Każdy pamięta zabawę w układanie puzzli, na początku była to zwykle chęć zabicia nudy, a kończyło się na wielogodzinnych i żmudnych poszukiwaniach idealnego elementu pasującego do układanki, szczególnie wtedy, gdy obraz składał się z kilku tysięcy części. Wszyscy chyba pamiętamy też moment, w którym chcemy znaleźć brakujący kawałek w wielkiej układance. Niby już go mamy w ręku, kolory są dokładnie takie, jakich poszukiwaliśmy, a i kształty z grubsza się zgadzają, wkładamy w brakujące miejsce i czujemy, że coś jednak nie pasuje. Szukamy desperacko bardziej odpowiedniego kawałka, ale nie ma go w naszej, puzzlowej kupce, więc zastanawiamy się co dalej. Da się niby wcisnąć go na siłę, ale od razu widać, że brzegi sąsiadujących elementów niepokojąco podnoszą się do góry, bo klocek nie do końca pasuje. Można desperacko sięgnąć po nożyczki, bo może to wina fabryki i coś źle wycięły maszyny. Efekt końcowy wtedy zwykle nie jest zadowalający. Albo puzzle z trzaskiem wylatują w górę, bo naprężenia są zbyt duże, albo zostajemy z dziurą gdzie indziej, nożyczkami i dociętym kawałkiem. Widać od razu, że na skróty się nie da…
Polski świat inwestycji energetycznych elektryzowany jest przez potencjalny przetarg na nowy blok w Ostrołęce. Ma to być nowoczesny blok na węgiel, o mocy około 1000 MW, który powinien zapewnić kontynuację pracy wysłużonych trzech 200 MW (upgradowanych do 225-230 MW) bloków i zagwarantować bezpieczeństwo energetyczne północno- wschodniej Polski. Koncepcja budowy w Ostrołęce bloku 1000 MW ma długą, już ponad dziesięcioletnią historię. Dekadę temu problem- jak zapewnić dostawy energii na tym terenie-był taki samo aktualny jak dziś, jednak za pewno zmianie uległy niektóre warunki. W realiach, w których nie było jeszcze nowych propozycji zmian systemu handlu emisjami i wówczas planowano budowę jako element Krajowego Planu Inwestycyjnego, kiedy byliśmy przekonani, że budując wysokosprawne elektrownie węglowe (zastępujące wysłużone stare) realizujemy to o co Europie chodzi z klimatem (Niemcy analogicznie zrobili jeszcze dekadę wcześniej). Lepszej koncepcji nie było- gaz był drogi (zasilenie dużego bloku np. z Jamalu było nieekonomiczne), a poza tym był trudno dostępny w sieci przesyłowej więc nie bardzo dało się umieścić mniejsze źródła szczytowe. Nie było wtedy także uruchomionego finalnie połączenia z Litwą (600 MW mocy chwilowej) które obecnie daje dostęp do alternatywnego importu, przez który wlewa się tania energia skandynawska (ich woda i stare elektrownie jądrowe). Tam też zawsze czai się ze swoimi zasobami energetycznymi Białoruś, która po wybudowaniu nowej elektrowni jądrowej (wg harmonogramu duże ponad 1000 WM bloki rosyjskiej konstrukcji będą gotowe już w 2018 i 2020). Po uruchomieniu tej elektrowni pojawi się duża ilość taniej energii elektrycznej, która chętnie przepłynęłaby do Polski lub tranzytem nawet dalej, ale jest na dzień dzisiejszy nieco przyblokowana poprzez sprzeciw Litwy na małe łącze systemowe oraz stare (nieużywane i nieaktywne) połączenie Białoruś – Polska. Patrząc na nowy plan reaktywacji budowy 1000 MW w Ostrołęce… jest kilka problemów do rozpatrzenia.
Węgiel w Europie.
Konflikt na linii polskich interesów węglowych, a europejskich regulacji (i interesów lobbystycznych oczywiście) wybuchł właśnie z dużą intensywnością. Nowe, coraz bardziej dokładne zapisy zmian europejskiego rynku energii bardzo silnie skierowane są na dekarbonizację i coraz szczelniej zamykają jakąkolwiek furtkę dla nowych inwestycji węglowych. Pomysł na reformę system handlu emisjami- ETS i dodatkowe zapisy o systemie modyfikacji dostępnych w handlu pozwoleń na emisję -MSR (Market Stability Reserve) idzie w stronę silniejszych ograniczeń emisji CO2 do 2030 roku. Szczegółowe zapisy umożliwiają wycofywanie większej ilości pozwoleń w MSR już od 2019, a więc mamy i przyśpieszenie i zwiększenie celów obniżenia emisji CO2 do poziomu niższego niż był ustalany na minus 43% do 2030. Pojawiająca się już oficjalnie „magiczna” granica 550 g CO2/kWh jako dozwolona pomoc dla nowych instalacji przez rynki mocy (nowa propozycja z 30.11.2016) – praktycznie eliminuje wspomaganie nowych inwestycji węglowych. „Magiczne” 550g CO2/kWh zamienia się nawet już w 450g CO2/kWh w paragrafach tzw. Funduszu Modernizacyjnego (czyli teoretycznie ukłonu w naszą stronę o dodatkowym źródle finansowania inwestycji energetycznych z kosztów europejskiego ETS). Dodatkowo jakoś ostrzej i niewygodnie dla węgla stanowione są prawnicze formułki dla konkretów dotyczących derogacji (darmowe pozwolenia na emisję CO2 dla Polski po 2020). Wymowa wszystkich, nowych, europejskich propozycji jest dość jasna – możecie oczywiście dowolnie kształtować swój Energy-mix i budować elektrownie według własnego uznania, ale nie mogą być one węglowe, a jeżeli takie będą, to dostaną wysokie ceny za emisję CO2. Odpowiedzią Polski jest prymat bezpieczeństwa energetycznego, zatrzymanie inwestycji w energetykę odnawialną i pokazanie wszystkim, że nie boimy się pakietu klimatycznego. Mamy więc konflikt w pełni, a ogłoszenie przetargu na nowy blok w Ostrołęce będzie (prawdopodobnie także w zamyśle) silną, negocjacyjną odpowiedzią na przyparcie do muru w propozycjach reformy ETS i rynków energii.
Za co zbudować elektrownie?
Mniej więcej wiadomo kto może zbudować nową elektrownię- konsorcjum EE – czyli Enea i Energa, nieco mniej wiadomo za jakie pieniądze. Pomysł, aby pomógł rynek mocy (i nawet już same zapisy rynku mocy kierowane do procesu konsultacji) nagle rozbiły się o rafę europejskich propozycji zmian rynkowych, gdzie zabroniona jest pomoc dla nowych bloków o większym niż „magicznym” poziomie emisji). Polska walczy. Ostatnio protestuje nawet pani Premier, razem z ministrami i wszystkimi parlamentarzystami, bo sprawa jest kluczowa i na pewno będzie osią dalszych sporów. Innych pomysłów na finansowanie za bardzo nie widać, bo cena hurtowa energii na rynku jest mała (więc żadne banki nie są skore do inwestowania), ryzyko inwestycyjne jest ogromne z uwagi na europejskie regulacje, cenę CO2 oraz konkurencję taniej energii z importu, dodatkowo dochodzą- zakaz finansowania inwestycji węglowych w funduszach zachodnich i słaba pozycja z cash flowem w koncernach energetycznych gdyż wszystkie pieniądze inwestycyjne pochłania zaangażowanie w górnictwo, a mówi się nawet od dodatkowych 700 mln z Enei dla KHW. Jedyną chyba opcją jest zaangażowanie „na siłę” polskich banków (właśnie odzyskiwanych), ale do tego chyba potrzebne jest dopisanie w statutach spółek energetycznych (co właśnie zostało zrealizowane) nadrzędnej roli polskiego bezpieczeństwa energetycznego – co oznacza możliwość omijania w pewnych decyzjach niekorzystnych wyliczeń opłacalności inwestycji.
Czy nie za duża moc?
Pomysł na nową Ostrołękę powstawał w innych niż dzisiaj okolicznościach i warto popatrzeć teraz jaka jest naprawdę produkcja w starych blokach. Te wysłużone, ale i dzielne trzy 200 MW bloki (gdzie moc maksymalna turbin wynosi po upgradzie po 225 MW), rzadko kiedy pracują wszystkie razem. Nawet w tych zimniejszych miesiącach, odstawiane są kolejno na weekendy (wtedy naprawdę jest niski poziom mocy) a i w czasie tygodnia pracują z bardzo różną mocą (regularnie nisko w nocy i w dolinach zapotrzebowania). Momenty kiedy łączna moc obecnej elektrowni Ostrołęka B przekracza 600 MW, można policzyć na palcach, nie wiele więcej jest poziomów ponad 500 MW. To oczywiście w kontekście cech bloków węglowych, które muszą pracować powyżej tzw. minimum technicznego mocy (co zwykle jest gdzieś na poziomie 50%) i też na niskich mocach mają zdecydowanie gorszą sprawność. Z kolei jakby tak od razu zastąpić 3 stare bloki za pomocą nowego jednego 1000 MW i przyłożyć obecny profil produkcji to z technicznego punktu widzenia mamy niezgodności. Więcej produkować (ekonomicznie i rynkowo) jest trudno, no chyba żeby wrócić do starych warunków i odciąć połączenie importowe z Litwą i jakoś dodatkowo obłożyć blok kontraktami. Trochę to niezbyt zgodnie z obecnymi trendami wolnego rynku, ale kto wie? Jest też jeszcze jeden niepokojący problem – jeden blok jest większy niż trzy, ale za to trzy są bardziej niezawodne. Potencjalne awarie nowego bloku, które de facto są bardzo prawdopodobne w czasie początkowej eksploatacji, będą bardziej bolesne dla systemu, a i potem okresowa konieczność remontów będzie powodować możliwość „wypadnięcia” całych 1000 MW , a backupu jakoś nie widać. Może więc jeśli już budować, to tak o połowię mniejszy blok?
Energetyczne puzzle układa się więc z trudem. Zresztą natłok problemów jest naprawdę gigantyczny. W tej skomplikowanej układance- jaka technologia – jaki blok – jakie koszty – jakie emisje – jakie połączenia transgraniczne – jakie bezpieczeństwo paliwowe itp. trudno wybrać element, który dokładnie pasuje. Na razie Ostrołęka C na pewno zostanie entuzjastycznie przyjęta przez środowisko górnicze jako gwarancja kolejnych odbiorów produkcji węgla. Pytanie czy wciśnięty lub okrojony nożyczkami kawałek puzzla, nie spowoduje większych problemów w przyszłości?