów to wysyłają nam rachunki bez zmrużenia oka), ale czy to odrobinę nie przypomina „..pomaganiu w zbyciu rzeczy uzyskanej za pomocą czynu zabronionego”? Czy naprawdę polska policja i administracja są zupełnie bezradne wobec oszustów elektronicznych? Setek firm z płatnymi SMS-ami, fałszywych witryn ze sklepami z promocjami, reklamami (na najbardziej znanych portalach) o innowacyjnych metodach nauki języków obcych, metodach odchudzania czy niezwykłych właściwościach paragwajskiego ziela? Dlaczego nie możemy wprowadzić prostego prawa, które ochroni część obywateli od wpadania w takie pułapki, odwracając sytuację i nazywając oszustwo zwyczajnie po imieniu?
Podpowiadam politykom – tym nowoczesnym z nazwy i tym nowoczesnym z przekonań i tym z ław rządowych i opozycyjnych i nawet tym co niczym nie są zainteresowani – może wprowadzić proste prawo, które znacznie ograniczy takie przypadki. Kilka podstawowych propozycji „Ustawy dotyczącej nieuczciwej konkurencji w handlu elektronicznym i telekomunikacji”:
• Zakaz oferowania usług, które nie są prawdziwe oraz wysokie kary – zarówno dla sprawcy jak i firmy, która umożliwia realizację takich usług – telefonię, operatora SMS i dostawcy hostingu internetowego.
• Możliwość nakładania kar przez urząd kontroli (np. UOKiK lub GIODO) – natychmiast na operatora (w przypadku oszustw elektronicznych) oraz prawo np. że operator nie ma prawa naliczać opłat (lub musi zwrócić) jeśli zostanie udowodnione przestępstwo.
• Wszechstronne korzystanie z art. 291 KK i przyjęcie interpretacji, że dostarczenie infrastruktury użytej do korzystania do przestępstwa też pociąga za sobą pewne problemy.
• Natychmiastowe blokowanie stron internetowych w przypadku podejrzenia wyłudzenia (wniosek o zablokowanie strony z karami dla dostawców) i konieczności udowodnienia, że oferowana usługa jest prawdziwa.
• W przypadku dostawców zagranicznych – obciążanie możliwościami reklamacyjnymi banków lub operatorów kart kredytowych.
• Blokowanie możliwości dochodzenia roszczeń (przez kancelarie wynajęte przez nieuczciwe firmy oferujące fikcyjne usługi) jeśli jest podejrzenie oszustwa (nie ma możliwości wysyłania wezwań do zapłaty jeśli jest dochodzenie UOKiK)
• Inne pomysły które każdy zaraz dopisze od siebie
Napisałem powyższe i zaraz zdałem sobie sprawę z kilku problemów.
1. Musi działać urząd, który ma dostęp do Internetu.
2. W/w urząd widzi problem.
3. W/w urząd szuka oszustów.
4. W/w urząd chce ochronić obywateli.
5. Muszą być politycy, którzy widzą problem.
6. W/w politycy mają Internet.
7. W/w politycy chcą pomóc obywatelom.
I tak dalej…
A wiec po prostu kasuje SMS z fałszywą informacją i wiem z jakich promocji (nauki języków, cudownej diety i innych) nie korzystać.
O ile my, młodzi sobie świetnie radzimy z takimi OSZUSTAMI to współczuję starszemu pokoleniu – te SMS, maile są tak dobrze spreparowane, że ciężko jest im zrozumieć JAK TAK MOŻNA.