Jak zwykle – początek wielkich wydarzeń jest głośny i uroczysty. Wyprawy wojenne lub początek kampanii to fanfary, obwieszczenia, rządy kobiet rzucających kwiaty i roztańczone tłumy na ulicach. Za to klęska, nieudane inwestycje, powrót z nieudanej wyprawy , znacznie mniej głośny. Po cichu, w nocy, małymi grupami przemykając się pod ścianami domów i z niejasnymi, zdawkowymi zdaniami w prasie, zwykle małym drukiem gdzieś na czwartej stronie pomiędzy informacjami ze skupu żywca i nudnymi wiadomościami lokalnymi.
Początek liczników inteligentnych (smart metering – jak i całych sieci inteligentnych) był właśnie bardzo uroczysty. Koncepcja idealnie wpasowująca się w marzenia o nowej energetycznej rewolucji, współgrała ze słonecznymi panelami i wiatrakami, przynosząc nowy energetyczny świat, gdzie mogliśmy dowolnie sterować swoim zużyciem energii a na ulicy bezszelestnie sunęły elektryczne samochody. Jak zwykle w Unii – pojawiła się energetyczna dyrektywa – 2009/72/WE i tam optymistyczny zapis że do 2020 roku , inteligentne liczniki maja pojawić się w 80 % gospodarstw domowych. Czym do końca jest ten licznik nikt do końca nie wie – oczywiście istnieją niejasne definicje, ze zamiast starego typu z obracającymi się cyferkami, teraz urządzenie elektroniczne z cyfrowym wyświetlaczem i co ważniejsze komunikujące się z centralą na bieżąco (lub prawie na bieżąco bo najmniejsze interwały to 15 minut – co i tak jest wielkim postępem bo obecnie liczniki rzadko kiedy czytane nawet raz na miesiąc). Miało przynieść to rewolucję bo w następnym kroku czaił się skrót DSR lub DSM – czyli reakcja domowego użytkownika w celu zmniejszenia obciążenia szczytowego. Idea niesłychanie chwytliwa i rzeczywiście inteligentna – jeśli zużycie energii w ciągu doby ma swój szczyt (poniżej po prawej stronie widać dobowy wykres zapotrzebowania na energię) to dlaczego nie próbować wymusić (oczywiście ceną – wysokimi taryfami za energię w godzinach popołudniowych) abyśmy mniej zużywali energie w szczycie , a raczej przenieśli swoje energochłonne zachowania na inne godziny (na przykład piorąc brudy w nocy) – a jak zużywamy widać poniżej po prawej stronie (podane za Wood G., Newborough M., Dynamic energy-consumption indicators for domestic appliances: environment, behaviour and design, Energy and Buildings 35).
Inteligentny licznik miał więc umożliwić to o czym energetycy marzyli od dawna – dzięki DSM ten wykres z lewej strony się znacznie spłaszczy (wobec czego można budować i używać mniej elektrowni a widmo kryzysu energetycznego i braków dostaw – nawet jak wieszczony u nas przez OSP od 2017 można łatwo oddalić). Inteligentne liczniki świetnie tez pasują na slajdach razem z energetyka odnawialna – a szczególnie wiatrową dająca nadmiarową generację energii w nocy. To właśnie dzięki nim miały tez szybko rozwinąć się elektryczne samochody, pobierająca tanią energię w nocy.
Nic dziwnego wiec ze dyrektywa i to dążenie do 80 % wymiany liczników do 2020 i jest to skala modernizacji gigantyczna (na pewno wielki biznes dla dostawców i impuls dla gospodarki jeśli ma się takich producentów) wystarczy sobie wyobrazić że warunkach polskich oznacza to wymianę 12 milionów urządzeń i jeśli mielibyśmy zdążyć to pewnie co najmniej 8 do 12 tys. liczników dziennie. Dyrektywa unijna jak zawsze dyrektywy UE była tez napisana w tak modny obecnie sposób – długo, niejasno i zapisami które mówiły że właściwie trzeba ale można tez i nie instalować – literalnie do października 2012 w poszczególnych krajach miały pojawić się szczegółowe opracowania i jeśli wyszłoby ze liczniki są nieopłacalne to można Dyrektywy nie stosować – zrobili tak m.in. Czesi.
Kilka dni temu, w zdawkowych zdaniach i małych akapitach pojawiła się informacja że ….. Niemcy oficjalnie przyznali ze nie zrealizują zapisów Dyrektywy i nie zainstalują liczników do wymaganego 80-cio procentowego poziomu (liczników w Niemczech jest ok 48 milionów). W ten sposób największy supporter zielonej energii i przykładowy wzorzec wszystkich zmian, zawsze cytowany przez firmy popierające ekologiczna politykę, w elegancki sposób wycofuje się z niektórych fundamentalnych zapisów – uzasadniając to zresztą bardzo sensownie że nie ma sensu instalować liczników dla gospodarstw o bardzo niskim zużyciu energii (u nich próg gdzieś w okolicach 3 MWh rocznie zużycia). Oficjalnie Ministerstwo Gospodarki podaje ze liczniki będą instalowane selektywnie tam gdzie trzeba co zresztą zbiega się z globalna racjonalizacją niemieckiej Energiewede – zmniejszenie dotacji do energetyki odnawialnej , inwestycje sieciowe i zwrócenie większej wagi na koszty i ekonomikę zmian energetycznych. Jest to też potwierdzenie coraz większej ilości wyników z wdrożeń pilotowych i komercyjnych gdzie inteligentne liczniki pokrywają obszary po kilkaset tysięcy lub nawet kilka milionów odbiorców, ale nie przynoszą (przynajmniej na dziś) oczekiwanych rezultatów. W sprawozdaniach i raportach pojawiają się oczywiście optymistyczne wnioski że jeśli mamy inteligentny licznik i monitorowanie ceny energii (a nawet czasami kolorowe lampki – czerwone energia droga, zielone tania) to zużycie energii szczytowej maleje, ale jeśli czytać te raporty bardzo dokładnie, to potem już mniejsza czcionką ze wcześniejsze ograniczanie zużycia o 2-4 % , po pewnym czasie wraca do poprzedniego poziomu. Bez automatycznych urządzeń w gospodarstwie domowym, bez elektrycznych samochodów – a te jak wiadomo przebijają się ciężko, całość idzie tak optymistycznie jak przypuszczano. Warto też popatrzeć jak u nas. Doceniając konsekwencję i upór koncernu Energa (praktycznie jedynego realizującego zwartą i długoterminową koncepcję wdrażania smart metering) jednak widać że w stosunku do pierwotnych planów tez wszystko znacznie się opóźnia. W założeniach miało być 80 % nawet do końca 2017 a wg pierwotnego harmonogramu około 1 mln do końca 2013 (mam takie rysunki z pierwszych wersji) , a obecnie zainstalowane ok 100 tys. i rozstrzygnięty przetarg na dodatkowe około 300 tys. I tak trzeba być pod wrażeniem jednak uporu Energii bo problemy z przetargami i prawem zamówień publicznych i tendencją ze zawsze wygrywa licznik o najniższej cenie (a niekoniecznie najlepszych parametrach), ale też widzieć że Polska nie ma najmniejszej szansy na wypełnienie europejskiej dyrektywy. Czy ma ona sens – raczej nie – bo patrząc na zużycie energii około 17 % gospodarstw (i liczników) w naszym kraju ma zużycie poniżej 500 kW – a wiec instalowanie tam czegokolwiek elektronicznego i z dwustronna komunikacją i DSM – nie ma najmniejszego sensu.
Czy inteligentny licznik traci swoja inteligencję ? Nie – to raczej europejski program staje się bardziej realistyczny. Nie można oprzeć się wrażeniu ze większość polityki, dyrektyw i terminów to w dużej mierze działania lobbystyczne i chęć napędzania własnych gospodarek, a terminy i warunki wdrażania dyrektyw – są kompletnie nierealistyczne jeśli patrzeć na ograniczenia techniczne. Problem tez że interpretacja prawna dyrektyw zależy od siły negocjacyjnej danego państwa, jeśli jest się duży i ma własnych komisarzy to łatwo używać małych akapitów w załącznikach (Niemcy nie będą mieli raczej problemów z niedotrzymaniem zapisów dyrektywy), jeśli jest się słaby w aliansach i obsadzie stanowisk dostanie się upomnienia i pisma dlaczego mamy opóźnienia w realizacji europejskiej strategii (tak właśnie dostała Polska).
I ogólnie – cały program okazuje się był za ambitny, za mało przemyślany technicznie i za bardzo lobbystyczny. Jak zawsze w energetyce wszystko idzie wolniej niż w prezentacjach a droga do pełnej inteligentnej sieci i realnego DSM – jeszcze długa. Technicznie – należałoby zacząć o największych konsumentów energii i tam gdzie najłatwiej sterować, oczywiście z punktu widzenia producentów urządzeń – lepiej jest zapisać 80 %. Za dużo też szczęścia na raz – jednocześnie problem z energetyka odnawialną, spadkiem mocy podstawowych i teraz dodatkowymi kosztami za inteligentne sieci – będzie znacząco podrażał nie tylko energie dla użytkowników domowych ale i dla przemysłu – i właśnie w silnym sygnale z przemysłu że nie mogą akceptować wysokich cen, należy upatrywać spowolnienie całych energetycznych zmian w Niemczech. Na dziś – będzie wolniej , ale za to … może bardziej inteligentnie. Inteligentne liczniki na pewno wygrają ale tylko wtedy kiedy będą mieli za sobą inteligentnych użytkowników, a przede wszystkim …. Inteligentnych politycznych decydentów.
Rzeczywiście, same liczniki nie będą szczególnie inteligentne, jeśli użytkownicy nie będą potrafili wyciągać wniosków i zmienić swoich nawyków. Pewnie jest to krok w dobrą stronę, jednak faktycznie średnia to rewolucja, a jedynie zmiana bardzo archaicznego systemu.