Mało wiadomości w codziennym zalewie informacji pojawia się o Iranie. Jeśli już to zaraz jakiś konflikt, zamieszki, strażnicy rewolucji, nowe rakiety albo niebezpieczny program jądrowy. Podświadomie Iranu się boimy. Tyle też wiedziałem i ja lecąc kiedyś w tamtą stronę. Było to w małym okienku czasowym, kiedy rewolucja islamska przez chwile przygasła , jeszcze przed zamachami i wojną Wielkiego Szatana – który potem znowu dołożył trochę paliwa do propagandowych pieców.
Nie było więc szczególnie niebezpiecznie, na miejscu byłem zaskoczony jak przyjaźni i mili są normalni ludzie i też jak bardzo chętnie rozmawiają z obcymi i chcą wymieniać informacje. Prawdziwy Iran jest zupełnie inny niż obrazki w mass mediach i też zupełnie inny jakby go chcieli widzieć islamscy duchowni – to są po prostu tacy sami ludzie jak my z tymi samymi ambicjami i pragnieniami.
Iran (ludność chyba już około 80 milionów – dane są słabo dostępne) jest ponad 5 razy większy od Polski i na naszych europocentrycznych mapach ma kształt prostokąta szerszego u podstawy – w rzeczywistości ten prostokąt jest lekko skośny i lekko wyższy niż szerszy. Dotyka Morza Czerwonego i Zatoki Perskiej od południa i Morza Kaspijskiego od Północy – od razu więc wiadomo że w Iranie jest najlepszy …. Kawior. I rzeczywiście – nie wszędzie go można dostać i jest piekielnie drogi, ale jakością wcale nie ustępujący rosyjskiej biełudze.
W Iranie przez chwile uczestniczyłem w projekcie budowy Ramin Power Plant na południu koło miasta Ahwaz – przykład charakterystyczny dla Iranu – jak z uwagi na politykę zmieniali się wykonawcy i technologie. Elektrownię tą sprzedali i zaczęli budować Rosjanie w pierwszym etapie przyjaźni z Republiką Islamską i budowali z zapałem do pewnego dnia w czasie wojny iransko-irackiej, kiedy nad elektrownią pojawił się iracki MIG i przestrzelił komin. Za chwilę zresztą jego też zestrzelili, a żołnierze islamskiej rewolucji znaleźli szczątki maszyny z rosyjskimi napisami. Natychmiast więc wyrzucono Rosjan z budowy (i z Iranu) tak szybko i skutecznie, że po dobrych kilku latach kiedy przystąpiono do kontynuacji to na stolach leżały jeszcze nadgryzione kanapki z przerwy śniadaniowej. Kto mógł to dalej budować ? … oczywiście Polacy. Z zapałem i częściową dokumentacją zaczęli montować obiekt wg projektu (koncepcyjnie) z lat 70-tych, z części dostarczonych w 80-tych po leżeniu 10 lat na polu – w końcu Polak potrafi. Nie tylko zresztą to – Republika Islamska poza swoimi wielkimi atutami ma dwie podstawowe niedogodności dla przybyszy z europy Wschodniej – stosunek do alkoholu i całkowity brak możliwości tzw. koedukacyjnej konwersacji i flirtu towarzyskiego. Picie alkoholu jest prawnie zakazane w Iranie (całkowicie, a bycie pijanym na ulicy (lub złapanie na piciu) podlega karze … batożenia. Co najmniej 60 (zagraniczny), a bywa że 90 i ponad 100 (krajowy). Nie jest to śmieszne bo bat jest znacznie twardszy i większy niż jaki sobie wyobrażamy u dorożkarzy na rynku , a takie batożenie nierzadko kończy się śmiercią lub trwałym kalectwem. No ale znowu – całkowicie nie pić i to w sektorze budowlano-inżynieryjnym … po prostu się nie da, więc z alkoholem Polacy oczywiście sobie poradzili. Ponieważ zakwaterowani byli w oddzielonych campach, a na budowach energetycznych używanych jest wiele zaawansowanych materiałów, za chwilę z odpornych na korozję, wysokostopowych kawałków rurek i zbiorników powstały skomplikowane instalacje mające za zadanie przeprowadzać proces wieloetapowej destylacji zacieru. Kiedy tam już dotarłem – procedura była bardzo standardowa – w lokalnym sklepiku kupowało się tzw. zestaw (Irańczycy – Persowie i mieszkający tam też Arabowie mają talent do języków więc szybko rozmawiali łamanym polskim) – drożdże i cukier, które należało przekazać właścicielowi instalacji który po kilku / kilkunastu dniach oddawał gotowy produkt sam pobierając jedynie prowizję w postaci kilku butelek. Z niewiadomych przyczyn, a może specyficznego gatunku irańskich drożdży wychodziło tylko jedno – około 70-cio procentowy mętnawy bimber o charakterystycznym zapachu, który za pierwszym razem wydawał się straszliwą trucizną i rzeczą nie do wypicia, a potem jak to bywa nie można było bez niego żyć. Z konwersacją z dziewczynami i flirtem towarzyskim jest znacznie gorzej. Prawo islamskie nakazuje kobietom nosić chusty (bez zakrywania twarzy) co one wykorzystują bardzo skrzętnie , rozwijając coraz bardziej zmyślne fryzury z podniesioną do góry grzywką przez co chusta jest przepisowo założona ale czasami może odsłonić (co na Iran jest już pierwszym krokiem ku perwersji) kawałek ucha. Dziewczyny i kobiety irańskie są bardzo piękne (oczywiście nie tak jak Polki) i bardzo wykształcone. Rewolucja zepchnęła je do drugiego szeregu społeczeństwa (łącznie z osobnymi wejściami dla kobiet i miejscami w autobusach) co jest chyba jednym z największych absurdów tego kraju i obecnych czasów. Zgodnie z islamskim prawem jakiekolwiek relacje (nawet rozmowy , poza nielicznymi kontaktami biznesowymi) pomiędzy obcokrajowcami a irańskimi kobietami są zakazane, a jakiekolwiek relacje głębsze karane z całą surowością – złapanemu delikwentowi przedstawiane są dwie propozycje – zostanie na zawsze w tym kraju i bycie stateczną głowa irańskiej rodziny (niezależnie od jego stanu matrymonialnego w przeszłości) albo … utrata rodowych klejnotów. Wybór jest więc prosty, ale w przypadku jeśli jego wybranka jest już mężatką zazwyczaj dostaje tylko drugą propozycję. Podobno najwięcej kłopotów mieli z tym Włosi budujący wielką stalownię – gorący temperament co chwila pakował ich w kłopoty – mieli więc procedurę żeby delikwenta (po wykryciu problemu) od razu za granicę nawet w czasie krótszym niż 6 godzin.
Energetyka irańska jest jak cały ten kraj … rewolucyjno –islamska. Cały czas pod presją decyzji politycznych – chyba nie do końca pakujących ten kraj w najlepsze wybory technologiczne. Iran jest drugim na świecie krajem z zasobami ropy i pierwszym z zasobami gazu. Mając taki dostęp do paliwa wydawałoby się ze nie powinien mieć problemów z energią. Tymczasem jest tam zainstalowane (dane nie do końca weryfikowalne) około 40-50 GW (Polska 34) głównie opartych o spalanie gazu (74 % i ropy 18 %) i są braki w dostawach. W ostatnich latach z uwagi na gwałtownie rosnące zapotrzebowanie na energie – rozpoczęto lub reaktywowano projekty elektrowni wodnych (wielkie inwestycje) i energetyki jądrowej. Tymczasem (jak to w tych obszarach świata) największe problemy w tzw. „niskim i średnim” poziomie inżynieryjnym – kabel , drut , polaczenie. Słaba kultura techniczna, nieprzestrzeganie procedur, słaba jakość prac – to wszystko powoduje wysoka awaryjność i ogromne straty – w Iranie szacuje się że ok. 18-20 % energii jest traconych (przesył i straty) co jest 5-6 krotnie większą wartością niż w zaawansowanych krajach i pewnie co najmniej 3 krotnie więcej niż w Polsce. Jednocześnie duża duma narodowa (Persowie – Irańczycy to Persowie w tysiącletnim dziedzictwem kulturowym bardzo odróżniający się od swoich sąsiadów Arabów) chcą też mieć projekty najbardziej zaawansowanych technologii lub dostają projekty wybierane politycznie (zależnie od swojej globalnej polityki). Elektrownia w której byłem to bloki opalane ropą naftową – kotły olejowe (mazut) – i radzieckie turbiny o bardzo wysokich parametrach (jak na ówczesne czasy). Zupełnie niedobrana technologia dla tego kraju (sprawność około 37 % i problemy techniczne z turbinami) , kiedy można było już znacznie szybciej i taniej postawić turbiny gazowe i blok kombinowany ze sprawnością 55 % i łatwiejszą obsługą. …ale tam akurat efektywność liczy się najmniej. Teraz kontynuacja programu jądrowego, chyba głownie jako ambicja obecnego rządu. Elektrownia Buszara (właśnie uruchamiana) – zaczęło się to jeszcze za szacha kiedy Niemcy rozpoczęli budowę pierwszej elektrowni jądrowej w krajach bliskiego wschodu i nawet osiągnęli zaawansowanie 50 % kiedy przyszła rewolucja. Po kilkunastu latach – zaczęli kończyć Rosjanie – akurat znowu wrócili do łask – i …cud inżynierski …jak wpakować nowe reaktory w fundamenty i instalacje bez jakiejkolwiek dokumentacji. Okazuje się że chyba nawet się udało (co prawda kilkuroczne opóźnienia) bo właśnie ogłoszono że pierwszy blok (WWER -1000) zaczyna być oddawany do eksploatacji. Łatwo patrzeć z boku i komentować, że może bezsensowne i kosztowne – zamiast tego można postawić przecież kilka turbin gazowych (a nawet je produkują i mają gazu bez liku) i problem mieć z głowy …I tak nagle pisząc zdałem sobie sprawę że też możemy coś się od nich nauczyć J …Przerwane inwestycje (jądrowe), kosztowne technologie kiedy ma się duży poziom strat i małą efektywność energetyczną, problemy polityczne i zmienna polityka w zależności od sytuacji. Czy to nie pasuje przypadkiem też do innych krajów?