U nas się więcej mówi i debatuje, gdzie indziej przechodzi do konkretów. Wielka Brytania tak jak Polska, staje w obliczu przyszłych problemów z zapewnieniem odpowiedniego poziomu mocy w elektrowniach. Starzejące się własne bloki wytwórcze, naciska na eliminację węgla (oczywiste wobec ambitnych planów europejskich celów emisyjnych CO2), nie do końca udany zwrot w kierunku energetyki odnawialnej (krytykowany przez niektórych system wsparcia i nadmierne koszty) oraz wielkie obietnice i mała rzeczywista realizacja planów „prosumenta” i energetyki małoskalowej – wszystko to prowadzi do „zejścia na ziemię” i zmiany brytyjskiej polityki energetycznej. Jednym z priorytetów staje się bezpieczeństwo energetyczne i konieczność zbudowania mocy podstawowych, zapewniających stabilną produkcje przez następne kilkanaście – kilkadziesiąt lat. Naturalne – jako jedną z wielu opcji – jest wiec wprowadzenie nowych bloków jądrowych (miedzy innymi jako zastąpienie wysłużonej części energetyki brytyjskiej, która wciąż z atomu generuje co najmniej 10%.
Wielka Brytania proponuje konkretny program i reformę rynku energii elektrycznej – wprowadzając pojęcia coraz śmielej powtarzane u nas – Kontraktów Różnicowych i jakby to nie nazywać – gwarantowanych , długoletnich cen dla nowych bloków. W wydaniu brytyjskim następuje sprytne włączenie energetyki jądrowej w nurt „energetyki odnawialnej” bo proponowane wsparcie dla elektrowni atomowej to też analogia dla „feed-in-tariff” i subsydiowania energii ekologicznej – a wspólnym mianownikiem jest ograniczenie emisji CO2. Energetyka jądrowa CO2 nie emituje …. więc właściwie może być uznana za ….ekologiczną (przynajmniej tak proponowane w niektórych formułach prawnych) a wobec tego objęta specyficznym systemem wsparcia i gwarancją ceny.
Wiadomo na razie jaka ta cena może być. Wg ostatnich informacji , doszło do porozumienia w negocjacjach pomiędzy brytyjskim rządem a inwestorem (EDF – choć tam też zamieszani na duży procent mają być Chińczycy) w sprawie gwarancji cen zakupu energii elektrycznej z planowanej nowej elektrowni atomowej w Hinkley Point. Najlepsza jest ta cena bo wynosi …. 93 funty brytyjskie za MWh (ok 460 PLN/MWh – a warto tu porównać warunki polskie – do dzisiejszej ceny giełdowej (ok 155 PLN/MWh) czy opublikowanych średnich cenach sprzedaży energii Q3 – ok 195 PLN/MWh). Standardowe ceny Wlk. Brytania też wyższe dziś ale relatywnie gwarancje dla Hinkley Point to prawie 100 % więcej niż dzisiejsza cena – tyle kosztuje bezpieczeństwo energetyczne i gwarancje dostaw – a uwaga – kontrakt proponowany jest na 40 lat.
Nie znaczy to, że wszystko zadziała natychmiast. Wyrafinowana koncepcja z wciśnięciem elektrowni jądrowej w europejskie ramy rynku energii elektrycznej (i systemu wsparcia jak dla energii odnawialnej) musi zostać jeszcze zatwierdzone przez Komisję Europejską gdzie można już się spodziewać wielu protestów (skrzydła stricte ekologiczne) jak i pewnie poparcia (sama Wielka Brytania, inne kraje zainteresowane takim mechanizmem i oczywiście Francja jako dostawca technologii). Batalia o zmianę rynku jednak się rozpoczęła, a za nim pewnie i długo oczekiwane inwestycje ….
Tymczasem u nas … właśnie PSE ogłosiło że do 2015 utrata mocy zainstalowanej wyniesie 4,5 tys. MW. Warto przyjrzeć się co się buduje …. i czym te 4,5 tys. można zastąpić , albo lepiej nie, bo po co się właściwie kłopotać , według niektórych prognoz klimat się ociepla, a fotowoltaiczne panele prosumenckie tanieją. Podpisują się aneksy i umowy przetasowujące konsorcja i zasady budowy bloków w Opolu , ale dalej nie ma wbicia łopaty. Mówi się też o kontraktach różnicowych … ale chyba węgla w Komisji Europejskiej do nich nie da się wepchnąć. Ciekawe ile będzie kosztować …polskie bezpieczeństwo energetyczne ….
No cena do rewelacyjnych nie należy, a i zastanawia mnie podpinanie tych elektrowni jądrowych pod nazwę „ekologiczne”. Na pewno to nie jest kierunek, w którym to wszystko powinno iść.