Wysokie ceny paliw- źle, niskie- jeszcze gorzej.
Okazuje się, że narzekamy kiedy ropa, gaz czy węgiel jest drogi i wysokie są nasze rachunki, ale jeszcze gorzej może być kiedy wszystko będzie tanieć. Odwrócony trend cen surowców po kolei kładzie wielkie koncerny i firmy. Odczuwają to wszyscy – od tych co bezpośrednio produkują po tych co dostarczają urządzenia i usługi dla firm wydobywczych. W zeszłym tygodniu pojawiły się gorzkie informacje z Ameryki – po ochronę przed bankructwem zgłosił się największy prywatny wydobywca węgla kamiennego – Peabody ( o czym można przeczytać tutaj. Warto zauważyć, że niskich cen i presji na węgiel nie wytrzymała firma o rocznym wydobyciu wynoszącym 213 mln ton (około 3 razy większe niż w Polsce) i całkowitym zatrudnieniu około 8,5 tys. osób (eufemistycznie napiszmy, że 3 razy mniej niż w nowo powstającej grupie). Warto przyłożyć to do ciężko negocjowanych planów powstania nowej PGG i podpisywanych w świetle reflektorów porozumień o ograniczeniu 14-tych pensji i minimalnych, kosmetycznych wręcz, cięciach zatrudnienia. O PGG zresztą trudno pisać coś więcej niż ja napisałem poprzednio tutaj i jak piszą inni (link) – ten temat wróci po konsumpcji kolejnych 1,5 mld pieniędzy od energetycznych inwestorów.
Kryzys całego sektora paliwowo- energetycznego.
Ale na zewnątrz ogólnoświatowa fala bankructw i zwolnień przetoczyła się już nie tylko przez węgiel, wcześniej plany redukcji ogłosiły spółki wydobywcze z sektora oil and gas, a teraz o ochronę przed wierzycielami zwrócił się też największy amerykański producent paneli fotowoltaicznych – SunEdison ( o czym więcej można przeczytać tutaj). Tu problemem było ogólne przewartościowanie rynku, zbyt wielka skala wydatków, bardzo agresywna polityka przeinwestowania i jak zwykle niedocenienie, że gdzieś w Chinach można pewnie produkować taniej. Niepokojąca jest jednak skala i zakres perturbacji całego sektora paliwowo- energetycznego – okazuje się, że tania ropa, tanie surowce i tania energia może być nawet dla globalnej gospodarki groźniejsza niż surowce i energia bardzo droga. Bankrutują bowiem wydobywcy (wyniki tzw. upstream dla ropy i gazu są bardzo złe), bankrutują dostawcy (jak cały sektor okołogórniczy u nas http://www.cire.pl/item,128097,1.html?utm_source=newsletter&utm_campaign=newsletter&utm_medium=link&apu=11196 ) a za chwilę pod młotek mogą pójść naprawdę wielkie korporacje i całe państwa. Wtedy będzie to cała kaskada czy też lawina, bo pod assety energetycznych korporacji podstawione są wielkie kredyty z wielkich banków i cała upadająca piramida może nagle zarazić i sektor finansowy. Paradoksalnie więc – wszyscy (ci z wielkimi pieniędzmi) w gospodarce czekają na powrót wysokich cen paliw – a tu ani śladu. Może więc i my- drobni konsumenci powinniśmy się o to modlić, bo wiadomo, ze i tak wszystko zwali się na nas – jak surowce drogie to i drogo płacimy, jak surowce tanie to nas zwalniają, bo nie ma koniunktury, a na stacjach benzynowych przy światowej 3-krotnej obniżce cen paliw , widzimy tylko 20% mniej na rachunku. Ale to nie jest pierwszy raz kiedy zwykli ludzie nie rozumieją skomplikowanych praw gospodarki.
O równości praw i obowiązków.
To, że duży może więcej wiadomo nie od dziś i to nie z reklam, które kiedyś używały takich sloganów. Wielkie banki nie mogły upaść w czasie kryzysu roku 2008-2009 (kryzysu, które same stworzyły) ponieważ były … zbyt wielkie. Wielkie firmy mogą robić cos innego niż zwykli obywatele – mogą bowiem łamać przepisy i twierdzić, że to nie było złamanie, ale tylko niedopatrzenie albo właściwie tylko jakieś zdarzenie kosmiczno-techniczne, na które nie mieli wpływu, ale zaraz to poprawią.
Wielki koncern samochodowy przez wiele lat stosował oprogramowanie zmieniające wyniki testów spalin (emisja tlenków azotu) przez co na testach wypadał znakomicie, a na drogach przekraczał normy, które sam lobbystycznie śrubował, o 20-40 razy. Warto popatrzeć na równość praw i obowiązków w Europie i w USA – bo tam może narzeka się na to, że wszystko kręci się wokół pieniędzy, ale jednocześnie tzw. wymiar sprawiedliwości działa wokół pieniędzy znacznie szybciej. Właśnie ogłoszono (link) główne punkty ugody, jaka ma być zawarta przez ten słynny europejski koncern przed sądem w USA – wysoka grzywna, naprawa samochodów na koszt producenta, jeśli naprawa okaże się być niemożliwa to odkupienie samochodu i uwaga…5 tys. dolarów dla każdego kto zakupił pojazd z fałszującym wyniki testów oprogramowaniem. Duży może więc więcej, ale nie do końca … no chyba, że jest dużym w średniej wielkości środkowoeuropejskim kraju.
Nie chodzi o same pieniądze (choć w USA jest to zawsze jasno postawione) ale o sam system ochrony prawa dla obywateli – w Polsce zawsze wypadamy najgorzej. Państwo jest rygorystycznym strażnikiem jakichkolwiek uchybień obywateli (np. spóźnienie w płatności i rozliczeniu PIT będzie na pewno poddane karze, a nieprawdziwe oświadczenie karze na pewno karno-skarbowej). Natomiast w relacjach Państwo- Wielka Firma – Obywatel, wszystko jest zostawiane w gestii prywatnych obywateli – niech walczą sami. Nie mam złudzeń, że polscy obywatele nie otrzymają odszkodowań od VW , nawet jeśli takie zostaną sądowo wywalczone w USA, a może i w innych krajach świata. W tym zawsze będziemy ostatni, tak jak i ostatni będą naiwni klienci parabanku oferującego „inwestycje w złoto”, z którego nic nie pozostało (cała procedurę tez warto porównać z USA i piramidą odsiadującego karę Madoffa). W każdej problematycznej sytuacji obywatel polski jest pozostawiany sam sobie i dla odmiany… nie cieszy się żadną ochroną państwa. Warto to porównać z USA, gdzie wszystko właściwie jest na odwrót. Jeśli firma ma kolosalne długi i nic jej nie jest w stanie uratować – to szybko stosuje się odpowiednie przepisy o bankructwie i silnie zrestrukturyzowane przedsiębiorstwo działa dalej. Jeśli ktoś oszukuje prywatnych konsumentów to jednak szybko czeka go wielka finansowa kara i zadośćuczynienie dla prywatnych klientów. Dlaczego mam jakieś dziwne wrażenie, że u nas jakby nie było, to zawsze tym prywatnym nic nie dadzą albo jeszcze karzą zapłacić?