W 1516 roku Tomasz Morus (More) wprowadził do obiegowego języka pojęcie utopii. Utopia była w jego książce nazwą wyspy z idealistycznym społeczeństwem i idealnym państwem, bez własności prywatnej, z równym podziałem dóbr (quasi równym, bo z założeniem, że każdy bierze tyle, ile potrzebuje), sześciogodzinnym obowiązkiem pracy i sztywnymi regułami demokracji kontrolowanej oraz nowatorskim, jak na ówczesne i obecne czasy, podejściem do religii- była obowiązkowa, ale z zakazem fanatyzmu, został zniesiony celibat i kobiety mogły pełnić funkcję księdza. Sama nazwa „Utopia” (czasami w angielskich tłumaczeniach Utopy) to zbitek greckich słów „ou-” przedrostek oznaczający „nie” oraz „τόπος” „miejsce”, celowo podkreślający fikcyjność tej niewielkiej, ale jakże kuszącej krainy. Od czasów Morusa, do Utopi wracano wielokrotnie, próbując organizować ją na różne sposoby zarówno pokojowo jak i siłą, na przykład w działaniach bratniej Republiki Radzieckiej. Wynik wtórzenia Utopi, jak do tej pory, był raczej niezbyt satysfakcjonujący, a nawet można powiedzieć tragiczny dla milionów osób, które za tę ideę. niekoniecznie z własnej woli, oddali życie, ale idea jak każda dobra idea jest wiecznie żywa i próbujemy dalej.
Ostatni rok to pojawienie się zupełnie nowej odmiany Utopi w postaci propozycji BDP – tzw. bezwarunkowego dochodu podstawowego. Okazuje się, że wszystkie, nowe osiągnięcia techniczne, a zwłaszcza automatyzacja procesów przemysłowych sprawiają, że ludzie zaczynają być po prostu zbędni i tracą pracę. Globalnie, zmienia się też podejście do pracy, gdyż dzisiaj nikt już nie szuka czegoś na stałe – ikoną stylu jest prowadzenie projektów w trendsetterskich kawiarniach, z nieodłącznym laptopem nowej marki i rowerem stojącym przy stoliku. Jednak nowa organizacja społeczeństwa powoduje pewne problemy- na przykład za co kupić tą kawę i laptopa, rower można pożyczyć. Nowym pomysłem, który ma pozwolić na spokój społeczny to rodzaj 500+, jednak nie tylko na dzieci, ale również dla dorosłych i to coraz konkretniej w propozycjach Europy Zachodniej jako 1000 euro miesięcznie na głowę. Na TAK jest coraz więcej prezesów nowych spółek technologicznych, ale i przede wszystkim szerokie rzesze obywateli, którzy komentują pomysł BDP w samych superlatywach – można odpocząć od pracy, zrealizować się w nowych pomysłach i samokształceniu, rozwinąć swoje, ukryte pasje, a jednocześnie cieszyć się wolnością i brakiem problemów skąd wziąć pieniądze na utrzymanie.
Wszystkim zwolennikom BDP polecam obejrzenie na początek filmu mojego ulubionego reżysera- Andrew Niccola – „In time” (polskie tłumaczenie to „Wyścig z czasem”).Tu w nowym, futurystycznym świecie również mamy kawałek koncepcyjnej Utopi. Genetycznie zmienieni ludzie przestają się starzeć po osiągnięciu 25-tego roku życia, a powszechnym towarem staje się…czas, za który kupuje się wszelkie dobra, więc trzeba go mieć, w przeciwnym wypadku człowiek zostaje się odłączony od systemu. To co w załażeniu miało stworzyć piękny, lepszy (i jakby darmowy) świat, szybko się degraduje. Poza dzielnicami bogatych, którzy mają zapasy czasu, większość ludzi o młodych twarzach spędza życie desperacko walcząc o kawałki godzin, minut i sekund , które dewaluują coraz bardziej. Wcześniej czy później, każda Utopia zaczyna przypominać nasz, dzisiejszy świat – wąska grupa znudzonych elit mających wszystkiego w nieprawdopodobnym nadmiarze i cała reszta – proletariuszy – walczących desperacko o przetrwanie. Nieważne czy jest to jeszcze jeden dodatkowy dzień czasu czy też 1000 euro – wartość takich prezentów zawsze ma wystarczyć tylko na minimum egzystencji i zdobycie jakiś podstawowych dóbr, a za ich dostarczenie zbiorą marże największe korporacje. Przy powszechnym BDP, 1000 euro które wydaje się być wystarczające dziś, za chwilę zostanie szybko skonsumowane na obowiązkowe płatne kanały informacyjne, coraz droższe rowery lub inne modne rozrywki i zwykły, gwałtowny wzrost kosztów utrzymania. Po pewnym czasie wszyscy beneficjenci BDP znowu zostaną zmuszeni do walki o przeżycie, bo pojawią się para-podatki, dziwne opłaty i nowe, innowacyjne formy wyciągania pieniędzy z kieszeni obywateli (tu, de facto, mała dygresja- obecny rynek płatności za rachunki elektryczne właśnie w tę, innowacyjną stronę zmierza). Popularne staną się również nowe, trendsetterskie produkty bez których nie da się żyć – kolejne połączenia social media z dostępem do terabajtów nikomu nie potrzebnej śmieciowej informacji, ale dostarczanej w korzystnie opakowanym w promocję abonamencie…
Niech więc żyje BDP czy też jakaś inna, nowa nazwa Utopi-ludzkość zawsze i tak zrobi po swojemu.