Przez cała historię ludzkości nigdy nie udało się żyć bez piratów. Zawsze wraz z rozwojem gospodarki i rozrostem szlaków handlowych, pojawieniem się nowych towarów i bogactw załadowanych na słabo chronione statki przemierzające odległe zakątki – za chwile pojawiali się oni – piraci. Z jednej stroni czasami romantyczni i przebiegli jak kapitan Jack Sparrow , z drugiej bezlitośnie mordujący cywilne załogi lub zostawiający je na pewną śmierć w małej łódce na bezmiarze oceanu … Piractwo rosło zawsze kiedy była okazja … i nigdy nie mogło się zatrzymać , zagrażało coraz bardziej stabilnym szlakom i odległym portom … aż do zdecydowanej (wreszcie) reakcji zaniepokojonych rządów, państw i (tracących zyski) kompanii handlowych , które (tez bezlitośnie) wytępiali piratów wieszając ich zwykle bez sądu , redukując piractwo do minimum ….ale tez nigdy nie zwalczając go do końca ….
W historii europejskiej hemisfery szczególnie dwa okresy historii były pełne piratów. Pierwszy to czas Rzymu (republiki i cesarstwa) – gdzie Morze Śródziemne było wielkim obszarem handlowych pełnym statków płynących z różnych stron imperium. Piraci co pewien czas rośli w siłę tak znacznie ze zupełnie zagrażali handlowi, doświadczył tego nawet w młodości sam Juliusz Cezar będąc porwany przez nich podczas jednej ze swoich misji. Czekając na okup, zabawiał się głownie gra z nimi w kości przyrzekając przy okazji solennie że ich ukrzyżuje przy pierwszej nadarzającej się okazji (co ci przyjmowali z dużym rozbawianiem gdyż wówczas Juliusz był tylko nic nie znaczącym patrycjuszowskim młodzikiem). Notabene, kości rzymskie nie przypominały obecnych – miały tylko cztery trójkątne boki (czworościan) , a najlepszy rzut nazywano Wenerą , najgorszy zaś Psem. Pies musiał często wypadać piratom , bo gdy wreszcie uwolniono Cezara za okupem, ten natychmiast w najbliższym rzymskim garnizonie zebrał wszystkich żołnierzy pod bronią i w akcji odwetowej pojmał swoich prześladowców, natychmiast spełniając swoją obietnice (lasem krzyży). Od tej chwili był wrogiem numer jeden dla całej pirackiej braci Morza Śródziemnego.
Drugi czas to wieki Oświecenia – i piraci z Karaibów (aczkolwiek nie tylko – równie – a nawet bardziej groźni byli piraci berberyjscy – zwłaszcza porty Maroka – np. Rabat, łupiący bez litości statki na morzu śródziemnym ale i zapuszczający się na Atlantyk, porywający także mieszkańców przybrzeżnych wiosek jako niewolników do krajów arabskich – ocenia się ze nawet do 1,5 miliona przez kilka wieków). Piraci z Karaibów są bardziej medialni – ci z kolei po trochu wywodzą się z legalizowanych przez rządy Kaperów (piratów z certyfikatem rządowym) napadających na statki kraju z którym aktualnie toczono wojny, ale jak zwykle w takich przypadkach wcześniej czy później atakujących wszystko co popadnie. Przy okazji czasami bywali też demokratyczni (istniały republiki pirackie i głosowania) a nawet wyprzedający epokę ubezpieczeń społecznych wprowadzających coś w rodzaju składki rentowej (cześć łupów przeznaczali na odszkodowania dla towarzyszy którym odcięto nogę w walce lub wyłupiono oko) … Niestety realia nie przypominały filmów z Hollywood bo finalnie zwykle skutecznie mordowali załogę w całości na otwartym morzu nie oszczędzając nikogo. Okrucieństwa wobec załóg, medialne nagłośnione tragedie kobiet pasażerek (nie tylko mordowanych) a przede wszystkim spadające zyski firm i rządów – na koniec przyniosły zdecydowane akcje (m.in. piractwo było impulsem do rozwoju US Navy) – piraci karaibscy zostali rozbici i powywieszani, europejskie i amerykańskie kanonierki zbombardowały Rabat i inne porty berberyjskie.
Historia jak zawsze lubi się powtarzać i zatoczyło wielkie koło. Nie mówię oczywiście o piratach somalijskich czatujących w upalnym słońcu w gumowej łódce, na tankowce z polskimi kapitanami ale o …piractwie informatycznym. I to nie o drobnym kopiowaniu piosenek, transferze plików czy oglądaniu zcrakowanych filmów. Jest chyba znacznie groźniej – powoli mamy do czynienia z dużym zagrożeniem piractwem dla informatycznych szlaków. W chwili kiedy rozwijają się dynamicznie nowe technologie, a świat oplata gęsta sieć połączeń (informatycznych), gdy rozwija się nowa gospodarka oparta o handel towarami wirtualnymi – wiedzą , zabawą, wiadomością – a szlaki handlowe są słabo strzeżone – musiało to nastąpić. Pewnie po części wykluło się to (lub jest adaptowane) w rządowych laboratoriach (gdzie jak dawnych Kaperów – teraz hackerów używa się do ataków na wrogie kraje), po trochu jest też naturalną drogą zbuntowanych, gniewnych ludzi którzy zaczynają jak Jack Sparrow walcząc zabawnie z systemem a kończą na usługach mafii czyszcząc konta lub kradnąc dane handlowe. Właściwie nie ma dnia bez informacji o dużym ataku informatycznym – Lockheed Martin, Google, sieci handlowe, itp. – nie wspominając o mniejszych firmach i osobach prywatnych. Ataki na strony, na serwery z danymi. Próba kradzieży danych wrażliwych, haseł, a ostatnio – zagrożenie i paraliżowanie internetowego biznesu (sieć Playstation Network i na dniach Sega). To pewnie wierzchołek góry lodowej wobec tysięcy nieujawnionych informacji. Jakie czasy i technologia – takie piractwo. Albo plądrowanie serwerów i kradzież danych i samych wirtualnych (ale dobrze wydawalnych) pieniędzy z kont (jak abordaże statków) a ostatnio chyba nawet okup (za odstąpienie od ataku lub zwrot wrażliwych haseł klientów). Na razie jesteśmy na wzroście – nie sadze żeby łatwo dało się to zatrzymać. Tak jak kiedyś – teraz piraci atakować będą dalej i sięgać po teoretycznie bezpiecznie położone obszary, Coraz więcej młodych adeptów będzie miał ten zawód – szczególnie że wygląda łatwo, czysto i przyjemnie. Za chwilę należy się jednak spodziewać gwałtownej kontrakcji. Piractwo zaczyna poważnie zagrażać międzynarodowym biznesom i nie będzie tolerowane przez korporacje. Jeśli dotyczy czyszczenia kont kilku prywatnych osób – jest tolerowane , jeśli zatrzymuje międzynarodowy biznes – za chwile spowoduje wyścig zbrojeń… pojawią się też kolejne regulacje – nowe ograniczenia w sieci , drakońskie kary za cybernetyczne ataki (to przyszłość najbliższych kilku lat). Na pewno nie powstrzyma to procederu … ale musi ograniczyć jeśli IT ma się rozwijać , bo obecnie …. za chwile zatrzyma dużą część handlowej wymiany. …. Tak wiec jak w historii … pewnie przyjdzie koniec pirackich bractw ale i jednocześnie romantyki wczesnych podróży w Internecie a zastąpi to nudny rejs wielkich wycieczkowych statków i gigantycznych kontenerowców …. Aż do chwili gdy ktoś wymyśli nowe technologie …. I pojawia się nowi piraci ….